21.12.2012

Z lekkim poślizgiem, na imieniny

Jarecką nastroiło literacko już w poprzednim poście, więc może nie będzie tak zupełnie od rzeczy wspomnieć Mikołajka, skoro pół Polski (w tym Jareccy) znów oczekuje tego Świętego. Wpis na ten temat miał "iść" bliżej szóstego grudnia, ale tak jakoś czas pogalopował i dziś, jako remedium na pasztet, choinkę i bolące plecy, Jarecka popłynie w miłe rejony.

Początki znajomości Jareckiej z tym kawalerem toną w pomroce dziejów.
Zapewne nie umiała jeszcze czytać, gdy w Polskim Radio program pierwszy wieczorem, w cyklu "radio dzieciom" czytano fragmenty (a może i całe rozdziały- w końcu tego kiedyś dzieciom nie żałowano) książek o Mikołajku. Nijakiej fabuły już Jarecka nie pamięta z tamtych czasów, ale zapamiętała nastrój i dowcip tej postaci, chłopca w wieku wczesnoszkolnym, który wiedzie najzwyklejsze życie ucznia. O życiu tym, z własnej perspektywy, opowiada tak zabawnie, że Jarecka już zaczyna rechotać i tak zapewne zostanie do końca wpisu.
Kilka lat później, gdy mała Jarecka- czyli CałkiemInna- była z rodzicami na jakimś festynie, przy stoisku z książkami wybrała sobie dwie książki- w ładnej, twardej oprawie, w dodatku kolorowej i z ciekawymi ilustracjami, na które, jak każde dziecię Jarecka była łasa, a jakże.
W domu okazało się, że skądś Jarecka te historie zna...
Na powyższym zdjęciu leży, nadgryziona zębem czasu, książka, o której mowa- "Wakacje Mikołajka", zdaniem Jaśnie Panicza najzabawniejsza z całej serii (a w niej, najzabawniejszy, zdaniem Jareckiej rozdział; Mikołajek na wakacjach nad morzem uczestniczy wraz ze zgrają wakacyjnych kolegów w zajęciach sportowych na plaży. Instruktor wita chłopców:"nazywam się Hector Duval"- mówi-"a wy?" -"My nie"- odpowiadają chłopcy. Jarecka tarza się ze śmiechu, wierzaj Czytelniku).

Jaśnie Panicz okazał się nieodrodnym synem swojej matki w uwielbieniu dla Mikołajka, potrafił wchłonąć tomiszcze w dwa dni a nieustanny rechot utwierdzał rodziców w przekonaniu, że syn oddaje się lekturze. Jaśnie Panicz doszedł w swoim fanatyzmie do tego stopnia, że każda realna sytuacja nasuwała mu skojarzenia z jakąś przygodą Mikołajka (choć słowo "przygoda", chyba nie jest najwłaściwsze- w końcu Mikołajek ma zupełnie zwykłe życie). Kolegów przyrównywał do tych mikołajkowych a sam był oczywiście- nomen omen- Mikołajkiem. Swoją drogą to ciekawe, że najlepsi koledzy Jaśnie Panicza to zawsze typ Alcesta...

W Deszczowym Domu mają miejsce na przykład takie sceny:
Jaśnie Panicz w zamyśleniu pociął nożyczkami rękaw swojej koszulki.
Jarecka na ten widok, z wizją znacznie uszczuplonej synowskiej garderoby i zgrozą: -"Synu!!! Czy tobie się wydaje, ze jesteś Gotfrydem?!!"
I wszystko jasne.

Tego lata, w podróżach bliższych i dalszych towarzyszył Jareckim Mikołajek w wersji do słuchania, absolutnie fantastycznie zagrany przez tatę i syna Stuhrów. Jarecki nie mógł się nadziwić, że Jarecka może się śmiać setny raz z tych samych dialogów a nawet się irytował, gdy w odpowiedzi na poważnie zadane pytanie Jarecka wybuchała śmiechem, bo akurat korepetytor Mikołajka wykrzyknął desperacko "CHRZANIĘ TO!!". Trzeba ten okrzyk usłyszeć w wydaniu Jerzego Stuhra- radzi Jarecka nie przestając się trząść z uciechy.

Wpis niniejszy nawet nie próbuje być recenzją książek o Mikołajku, dwojga autorów- Rene Goscinny'ego i Jean Jacquesa Sempe- genialnego ilustratora (Jarecka jest przekonana, ze Mikołajek nie może wyglądać inaczej niż na jego ilustracjach, dlatego do tej pory nie obejrzała filmu na bazie historyjek o Mikołajku, choć znajomi mówią, że dobry). Tak w ogóle wpis miał służyć prezentacji torby, którą Jarecka wyhaftowała synowi posyłając go do klubu malucha, gdy miał trzy lata.
Służy do dziś, bez obciachu.

Zaprawdę, dobre książki są dobre w każdym wieku.

3 komentarze:

  1. Dobrze gada! Swiete slowa!

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie ominal Mikolajek. Zainteresowalam sie, dzieki Jareckiej. Okazalo sie, ze moj syn (lat 7) zna serial z telelewizji a od wczoraj ( kupilismy pierwsza ksiazke) czyta Mikolajkowe przygody. W nocy spal (sprawdzalam), ale o 6ej zastalam do znowu z ksiazka. Dzieki.
    marielle

    OdpowiedzUsuń