Wygląda na to, że szycie patchworkowych narzut w czasie ferii zimowych aspiruje do miana tradycji rodzinnych w Deszczowym Domu. Dwadzieścia lat temu właśnie w ferie Jarecka wraz z Mamą CałkiemInną uszyły coś podobnego.
Tamta "łaciatka" już się rozsypała, przyszedł czas na nową:
W przedsięwzięciu udział wzięli:
- trzy męskie koszule
- dwie chłopięce koszule
- cztery dziewczęce sukienki
- dwie pary lnianych portek
- jedna damska sukienka
- dwa kawałki materiałów, które nigdy nie były jeszcze czymś innym, oraz:
- ocieplina i granatowy materiał, którym narzuta jest podbita, zakupione specjalnie w tym celu (ich łączna cena to całe 25 zł)
- aż dwie szpulki nici!
- wirus grypy z powikłaniem w postaci zapalenia ucha u Trójki i Czwórki oraz absencja Jaśnie Panicza i Dwójki (ferie u dziadków i cioć) - w efekcie tego splotu wydarzeń Jarecka została uziemiona w domu przy leżących i prawie nie jedzących chorych, który to czas wykorzystała ma uszycie narzuty na łóżko Jaśnie Panicza.
Logo projektu Jaśnie Panicza, nieudolnie zaadaptowane przez matkę :)
Prawdę mówiąc chytra Jarecka upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu - narzuta będzie też kocem piknikowym.
Jeśli więc letnią porą natkniesz się, Czytelniku, na rodzinę piknikującą na takim oto leżu, nie podchodź za blisko, wywołaj z dala Jarecką i się przywitaj, ale nie licz na to, iż zaprosi Cię na koc.
Jeszcze byś zobaczył z bliska te niedoróbki, co to się nimi chwalić nie ma co.
PS. Miałeś pojęcie Czytelniku, że zrobienie takiej narzuty polega tyleż na szyciu, co na prasowaniu? I jeśli myślisz: ach, ta Jarecka, tyle się nawycinała, tyle naprasowała... wiedz, że była to najprzyjemniejsza część pracy i kaszka z mleczkiem w porównaniu z finalnym połączeniem trzech warstw (łatki, ocieplina i podszewka) i pikowaniem całości.
Taki to post przygotowała na dziś Jarecka. Z rana. Po południu zaś miały miejsce takie wydarzenia, że Jareckiej odebrało mowę i do teraz komunikuje się tylko telepatycznie. Gdy odzyska pełnię władz umysłowych, spodziewać się można... wszystkiego!
Warto to zobaczyć! :)))))
Matko i córko! Jak Tobie udaje się Kobieto dzielić czas, niczym powyższą patchworkową narzutę, między tyle zajęć codziennych??? Szacun ;)
OdpowiedzUsuńTo taki bonus do trzeciego dziecka ;)
UsuńSerio?! Z trzecim to samo przychodzi, ta umiejetnosc dzielenia czasu niczym wlosa na czworo ;)
UsuńTelepatycznie Ci nadam, że materiały z tego wydarzenia znajdziesz na mailu :)
OdpowiedzUsuńSą!!!!!!
UsuńPS. Jednak trzeba odwrócić wstępnie ustalony układ i Ty nam powiesz jak te kwadraty zszyć, a My Ci damy lekcję rysunku. Widziałaś co potrafimy! Chyba nie pozwoliłabyś uciec takiej sposobności... ?
OdpowiedzUsuńZaprawdę, dziesięć lat mojej edukacji okazało się nic nie warte. Na następny raz przygotuję swój autoportret. A Ty wywal tego bałwana i pokaż swój! :)))
Usuńo kobiety!!! ja wreszcie wiem o jakim patchworku wczoraj mowa była, swoja droga jako nieszyjąca kompletnie jestem pod OGROMNYM wrażeniem Jarecko Droga!!!
Usuń:) ja lekcji rysunku również pożądam wielce a policzki na samo wspomnienie dzieł wszelkich teatralno rysunkowych bolą od zakwasów :)
Buziaki!
Nie wiem jak Wy ale ja, zainspirowana pewnym dziełem, już dziś sobie namalowałam autoportret- muszę go jeszcze pokolorować - tylko w kredkach rysiki połamane.....
