27.02.2013

Klasyka literatury dziecięcej a dwulatki


Zdarzyło Wam się czytać dwulatkowi?
Bywa różnie, prawda?
Dwuletni Jaśnie Panicz w ogóle nie był zainteresowany czytaniem, wyrywał książeczki, przewracał kartki zgniatając Jareckiej palce i nie sposób było przeczytać choćby jednego zdania.
Dwójka w tym wieku potrafiła siedzieć choćby i godzinę i słuchać wpatrując się pilnie w ilustracje.
Na temat czytelnictwa dwuletniej Trójki niestety niewiele Jareckiej wiadomo- rozległe okolice jej drugich urodzin spędziła Jarecka w szpitalu tudzież w samochodzie (w drodze do- i ze szpitala).
W przypadku Czwórki trudno mówić o czytaniu- to nieustanne odpowiadanie na pytania dotyczące książki- co to? A to? A to? To właściwie rozmowa, ale na temat.
A teraz wyobraźmy sobie kilkoro dwulatków jednocześnie.

...

Jeśli już się, Czytelniku, otrząsnąłeś z tej koszmarnej wizji, zobacz, jak sobie radzi w tej sytuacji Jarecka.
Zdarzają się książki dla dzieci, w których ilustracje, nawet piękne, nie ilustrują przebiegu akcji, więc opowiadanie na podstawie obrazków- co praktykuje wielu rodziców niecierpliwych słuchaczy- nie udaje się.
Jarecka więc dla swoich podopiecznych przygotowuje własne, rysowane wersje klasycznych utworów literackich. Obrazki powstają w godzinach pracy, na raty i niemal na kolanie, przy użyciu byle jakich akwarelek, ołówków HB i wiecznie tępych kredek.
Oto Jareckiej historyjka na podstawie "Szelmostw Lisa Witalisa" Jana Brzechwy. Świetna historia, ale język dla małych dzieci trudny, więc można własnymi słowami:




Lis Witalis pokazuje głodnym zwierzętom placki- mówi, że są ze śniegu. Obiecuje, że zrobi takich więcej, jeśli zwierzęta dostarczą mu tłuszcz i śnieg.


Głodne zwierzęta przynoszą resztki swoich zapasów.


A lis-oszust "piecze" śnieg, chowa dla siebie dostarczone mu specjały i puszcza, szelma, oko!

Kolejna adaptacja-z "Wróbelka Elemelka", absolutnie cudownej książeczki! To, zdaniem Jareckiej ideał literatury dla dzieci- piękny język, ni to proza ni wiersz, sympatyczny bohater, proste i dowcipne historyjki i materiał do wielu rozmów z dziećmi!
Rozdział o tym, jak Elemelek zobaczył drzewa w zimowej szacie i zachwycił się! Też chciał taką białą, puszystą czapę.






Stanął przed lustrem i czekał, aż padający śnieg należycie go przystroi.


A potem poszedł pochwalić się swoim wyglądem przyjaciółce- Myszce. Tylko zdziwił się, że nagle wszędzie zrobiło się mokro! (Elemelek przypłacił to zdrowiem!)




A to jeszcze jesienna historyjka o Wiewiórce, która schowała sobie orzeszki na zimę w ziemi, pod krzakiem jałowca (fabuła na podstawie jakiejś książeczki, nieco odbiega od oryginalnej- innymi słowy Jarecka uprościła :))


Za radą sowy wiewiórka zakopuje orzechy pod krzakiem jałowca.


Gdy wiewiórka chce zimą skorzystać z zapasów, pojawia się problem- nie pamięta pod którym dokładnie krzakiem ukryła swój skarb!


Ale wiosną czekała na wiewiórkę niespodzianka- wyrósł jej własny leszczynowy krzaczek!
(jak widać, przy tej ilustracji Jareckiej pomagali podopieczni :))



I wiosenna historyjka o ślimaku, który szukał innego lokum:






Widać, o co chodzi?- najlepszy ciasny ale własny! (Niezbyt oryginalna fabuła by Jarecka...)

Największym problemem są zawsze twarze bohaterów- muszą oddawać emocje postaci w sposób czytelny dla dwulatka (dla ścisłości chodzi raczej o dwuipółlatki). Jarecka siedzi, gryzmoli i stroi miny- taki to odruch bezwarunkowy :)

13 komentarzy:

  1. Jarecka Ty zdolna jesteś niesamowicie ...ot co!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jarecka mocna kobieta i zdolna kobieta jesteś ... Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lasche, Elu-
      -byłam kiedyś na koncercie Nosowskiej. Po każdym kawałku dygała wdzięcznie i mówiła skromnie: "no, dziękuję!"
      Jak ja teraz! ;)

      Usuń
    2. Jakbym to słyszała znów!!! I ja byłam i to samo słyszałam! noo, dziękuję bardzo

      Usuń
  3. Hmmm, na kolanie mówisz...to ja poproszę o zestaw do Czerwonego Kapturka (wciąż nie mogę wymyśleć stosownego rozwiązania kwestii wilka);))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że kwestia wilka jest już wymyślona! Wilk pożera babcię, kapturka, potem zasypia a gajowy przecina mu brzuch, potem znów zszywa. Nie podoba mi się tylko pomysł z zaszywaniem tam kamieni- może by wilka po prostu wygonić z lasu?

      Usuń
  4. O w mordę.... Sama sobie "siądzie i porysuje"... To tak można? Ty talenciaro... (W ogóle nie wiem, jak ten wpis jest możliwy, bo mam oczy jak spodki i ledwo co widzę...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siądzie i porysuje... Pomiędzy wycieraniem nosów i pup...

      Usuń
    2. Hahaha... Oczywiście. I jeszcze jaka inna wydzielina może się przypałętać, ale ja po prostu chciałam powiedzieć, że kiedy otoczona byłam/bywam gromadką dzieci, pomiędzy wycieraniem tego i owego, gdybym ja siadła i porysowała, to nic takiego ładnego spod mojej ręki by nie wyszło... I tego gratuluję. Że się samo rysuje ;-)

      Usuń
  5. Jestem pod wrażeniem talentu i samozaparcia :) A działa? Dziecko zasłuchane? Moja dwulatka chce tylko by jej obrazki ponazywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działa, ale dziecko bardziej zapatrzone niż zasłuchane :)
      Właśnie o to chodzi, nazywam obrazki :)

      Usuń
  6. Piękne, zwłaszcza lis Witalis mnie urzekł :) mój Jony by słuchał (co prawda ma 4 ale dwa lata temu też byłby zachwycony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witalis okazał się dla dwulatków przyciężki... On się jednak bardziej podoba dorosłym... To kara za branie pracy do domu;)

      Usuń