2.05.2013

Biało czerwona


Dzień flagi państwowej zaczął się w Deszczowym Domu późno, ale jak się już zaczął to z kopyta.
Jarecka wywiesiła na balkonie flagę- w roli drzewca tradycyjnie wystąpił kij od mopa. Dla przyzwoitości etykieta "vileda" została zalepiona żółtą taśmą i teraz można się spierać czy rzeczywiście wygląda to lepiej.
Dla uczczenia tej doniosłej chwili (dzieci Jareckie popadają w jakąś niewytłumaczalną euforię gdy na balkonie łopocze biało- czerwona flaga) Jarecka postanowiła przygotować deser w barwach narodowych.
Najpierw leniwa ta kobieta przekopała szufladę w poszukiwaniu czerwonej galaretki, którą miała nadzieję załatwić sprawę, nie stwierdziwszy zaś żadnej galaretki na stanie, zamyśliła się głęboko. I otóż przypomniała sobie, że od dawna już chciała wypróbować przepis na tort o wdzięcznej nazwie red velvet.
To, iż do tej pory się z ową recepturą nie zmierzyła, to wina trudnych relacji na linii Jarecka- barwniki spożywcze.

Jakiś czas temu (będzie prawie rok!) Jarecki nabył zestaw barwników we wszystkich kolorach tęczy.
Na urodzinową kolację Dwójki mamusia, którą świerzbiły rączki, by cudo zastosować w Deszczowej kuchni, przygotowała potwory ciasteczkowe, ot, niebieskie babeczki z bajerami. Hojnie sypnęła barwnikiem, z którym wcześniej nie miała do czynienia i z przerażeniem patrzyła, jak jej rodzina po kolacji przeistacza się w szafirowe...
-Teraz wszyscy wyglądamy jak potwory!- podsumowała celnie Trójka post factum.
Cóż.
Usta, zęby i języki odzyskały w końcu swój naturalny kolor, nawet blaty w kuchni udało się doczyścić.
Przez kolejne dni jednak rodzina wypróżniała się na szmaragdowo (Jarecka ręczy za pięć szóstych składu!), zaś Dwójka złuszczyła się i zmieniła kolor skóry na czerwony, jest bowiem tajemniczą alergiczką, choć w tym przypadku nie było wątpliwości co do sprawcy jej cierpień.

Od tamtego czasu barwniki spożywcze służyły Jareckiej tylko do zabaw, których efekty nie służyły konsumpcji.

Aż do dziś, gdy Jarecka sięgnęła po TEN PRZEPIS, bo właśnie to ciasto wydało jej się najczerwieńsze z czerwonych.






Jaśnie Panicz przygotował okolicznościowe znaczki dla wszystkich.






A Jarecka upiekła placek w prostokątnej blaszce, bo nie zamierzała go przekładać! W końcu to miało być święto flagi polskiej, nie austriackiej!






Następnie dobyła z lodówki tajemniczą paczuszkę zawierającą coś, co nasuwa jednoznaczne skojarzenia, nieprawdaż? Że co, że salami?




Nie! Marcepan z nieobranych migdałów, obrzydliwy! Przeleżał biedny kilka miesięcy w lodówce a dziś nastał jego czas.
Dziewczynki dostały ściągę z napisem POLSKA i polecenie znalezienia potrzebnych liter wśród foremek do ciastek.




Drogi Czytelniku, wiedz, że powyższy widok nie był dany wszystkim!
Wkrótce po tym, jak Jarecka utrwaliła swój twór na karcie pamięci, deserkowi zdarzył się mały wypadek...
Trójka złapała za akurat TĘ półeczkę w lodówce i ją nieco przechyliła... Jaśnie Panicz uratował ciasto własnym ciałem, roniąc niestety nieco kremu na podłogę, lodówkę i własny rękaw. Napis zniknął pod lawiną kremu...
Oj tam.
Smak pozostał. Wspaniały smak.




P.S. Pozdrowienia dla krajan zza granicy! Dziś Wasze święto!!

7 komentarzy:

  1. takie patriotyczne ciasto bym wszamała nie powiem ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam, jeszcze zostało! :)

      Usuń
    2. Skoro zostalo ja poprosze kawalek na poniedzialek. Wymienie z Jareckim na nalesniki :)

      Usuń
    3. Po ptokach, Martuchnaj i Magda wszystko zjadły :)

      Usuń
  2. Jarecka, Ty to jednak niedobra kobieta jesteś! Takimi pięknościami kusić, jak tu niektórzy próbują się odchudzać! Dawać mi tu kawałek tej flagi ( może być bez tych salami-podobnych literek, nie będę wybredna:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę bardzo, na zdrowie! Tylko co do literek, może być różnie, bo teraz już są wkopane w krem, więc może się trafić.
      I daj spokój z odchudzaniem, pewnie masz apetyt, bo karmisz, jak skończysz i zaczniesz biegać za Klarą, wszystko wróci do normy.
      Jeszcze kawałek flagi proszę, nie żałuj sobie :)

      Usuń
    2. och, do tego odchudzania mam tak niewiele, że nie chce mi się czekać do końca karmienia... ale flagi nie odmówię ;-)
      mniam, mniam ;-)

      Usuń