UsuńA mi się ten autoportret śnił ;) Szkoda, że na lekcje tak daleko :) Widzę, że muszę zaprzęgnąć do roboty mamę lasche. To z zazdrości o pikniki na takim pledzie. Ja chcę lata. Już
UsuńMnie też sie to wszystko śniło w nocy. Ale bez autoportretu, szkoda :))))
UsuńFajne połączenie kolorów :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Młody ma granatowo- zielone łóżko, to tak pod tym kątem :)
UsuńPołączenie kolorów się mnie podoba, co do pikowania i prasowania - szacun, znam ten ból. Się mnie przed pierwszym patchworkiem wydawało, że to bułka z masełkiem jest... Zdrówka Jareckim :-) - silvarerum, poniekąd anonimowa
OdpowiedzUsuńMnie się nie wydawało, że bułka z masłem ale rzeczywistość i tak okazała się dużo gorsza! A jeśli dodać do tego moją awersję do fastrygowania to robi się naprawdę straszno...
UsuńJa do patchworka na razie zbieram łatki. I zbieram się. Od lat. Może na emeryturze się wreszcie doczeka realizacji... Twój piękny.:-) podziwiam
OdpowiedzUsuńTo będzie chyba gigantyczna narzuta! :)
UsuńCo zajrzę do Jareckiej to cuda na patyku (w tym przypadku na sznurki) Rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńHahaha
Usuńdzięki
ale cudna!!!! Czy Was jest dwie???? no bo tyle rzeczy robić przy takiej gromadce to SZACUN :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Sama się zastanawiam, ile nas jest ;)
Usuńa ja byłam zachwycona swoim kocykiem dla Najmłodszego..... :/ to mi jarecka na ambicje wjechała.... ;) rewelacyjna narzuta :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mruwka, do patchworków! Jak ambicja jest, to i narzuta będzie jak ta lala ;)
UsuńCudna kapa. Kolory dobrała Jarecka fachowo. Do tego takie stylowe zdjęcia. I klamerki stylowe, kubki z kawa pasują kolorem. Jarecka nie tylko szyje, tworzy ale i talenta do stylizacji zdjęć pokazuje kolejny raz :)
OdpowiedzUsuńNoi zaintrygował mnie ten PS...Czekam :) Niecierpliwie.
Ha, o PS jest już post! :)
UsuńAle się napracowałaś! Warto było, nawet prasować ;)
OdpowiedzUsuńNa pierwszy ogień miała maszyna chrzest bojowy :D
Tak, chrzest bojowy... Okazało się,że właśnie ten ścieg polecany do patchworków ma feler. Maszyna zapakowana, czeka na kuriera i serwis :)
UsuńPocząwszy od wczesnych godzin rannych, kiedy to otworzyłam skrzynkę z wiadomościami, na mojej buzi zagościł charakterystyczny grymas - rodem z aśkowego autoportretu :) Z godziny na godzinę wykrzywienie twarzy pogłębia się ;))))
OdpowiedzUsuńPopatrz Jarecka! to ja niechodliwe rzeczy do paczek PCK oddaję, a to przecież przerobić można na pledzik, ach ja niemądra!
Koszule męskie najlepsze! A na pledzik przerobić można WSZYSTKO, wierz mi :))
UsuńSzacunek recyclingowy się należy:)))
OdpowiedzUsuń;)
UsuńCałe życie marzę o takie narzucie. A już najbardziej od czasu filmu "Skrawki życia:, w którym przez całą fabułę szyją takie oto cudeńko. Ech..Zazdrszczam!
OdpowiedzUsuńChodzi o "American quilt" z Winoną Ryder? Taki ciepły film o kobietach?
UsuńŚwietna narzuta! LOL:)
OdpowiedzUsuńLOL! :))
Usuńto ja już tylko lol napiszę :)
OdpowiedzUsuńTo ja też, jak wyżej ;)
UsuńChorobcia. Piękna:))))
OdpowiedzUsuńDawaj co zapowiedziałaś, ciekawam strasznie:)
Gotowe, leć czytać ;)
UsuńJarecka, to jest skandal! Czytam Twoje posty głównie na komórce, kiedy dziecię się kąpie i dlatego tylko nie zdążyłam Ci napisać, że... uszyłam ostatnio: ochraniacz na łóżeczko - zaglądam do Ciebie - sto razy ładniejszy, pokrowiec na szydełka - deja vu... skandal, mówię! No ale teraz to nawet w snach bym nie pomyślała, żeby się na kapę porwać! Chyba przestanę tu zaglądać w trosce o moje biedne serce...
