2.06.2013

O tym, że duże uszy mogą zaszkodzić, nawet jeśli są piękne

Oto, co mignęło Jareckiej w kępie bylinopodobnego zielska.



Najpierw Jarecka myślała, że to jakiś tęczowoskrzydły motyl usiadł na liściu, ale gdy przyjrzała się bliżej zobaczyła, że to... uszy!
Liście wokół drżały, właściciel uszu najwyraźniej się bał. Jarecka próbowała się porozumieć z tą tajemniczą istotą, ale ilekroć głos wydobywał się z jej gardła, kępa zielska wpadała w takie wibrato, że Jareckiej zrobiło się tego kogoś żal. Przyniosła z domu marchewkę, zapowiedziała, że oto się oddala, ale proszę się częstować, a potem zapraszam na górę i proszę czuć się w Deszczowym Domu dobrze.
Następnie zaś udała się na górę, gdzie zza firanki śledziła bieg wydarzeń.

Uszy uniosły się ponad roślinność.
Za nimi czerwona reszta.
Króliczek- bo to był królik, tak jak Jarecka podejrzewała- jednym susem dopadł marchewki i przysiadł na zamkniętej piaskownicy.








Nie kwapił się jednak na górę, więc Jarecka zeszła po niego. Zastała go niepewnie kręcącego się przy huśtawce i zabrała do domu.
Jak się okazało, nie był to dobry pomysł...
W Deszczowym Domu była właśnie pora kolacji, dobranocki, mycia i wskakiwania w piżamy, ów wieczorny koszmar wszystkich rodziców. Jareccy są już przyzwyczajeni- nie żeby im to nie przeszkadzało, wiedzą jednak, że trzeba przejść przez to z  zaciśniętymi zębami, bo potem będzie już tylko lepiej.
Niestety, króliczek (bo to malizna była, królicze dzieciątko!) nie miał o tym pojęcia i wpadł w panikę. Jego duże uszy słyszały wszystko trzy razy bardziej!
Strasznie płakał...
Jarecka posadziła go na desce do prasowania, gdzie nie sięgają rączki Czwórki- starszych dzieci nie była jednak w stanie odpędzić- i zajęła się szukaniem domu dla maleńtasa.




Króliczątko trafi do pewnej pani, która spodziewa się dziecka, bo każda zabawka potrzebuje dziecka, nawet jeśli jeszcze o tym nie wie :)

14 komentarzy:

  1. świetny ten kłapcioszek :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A kapustę całą Wam pożarł może? :)
    Piękny kłapouszek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kapusty u nas niet, ale była sałata w doniczce...
      Hm... I po sałacie...

      Usuń
  3. Ach króliczki. U nas uszy jednego takiego służyły za smoczek, pocieszacz i ocieracz łez. Niestety był ( z naciskiem na był) biały. Ale ciągle jest najlepszym przyjacielem Kacpra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas "kuli"(królik) Czwórki odchodzi już w zapomnienie. Tak jak wcześniej królik Trójki :(
      Ech, kobieta zmienną jest.

      Usuń
  4. Sylabo - Ty popatrz - Amaranta czyta nasze maile - jak nic. A potem powie, że coś jej kradniemy...- jak nic.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. ????
      Proszę się wytłumaczyć ;)
      A w ramach zadośćuczynienia za pomówienia przyjmę ten garnczek z Twojej spiżarni, ale jak już będzie pełny
      :D

      Usuń
    2. no dobrze, jakoś się wytłumaczymy... Bylem garnka nie musiała oddawać. A Ty mi powiedz, czy Twoja wiosenna kapusta kiszona była chociaż trochę zdatna do użycia?

      Usuń
    3. Trochę? Była bardzo zdatna!
      Kapuśniaki i łazanki z kapustą były że palce lizać! Jako matka często karmiąca rozkoszuję się takim jedzeniem w dwójnasób :)
      Teraz zaś delektuję się duszoną młodą kapustą, mniam...

      Usuń
  6. Przeuroczy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne uszy! Cudny cały króliczek! Moja córka uwielbia takie tęczowe kolory!

    OdpowiedzUsuń