30.12.2017

Ordinary

Uprzedzam. Jak ma być ordinary to może być ordynarnie.

Dziś na zajęcia Jarecka udała się samochodem Jareckiego.
Odpaliła silnik, włączyło się radio.
A tam, Panie dzieju, czegóż to Jarecki słucha na osobności!
- Lekcja trzecia - przemówił miły głos - codzienne czynności. Powtarzaj za lektorką.
(Ho ho, dawajże, będę powtarzać!)
- Brać prysznic.
- Golić się.
- Robić makijaż.
- Wstawać wcześnie.
Potem zaczęło się ambitniej, całe zdania, ho ho.
- Nie lubię wstawać wcześnie ale już się przyzwyczaiłam.
To o mnie, to o mnie! - cieszy się Jarecka.
- Anna jest typową kurą domową. Pierze, sprząta i plotkuje.

Lektorko. FUCK YOU!

18.12.2017

Pauza


(Powiadam Wam, prowadzenie bloga robótkowego okazało się tak nudne, że nawet nie zaczęłam)



Ileż to razy, frunąc nad miastem otoczona furkotem peleryny Jarecka zastanawiała się, co musiałoby się stać, żeby pozwoliła sobie zwolnić.
Oddać trykot wonderwomen do pralni, komuś odmówić, zacytować Dulskiego na głos, nie tylko w myślach.
Przyznać się, że czegoś nie umie, że nie da rady i choć wszyscy będą mówić: "poradzisz sobie", po prostu sobie nie poradzić. Pozwolić sobie nie pójść gdzieś, gdzie brak Jareckiej podetnie nogi.
Kto jak nie ty?
Każdy, ktokolwiek.

- Mamo, poczytasz mi dzisiaj? - pyta Czwórka.
Ależ nie, sezon na zbawianie świata jeszcze się nie skończył, gdzie moja peleryna, muszę podeprzeć głową opadające sklepienie niebieskie, lecęęęę!

- Obejrzymy następny odcinek Arabeli*? - pyta Dwójka.
- Obejrzyjcie sobie same, potem mi opowiecie.
- Ale to nie to samo.
Na chwilę rąbek peleryny zahacza o drzwi ale wystarczy lekko szarpnąć i fruuu.


***


Jak to dobrze, jak to dobrze, że człowiek jednak nie jest z kryptonitu, tylko z mięsa i gluta!
Leżymy sobie chorzy jak jeden mąż, nikogo nie trzeba zawozić do szkoły. Nie trzeba gotować, bo nikt nie je. Nie trzeba prać, bo od tygodnia pocimy się w te same piżamy.
Nie trzeba myć włosów i pudrować nosa.

Podsuńcie nam parę fajnych kategorii do "państwa miasta"**, jeśli łaska, bo w tych podstawowych alfabet mamy przerobiony.




*Arabela, serial mojego dzieciństwa! (pamiętacie ten czarodziejski pierścień?)
To zawsze duże ryzyko wracać do hitów sprzed lat, rozczarowania bywają miażdżące. W przypadku Arabeli  nie tylko nie było rozczarowania - serial stary prawie tak jak ja - ma dziś nie tylko oldskulowy urok - to wciąż zabawna, niebanalna i wciągająca historia - ucieszyła mnie i moje córki po równo. Sięgnęłyśmy nawet ( ja nieufnie) po Powrót Arabeli, kontynuację serii nakręconą dekadę później. I znów miłe zaskoczenie! Wspaniałe jest to, że w drugiej serii grają ci sami aktorzy, nawet role drugoplanowe są tak samo obsadzone. Niestety, niestety - z wyjątkiem tytułowej Arabeli :(
Polecam na długie wieczory z dziećmi.

**Nasze nowe kategorie to potrawy, choroby, marka samochodu, sklep/marka, dyscyplina sportowa. Chcemy więcej :)




Korzystając z uziemienia zamierzam zrelacjonować Wam najprzedniejsze jasełka, na jakich byłam.
Jeśli za prędko nie wyzdrowieję to się uda :)

14.12.2017

Jarecka się budzi

Jarecka obudziła się zlana potem i przedtem, i o dziwo była już połowa grudnia.
Z ręką w nocniku (do czego akurat zdążyła się już przyzwyczaić, ale do tego, że czas przestał być wymiernym wymiarem - nie).
Za oknem padał śnieg, świeciło słońce i miesiło się błoto.
Dzieci były same duże, ani jednego małego.

(I tu w oryginalnym tekście następował obszerny fragment przemyśleń Jareckiej na temat upływu czasu i olaboga, czemu nie jestem w stanie więcej udoić z dnia; wszystko to, jako mało interesujące i tendencyjne Wszechwiedzący Narrator pozwolił sobie wyciąć. W zamian za to, pójdźcież, Wierni Czytelnicy na salony, dosłownie, i rzućcie okiem na chustę, co tam sobie Jarecka usztrykowała leżąc bez ducha w żółtym fotelu)