5.01.2014

Spotkanie z Warszawą 1


Początek znajomości Jareckiej z Warszawą nie był najszczęśliwszy.

Wysiadłszy na Dworcu Centralnym, Jarecka-CałkimInna dobyła z kieszeni mapkę nagryzmoloną przez Jareckiego i podążając za jego wskazówkami zapuściła się w podziemny labirynt. Wyszła spod ziemi na przystanku tramwajowym i zgodnie z instrukcją wsiadła w dziesiątkę. Mały szczegół - to mianowicie, że jedzie w złym kierunku - na razie pozostawał przed nią zakryty. Gdy pomyłka wyszła na jaw, Jarecka mogła już tylko wysiąść na pustawym przystanku i zakląć lub zapłakać. Nie było kogo zapytać o drogę; zresztą nazwy dzielnic, ulic i placów nic Jareckiej nie mówiły. Nie było kiosku, żeby kupić kolejny bilet, budki telefonicznej, było ciemno, zimno i beznadziejnie.
Jasnym tramwajem, niby w brzuchu wielkiej ryby Jarecka przemierzała na oślep to miasto odwrócone do niej plecami.

Kolejne wizyty w Warszawie były bardziej fortunne, upływały Jareckiej na odwiedzaniu muzeów, galerii sztuki i nieśpiesznym snuciu się spacerowymi szlakami stolicy.
Załóżmy, że ktoś by Jarecką zapytał: "No i cóż niezwykłego zobaczyłaś w tym mieście?" i poznałby odpowiedź - byłby nią może zaskoczony.
Nie zrobiło na niej wrażenia ani tempo życia - jej samej przecież nigdzie się nie śpieszyło; ani wysokość budynków w centrum miasta, ani architektura starej części miasta. Niczego się od tej Warszawy nie prosiła, niczego się po niej nie spodziewała, żadnych nadziei w niej nie pokładała. Wkroczyła w ten miejski organizm krokiem turysty - choć pewne znaki na niebie i ziemi zwiastowały już, że w przyszłości może trafić tu na dłużej.

Największym odkryciem Jareckiej były... warszawskie staruszki.
Zaprawdę, z tym gatunkiem człowieka Jarecka wcześniej się nie spotkała!
Starych ludzi widywała dotychczas w rodzinnych stronach Rodziców CałkiemInnych; wpół zgięte spracowane babuleńki przyglądające się światu z ławek pod chałupkami. W mieście, w którym Jarecka się wychowała, w stutysięcznym blokowisku, starszych ludzi w ogóle nie było. Trudno uwierzyć? Ale to prawda!
I oto objawiły się Jareckiej staruszki eleganckie, wytworne, ze starannym makijażem, z lakierowanymi paznokciami. Staruszki wiodące żywot kulturalny i towarzyski, pijące kawę w cukierniach w towarzystwie koleżanek staruszek, bywalczynie teatrów i galerii, choć często na zdeptanych obcasach, w żabotach sprzed półwiecza, ale z broszą po prababce-Warszawiance i wysoko uniesioną głową.







Jak silne wrażenie zrobiły na Jareckiej te niezwykłe istoty niech zaświadczą ówczesne Jareckiej szkice.

To jeszcze nie było spotkanie z Warszawą, to pierwsze wrażenie.

C.D.N.

 




37 komentarzy:

  1. Mnie Warszawa rozczarowała. Kiedy, mając jakieś 8 lat byłam, wszystko zdawało się byc duze. Po prawie dziesieciu latach, Zamek Królewski zmalał, Zygi tak jakoś nisko nad ziemią...Przereklamowana stolica! Tylko Park Saski sie obronił i kościół pw. Św. Krzyża :)
    pozdrówki!
    P.S.
    Takie panie to czasem stały element krajobrazu, zwłaszcza w ciepłe, letnie, niedzielne przedpołudnia....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te panie robią klimat!
      A reszta to rzecz gustu :)

      Usuń
  2. wow! to ja nie wiedziałam, że Jarecka taki szkicownik... wypisz-wymaluj, warszawskie damy... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde , dobre szkice Kobieto ! No no no...! Gratuluję odwagi , ja od pół roku prowadzę stronkę i odwagi brak na pokazanie swoich prac, choć kiedyś (dawno,dawno temu) na studiach też malowałam przecież i wszyscy to oglądali ! Blokada, ale Tobie gratuluję i mam nadzieję,że popełnisz takich więcej ..... Pozdrawiam ze swojego świata .Ola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstyd to kraść! A szkice jakie są, takie są, ale to moje wspomnienia, zdjęcia tamtych chwil.
      Jeszcze nie zdecydowałam się na kolor w Twoim konkursie... Dziś wstawię baner i będę myśleć dalej ;)

      Usuń
  4. Szkice fantastyczne.
    A za to odkrycie to chyba Cie usciskam.
    Bo ja tez na te starsze panie -warszawskie, zwrocilam uwage.Tylko to byloa,jakies ...20 late temu:)
    Tu kapelusik, tam rekawiczki, chleb dla sikorek w Lazienkach, ksiazka do poczytania w tramwaju .
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz mi się jedna taka paniusia wkitrała pod parasol ma przystanku jak zaczęło padać. Z wielkim wdziękiem to zrobiła :)