OdpowiedzUsuńNie rób tego, weź się za kapę! To naprawdę przyjemna rzecz! Uspokaja, dobrze robi na serce właśnie ;)
Usuńno super ! podziwiam za cierpliwośc :)
OdpowiedzUsuńGdybym była cierpliwa, nie poszło by mi tak szybko. I byłoby staranniej ;)
UsuńDobraaaa, przyjrzalam sie, jak zobacze rodzine na takim kocyku, w ogole nie podchodze;))
OdpowiedzUsuńI az sie boje, co to bedzie???
Nie podchodź, ale głośno wołaj! Pogadamy z dala od patchworka - potworka ;)))
UsuńPiękna jest :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie "potworki". Mam taką fajną narzutę z kawałków sztruksu. Moja Mama uszyła. Najbardziej boję się ja prać. W wannie nie dam rady- bo nasączona wodą waży chyba ze 30 kg :), a w pralce...pewnie po paru praniach rozejdzie się na skrawki, z których powstała :)
Ja mam nadzieję że ta moja narzuta sie do pralki zmieści... uczciwie przyznam, że nie sprawdzałam :P
Usuńna sucho jest zaskakująco lekka
Uwielbiam takie patchworki,a te niedoróbki to miód na moją duszę( bo ja też ).Moje są tylko z niedoróbkami i obdarowani nie narzekają ,bo sami nie potrafią nawet tak.Jest super, nie zniechęcaj się ,będzie już tylko lepiej.Ja zaczęłam pierwszą narzutę z naturalnego jedwabiu (różne koszule,spódniczki,szale itp).To była mordęga,jedwab się przesuwa już przy krojeniu , ale jakoś skończyłam i synowej bardzo się podobało.Pozdrawia Ala
OdpowiedzUsuńTeraz jestem mądrzejsza o doświadczenie i nastepnym razem lepiej dobiorę tkaniny. Len z portek mi się naciągał i to mi dało w kość przy pikowaniu.
UsuńDzięki za słowa otuchy, nie zniechęcam się :))
Pozdrawiam
Na temat zszywania łatek wiem, jak się okazuje niewiele. Bo ja tak rozrzutnie i rozpustnie - rzec można - z samych Kona Cotton solidów co to majątek kosztują..... A tu proszę - koszule, koszulki, sukienki...... To już zdecydowanie wyższa szkoła wtajemniczenia!! Gratuluję pomysłu i jeszcze bardziej realizacji. Zapewne lekko nie było :)))
OdpowiedzUsuńJak już nabiorę wprawy na byle szmatkach, pomyślę o wydaniu wiekszej sumy pieniędzy te cele ;)
UsuńNa razie zainwestowałam całe 25 zeta, bo nici były w gratisie do maszyny :P
A ja żałuję ,ze tak daleko mieszkam i na urodzinkach być nie mogłam i poznać :o) osobiście. Buuu.
OdpowiedzUsuńA narzuta pierwsza klasa jak ty na to czas znajdujesz?
Tego, że mnie nie poznałaś osobiscie, to nie ma co żałować ( to ja żałuję :(( ), ale że nie widziałaś tego przedstawienia w cukierni - żałuj! :))))
UsuńAle piękna jest!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńGratuluję zawzięcia!! No ja na patchwork szykuje sie juz od kilku miesięcy, nawet kwadraty powycinane czekają już od dłuższego czasu, a mi wiecznie weny patchworkowej brak!!
OdpowiedzUsuńAch i cudne kubaski w tle zainscenizowałaś ;), skądś je znam ;)
Buźka Droga Babo :)
Już się nie mogłam doczekać, kiedy te kubasy wyprowadzę w plener :) jak widzisz, zawdzieczam Ci ostatnio scenografi (widziałaś Szmattusa?) Buźka!
UsuńPrzepiękne kolory. Oczami wyobraźni już widzę ten piknik.
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńZakochałam się ! Jest to dla mnie olbrzymia inspiracja !
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno pytanie. Jakiego wymiary miałaś prostokąty ? Ja właśnie mam koszule i biorę się do ich rozcinania. Czekam na odpowiedź :)
OdpowiedzUsuń