20.08.2014

Równia pochyła, czyli sierpniowe smuty

Jaśnie Panicz na próżno narychtował teleskop.
Niebo zasnuły chmury i nikt na Zaogoniu nie widział ani pół perseidy.
Czy z perseidami jednak, czy ze zwykłym deszczem, coś spadło na Deszczowy Dom; zdawało się Jareckiej, że prosto na jej serce i zaległo na nim ciężkim kamieniem. Najpierw przyszedł Jaśnie Panicz i się przytulił, a Jarecka zapytała: synu, czy coś zbroiłeś? Powiedział; nie, po prostu mi smutno, i się rozpłakał.
Zaraz potem spadły na Jarecką Strachy i Smutki, a wszystkie przez wielkie S, przerażające i ostateczne - a przy tym takie, że się nazajutrz nie pamięta; o co to płakałam w nocy...?

Ubyło księżyca a razem z nim smutków, sierpień przechylił się i potoczył -
- ku czemu? -
- ku końcowi -
- czego?
- ...





Piątek jako antydepresant daje radę, choć stało się boleśnie jasne, że wszystkie sznurki - atrybuty strażniczki domowego ogniska - ostatecznie wymknęły się Jareckiej z rąk.
Nie chce mi się - myśli Jarecka, nie chce mi się, nie chce mi się chcieć, nie mam siły chcieć.
Ejże, zepnij się - szepcze jej w ucho jakaś alternatywna Jarecka, jakaś taka idealna - zabierz gdzieś te dzieci, coś im zorganizuj, wakacje są.
Ale, mówi zwykła Jarecka, ja jestem sama a ich pięcioro.
Cmok, cmok, cmoka Jarecka idealna, to choćby na spacer, mówi, choćby do lasu, do kaczek, do koni...
Nie chce mi się, mówi Jarecka, nie chce mi się, nie chce, nie chce.
To są tajemne słowa, zakazane matkom, gorsze niż kurwa mać.
NIE. CHCE. MI. SIĘ.


...


Poza tym wszystkim, doskonale obojętny na wszystkie smutki, strachy i bezwład świata, Piątek wstaje codziennie jak słońce, cały w blaskach.
Spędził dziewięć miesięcy w brzuchu, drugie dziewięć po tej stronie.

Dopiero co dostał pierwsze jabłuszko(KLIK) a już siedzi w foteliku przymocowanym do blatu stołu i w pulchnych łapkach, jak jaka wiewiórka*, ściska wielkie, obrane jabłko, i orze je trzema zębami.
- Mamo! - woła z zachwytem Trójka - on wygląda jak PRAWDZIWY CHŁOPCZYK!


To prawda!
A zatem plwaj, Jarecka, na kamienie, te lecące z nieba, co ich nikt nie widział, i te, co zalegają na sercu, i też ich nikt ich nie widział; gwoli uczciwości.
Zażyj, Jarecka, pigułkę z Piątka, co chybocząc się stoi przy balustradzie na stopach jak kartofelki, i piszczy z uciechy, i suń spokojnie po tej równi pochyłej ku końcowi wakacji.

Jakoś to będzie, nie?





* Co ma wiewiórka do pulchnych łapek i jabłka, to jedna Jarecka wie (przyp. Wszechwiedzącego Narratora)




55 komentarzy:

  1. Na zachcenie:)

    http://www.youtube.com/watch?v=C6czihZhZ00

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie zaskoczyłaś!
      Teraz mi już tu cały chór zawodzi lalalili :))

      Usuń
  2. Noce i dnie i tylko czasem niedziele... ale warto na nie czekać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się głębiej zastanowić, dochodzę do wniosku, że po prostu długie weekendy mi nie służą. A jeszcze w wakacje! Weekend w weekendzie :/

      Usuń
  3. Oj Jarecka jak ja Cię rozumiem:)) Też bym tak chciała krzyknąć - NIE CHCE MI SIĘ :))
    Jeszcze tym bardziej, że dziś w pracy miałam spinkę z głupią babą, co to szuka wszędzie zadymy a zgrywa niewiniątko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ krzyknij sobie! Chociaż mnie się prędzej wymsknie to drugie :P

      Usuń
  4. Tobie też ta jakaś perfekcyjna Druga do serca szepcze? Weź ją przegoń, niech jedzie na wakacje:) Akysz! Akysz! Nie słuchaj! Będzie lepiej, sznurki Ktoś złapie i wszystko pospina, nie ma innej opcji:) Jarecko! Wtulaj się w Piątka, wtulaj, nie musisz Tego ogarniać! Wiem co mówię i jakże dobrze Cię rozumiem,eh... I te nocne płacze... Niech zmyje deszcz z Nieba. Amen.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakże! Perfekcyjna nadaje dzień i noc! Chociaż nie powiem, ta druga z wiekiem też nabiera mocy.
      Jak Hiacynta Bukiet i Powolniakowa :)
      WIem, że mnie rozumiesz :)

      Usuń
  5. Wiesz co Jarecka. Ty to powinnaś gdzieś sama sobie pobyć, poniechcieć, popłakać, poprzeklinać, pomarnować czas a te sznurki to dać komu i wypiąć się na chwilę na wszystkie powinności i musienia... Bo baterie masz wyładowane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale musienie tkwi we mnie. Jarecki daje radę ze wszystkimi sznurkami i dzieci też potrafią się sobą zająć (także sobą nawzajem), ale jak się przeprogramować?
      (chwilowo relaksuję się za pomocą kwadratów african flowers wg Twojego tutka. Możesz się czuć sponsorem mojego relaksu :)))

      Usuń
    2. Ha! Jarecko, spójrz na to tak: możesz się zrelaksować szydełkując. Ja biorąc do ręki szydełko, natychmiast w głowie widzę listę rzeczy pilniejszych, którymi mogłabym/powinnam się zająć!

