3.04.2013

O czytaniu dzieciom, sobie, i o okładce idealnej

Cała Polska czyta dzieciom.
Jarecka, rzecz jasna, bardzo tej idei przyklaskuje. Czy jej się dwadzieścia minut dziennie zbierze, trudno ocenić- raz to będzie więcej, raz mniej. Przed chwilą, na przykład, Jarecka wyszła z pokoju dziewczynek; przeczytała im dwa rozdziały Grzegorza Kasdepke ("Bodzio i Pulpet"- dla niej mocno takie sobie, dla Jaśnie Panicza- boki zrywać) a teraz pozwala się wyręczać Krzysztofowi Kowalewskiemu, który może nieco zbyt głębokim głosem czyta "Małe trolle i wielka powódź". 

Ale czytać dzieciom to jedno- kładą do głowy inicjatorki akcji "Cała Polska...". Trzeba jeszcze dawać przykład własnym czytelnictwem.

I tu Jarecka bije się w pierś aż niesie się głuche echo.
Dzieci Jareckie rzadko mają okazję widzieć czytających rodziców. Jarecka czyta tuż przed snem i po kilku minutach wpada nosem pomiędzy kartki.
Regularnie co dwa miesiące uiszcza w gminnej bibliotece symboliczną karę za przekroczenie terminu zwrotu książek. Bardzo ją te "kary" wysokości dwóch złotych polskich upokarzają; czuje się skarcona, choć grzebiąc w portfelu nie przerywa przyjacielskiej pogawędki z paniami bibliotekarkami. Nijak jednak nie może zmieścić się z lekturą w przewidzianym regulaminem miesiącu (plus dwa tygodnie prolongaty za pośrednictwem internetu). Być może ma znaczenie fakt, że Jarecka lubi książki grube, gęsto zadrukowane, lubi zaprzyjaźnić się z bohaterami na dłużej i chwilę pożyć ich życiem. A to przecież wymaga czasu!
Na wakacjach, gdzie dzieci mogą zobaczyć własną matkę z książką, mogą zobaczyć również rewolwery i inne tego typu gadżety (wynurzające się z mroku, z lekka skropione krwią)  na okładkach. Do najambitniejszych lektur minionych wakacji należały kryminały Marininy. Chcąc bowiem uniknąć piętna bibliotecznych kar Jarecka zaopatrywała się w książki na zaimprowizowanych nadmorskich kiermaszach. A potem jeszcze pożyczała od koleżanki, której zawsze udawało się zawędrować o  jeden kiermasz dalej, gdzie tę Marininę można było kupić.


Wczoraj był Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci. I przy tej okazji Jarecka na chwilę odsunie na bok zadręczanie się demoralizacją własnych dzieci, żeby wspomnieć ilustratora uwielbianego w dzieciństwie. Wiele książek ściągała z bibliotecznych półek własnie dlatego, ze zilustrował je ON.
Bohdan Butenko.
Na pewno wszyscy pamiętacie te przezabawne rysunki.
Karygodne, w Deszczowym Domu nie ma książek dla dzieci ilustrowanych przez Butenkę.

Ale jest taki klejnot:















Znalezione na półce u Mamy Jareckiej i przeflancowane na Zaogonie.
Zdaniem Jareckiej, okładka idealna.
Butenko pinxit :)








3 komentarze:

  1. Z tym przykładem... U mnie był czas kiedy czytałam w nocy np. o 2 lub 3, jak już nakarmiłam Małą i wreszcie wszyscy spali...było cicho. I tak wyrywałam 15 minut... i staram się czytać jak gotuję - tzn, smażę, mieszam itp...i wtedy mnie widzą z książką! ech... Chyba to należy zmienić. I wywalczyć sobie z 10 min. na czytanie w świetle dnia. Może jakąś czapkę nałożyć z napisem "czytam, nie przeszkadzać"...

    OdpowiedzUsuń
  2. Matki nie czytają w świetle dziennym ...bo to bardzo niebezpieczne :) Ja też lubię unużać sią w lekturze i świata Bożego nie widzę wtedy. I irytuje mnie każdy co to od lektury mnie odrywa więc czytam nocami.

    Widzę Jarecka, że znowu mamy podobne spojrzenie Kasdepke. Ja średnio trawię a chłopcom się podobało. Za to mam ...Gapiszona :) I też bardzo lubiłam w dzieciństwie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ela-
    Ja też próbuję czytać w trakcie gotowania ale to niebezpieczne (lasche ma rację!), bo potem przenoszę się z tą książką do stołu i zamiast pogadać z dziećmi przy posiłku jeszcze się denerwuję jak coś ode mnie chcą ("poproszę pić") :)

    Lasche- moje dziewczynki bardzo lubią książki Kasdepke o przedszkolu i pani Miłce. I to akurat całkiem mi się podoba, zresztą ilustracje są niezłe, a audiobooka czyta Zamachowski, bardzo fajnie. Ale inne tak sobie, no ale skoro dzieci toto kochają nie wdaję się z nimi w dyskusje :)

    OdpowiedzUsuń