      Usuń
  5. Przepiękne szkice. Jarecka ma naprawdę talent. A staruszki to naprawdę ciekawy gatunek człowieka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja i Warszawa to dwa odległe światy i chyba nigdy się nie polubimy... ale na Jareckiej przygodę z Warszawą czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Urodziłam się i ćwierć wieku spędziłam w inteligenckim Krakowie. Tam też starszych ludzi, również panie, widywałam w kawiarniach, w teatrze, w kinie (rzadko, ale jednak). A i na mnie warszawskie starsze panie zrobiły kolosalne wrażenie. Mrowie ich w przestrzeni publicznej, w porównaniu z Krakowem :) a szkice klimatyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jarecka ma wiele talentów- gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  9. :))) w moich warszawskich wspomnieniach też są te warszawskie staruszki. Pamiętam, jak po wróciłam po wstępnych egzaminach do domu i opowiadałam mamie, że w tej Warszawie wszystko jest szybsze i nawet wytworne wyfryzowane staruszki z pomalowanymi paznokciami zasuwają pędem podpierając się elegancką laseczką:)) A szkice są fantastyczne! Pokaż więcej!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie pokażę, bo natrafiłam na starą teczkę w czeluściach komody, za której generalne sprzątanie zabrałam się tuż po świętach, żeby odpocząć od lenistwa :):):)
      Ileż wspomnień wróciło!

      Usuń
  10. Szkice piękne. Ja z taką staruszką mieszkałam pod jednym dachem, nieco była potężniejsza niż staruszki ze szkiców, ale zawsze toczek na głowie, brosza, pierścień, futrzany kołnierz, puder, szminka. Aksamitne sukienki, białe kołnierzyki. Taka warszawska Babcia. Się działo. Szczerze mówiąc tęsknię za tą atmosferą. Ale mi Jarecka wór wspomnień otworzyła. Pozdrawiam AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super, bo i mój wór wspomnień się rozsupłał :)

      Usuń
  11. Kreska Jareckiej jakby paryska a nie warszawska :) Ucho tylko Jareckiej uciąć i będzie jak van Gogh!
    Jestem pod dużym wrażeniem rysunków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Precz od moich uszu! Jeszcze się przydadzą :) Włosy, owszem, można mi ciąć. "Na Sylwię" :):):):)

      Usuń
  12. Och, kobieto wielu talentow! Swietna ta kreska :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja takie damy to i w małym miasteczku swoich dziadków widziałam i jakoś to dziwnie wyglądało na tle wspomnień babci ze wsi. Tylko ta babcia ze wsi wyglądała jak prawdziwa babcia a te elegantki jakoś dziwnie ;) Ale to takie bardzo moje subiektywne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo warszawska staruszka to gatunek spotykany tylko na tym terenie! To nie zwykła elegantka! :)

      Usuń
  14. ale z Ciebie Jarecka zdolna bestia! Zazdrość li i jedynie nie pozwala mi napisać nic więcej - hi,hi:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Warszawa ...
    Na każdym robi inne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...w zależności od pogody i zasobności portfela ;)

      Usuń
  16. Jestem zachwycona szkicami! :))))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mieszkam w Warszawie od urodzenia i przyznam, że zupełnie nie zwróciłam uwagi na te staruszki :)
    Piękne szkice, Jarecka ma talent!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Bo specyfika miejsca zakryta jest przed tubylcami! :)

      Usuń
  18. Jak byłam ostatnio w Warszawie to szczerze mówiąc nie miałam możliwości wiele zobaczyć - takie było tempo. Biegiem do metra z metra na autobus, potem znowu biegiem...... do metra i dalej......
    Choroba lokomocyjna mi się nawróciła ;-)
    A jeśli chodzi o Babuszki Staruszeczki - uwielbiam Takie Babcie na ryneczku w letnie miesiące z kwiatami ogrodowymi na sprzedaż......
    Szkicuj, rysuj, co tam se chcesz ale pokazuj !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te na ryneczku to jeszcze inny gatunek
      Też lubimy!
      I zwolnij trochę następnym razem w stolicy :)

      Usuń
  19. Piękne te Twoje warszawskie przygody :) mieszkałam w Warszawie prawie całe swoje życie ale akurat tych babć o jakich piszesz nie miałam okazji spotkać zbyt często... za to zawsze jakaś z wózkiem na kółkach baba bo nie babcia się trafiła nadstawiająca bojowo łokcie. Ja Warszawę lubię, nawet bardzo, tęsknię, i za każdym razem gdy mam okazję ją pokontemplować wracam do domu trochę chora.
    A kreski Ci zazdroszczę, świetne szkice!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę panie okupują muzea w dni, gdy wstęp jest wolny :)
      A torba na kółkach to już inna klasa. To proletariuszki :)

      Usuń