7.06.2013

Kto, jeśli nie mąż, czyli za co Jarecka kocha Piotra Mollę

Trzy lata temu, gdy Jarecka leżała w szpitalu, znajomi, których nie waha się nazywać Przyjaciółmi, zajmowali się nią troskliwie.
(Albowiem najrzadszym gościem Jareckiej był jej własny mąż pozostawiony z trojgiem dzieci i pracą zawodową)
Zaspokajali wszystkie jakże skromne potrzeby nieszczęsnej ciężarnej, zabawiali Jarecką swoim towarzystwem i rozmowami za pośrednictwem telefonu, znosili owoce sezonowe, wszelkie jadło i napoje, filmy i książki ku rozrywce- a także ku pokrzepieniu serca.
Właśnie z tą intencją jedna z koleżanek dostarczyła Jareckiej książkę o świętej Giovannie Beretcie Molli. Nazwisko owo obiło się już było o Jareckiej uszy, zdaje się, że Padre Carlos wspomniał o kaplicy szpitalnej pod jej wezwaniem. Informacja o kaplicy nie zrobiła jednak na Jareckiej żadnego wrażenia, skoro nie mogła wstawać z łóżka.
Po kilku tomach Bunscha, których treść zaczęła się robić niepokojąco podobna do siebie i po starej Chmielewskiej, która bardziej Jarecką zirytowała niż rozśmieszyła, przyszła pora na książeczkę o Świętej. Jak większość żywotów Świętych, publikacja niewiele  miała wspólnego z literaturą, niemniej wyłonił się Jareckiej obraz eleganckiej, wysportowanej i pobożnej lekarki, która wyszedłszy za mąż dobrze po trzydziestce, powiła zdrowo troje dzieci, w czwartej ciąży jednak okazało się, że ma nowotwór, którego leczenie uniemożliwiała owa ciąża właśnie. Joanna wybrała życie dziecka i zmarła dwa dni po narodzinach swojej córki, mając niewiele ponad 40 lat, w 1962 roku.
Skutek lektury był odwrotny od zamierzonego.
-Buuu- buczała Jarecka w telefon- ja umręęę! Wszystko się zgadza! Siedem lat  szczęśliwego małżeństwa, spodziewała się czwartego dziecka... Tak jak ja! Umręęę!!!!...
-Aniu- spokojny głos koleżanki przerwał lamentacje- ale ona była ŚWIĘTA!


...


A jednak najbardziej szczera koleżanka nijak się ma do kochającego męża.
O tym, że mąż prawdę Ci powie, wiadomo nie od dziś.
O Świętej Joannie Jarecka zapomniała wkrótce po tym, jak nie umarła.
Dopiero dużo później trafiła na ciekawy wywiad z Piotrem Mollą, mężem Świętej. Artykuł był na tyle interesujący, że Jarecka pośpieszyła do internetu po więcej. Znalazła świadectwo męża Joanny pisane w formie listu do żony.
Jedno zdanie urzekło Jarecką:
Muszę Ci wyznać, Joasiu, że trudno mi było dać odpowiedź Biskupowi Carlo Colombo, gdy na wiosnę 1970 poprosił mnie o zgodę na rozpoczęcie tego procesu. Bardzo chciałem zachować w gronie rodziny nasze sprawy, nasze cierpienia i wspomnienia. Bałem się rozgłosu i prasy, i byłem w pewnym sensie przeciwny otwieraniu procesu, bo wydawało mi się, że nie zauważyłem w Tobie znaków nadzwyczajności. (stąd) 
(podkreślenie Jareckiej)

Ot, mąż z krwi i kości! :)
Niech żyją mężowie!


P.S. Post niniejszy dedykowany jest wszystkim mężom a zwłaszcza Jareckiemu, który jest nim równo 10 lat :)
 

 

9 komentarzy:

  1. Jako mała dziewczynka uwielbiałam czytać żywoty świętych i kiedy dowiedziałam się, że moja imienniczka Św. Monika potrafiła wymodlić wszystko uwierzyłam w me nadprzyrodzone moce :)) I stąd pewnie ten mój niekończący się życiowy optymizm. Jak się ma takiego patrona to ho, ho. A mój małżonek też coś świętości we mnie nie widzi ;) Na szczęście :)) Jeszcze wielu wielu szczęśliwych lat po i współ - życia Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu swoim i Jareckiego :)
      A Święta Monika to rzeczywiście persona! Uparciuch, wypisz wymaluj, jak Ty :)

      Usuń
    2. Ty to jednak jesteś jasnowidz. Przez przestrzenie wirtualne wyczułaś, że ze mnie uparta oślica :)))

      Usuń
  2. Wszystkiego najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarecka, jak ja Cię lubię czytać! Kochajcie się z Jareckim, świętujcie, święci czy nie:) Wirtualny uścisk, O.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam tu przypadkiem. Oj i chyba zostanę bo spodobało mi się po przeczytaniu kilku postów :)

    My jesteśmy małżeństwem od 12 lat i tym bardziej mąż we mnie świętości nie dostrzega ;) Może to za długo ;)Albo się naszym mężom nasz świętość obyła i wydaje się zwykłą codziennością ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to to!
      Im się wydaje, że wszyscy tak mają :):):)
      Aeljot, witam i zapraszam częściej :)

      Usuń