      Usuń
    3. Znaczy się Twoja Magda Idealna ma większość udziałów.
      Ja rzeczywiście do perfekcji opanowałam sztukę relaksacji w ekstremalnych warunkach :)

      Usuń
  6. Mamowanie liczbie mnogiej w takiej ładnej odsłonie. Pozdrawiam Cię, Jarecko i Twój koniec wakacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ładnej, powiadasz. Musiałabyś to zobaczyć ;))

      Usuń
  7. Jakoś to będzie.
    (mnie też się nie chce)

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Jarecka... napisałabym, że też tak mam... ale to tak jakoś mało pocieszająco brzmi.... najgorsze jest to, że tzw. ""Matki Polki" (jak ja nie lubię tego określenia) nie mogą mówić "NIE CHCE MI SIĘ".... Też mi się nic nie chce... ostatnio miałam przebłysk "chcenia" całe mieszkanie posprzątałam, obiad dwudaniowy ugotowałam i deser i drzwi pomalowałam bo jakieś bez wyrazu były... i z dziećmi na rowery wyszłam... i znowu trach... Ale! W poniedziałek po 1,5 roku wracam do pracy i akurat tego mi się chce :) ale nie wypada o tym pisać, że nauczyciele cieszą się, że rok szkolny się zaczyna... i że matka cieszy się, że z domu wyjdzie do pracy też nie wypada pisać... więc nie piszę ;)
    Trzymaj się Jarecka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja też się cieszę, że do nie swoich dzieci wracam po macierzyńskim :P

      Usuń
    2. Też miewam przebłyski chcenia!
      I jak najbardziej wypada mówić, że się cieszysz na powrót do pracy.
      Dystans - oto największy profit pracy zawodowej matek.
      Tego Wam (trochę. troszeczkę) zazdroszczę.
      A właściwie nie ;P

      Usuń
  9. Jarecko, pozwól sobie na niechcenie. Podziwiam Cię !
    Moje bycie bez dzieci trwało dwa dni ....
    Uważam że po wakacjach Matkom należą się wakacje!- może uruchomimy jakiś bus- może polski i gdzieś bez dziecków się wybierzemy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczyłam to oczyma duszy! - Mireckaaa!!!!
      Angielscy kawalerowie (ci, co sobie robią w Polsce wieczory kawalerskie) dopiero by zobaczyli, jak można się bawić! :D

      Usuń
    2. Dobre! Ja się piszę! (Się wypraszam!:)

      Usuń
    3. No to jeszcze mamy trzy miejsca (plus wakat kierowcy, bo rozumiecie, ja nie będę mogła prowadzić)

      Usuń
    4. Dlatego Polski Bus lub inny żeby nikt się, nie stresował .....

      Usuń
  10. Na szczęście miesiąc trzeźwości już się kończy. Jakby chciała się nierób Jarecka napić to jesteśmy do dyspozycji. Jarecka lamus, porządnicka też będzie mile widziana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My zawsze razem, zawsze gotowe.
      Problem jest (też zawsze) jeden: kto mnie po nocy przywiezie z miasta na Zaogonie?? :))

      Usuń
    2. Napijemy się rano i Jarecki w drodze z roboty Cię sobie zabierze na Zaogonie.

      Usuń
    3. Ale kto się zajmie dziećmi???

      Usuń
    4. Nie no... Dajcie mi no tu tą Leniwą Jarecką, a Porządnicka niech idzie w kąt.

      Usuń
  11. Może sobie lepiej zjechać czasem zawadiacko po równi pochyłej niż wciąż dreptać mozolnie pod górkę? No poza tym na końcu tej równi pochyłej, co jak by nie patrzyć, daje przyspieszenie, coś ciekawego, nowego i równie pięknego się czai i na Ciebie sobie czeka :)
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie! Co prawda nie będzie to zbyt zawadiacki zjazd, bo alternatywna Jarecka będzie łapać za manatki ;)

      Usuń
  12. Ja bym chętnie całą książkę o Jareckiej przeczytała tak super się czyta:) jak zostanie wydana, na pewno kupię!;)))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję bardzo za tekst, bo ja już ku końcowi się ssuwam, te Strachy i Smutki mnie tak zsunęły....
    ale jakoś to będzie ? (i jeszcze myślałam, że tylko ja tak mam)
    pozdrowienia już z uśmiechem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście nie lubię dać się ponieść smutom (czego efektem są takie wpisy właśnie), ale jeśli choć trochę zrobiło Ci się lepiej to się cieszę :))

      Usuń
  14. oj Jarecko! doskonale Cie rozumiem... mi tez ostatnio nostalgicznie i smutno i mi sie nie chce przestałam mieć ciśnienie na cokolwiek! na gotowanie, sprzątanie i cokolwiek innego, czas leci a ja stoję i patrzę.
    Buziaki!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś przesilenie to być musi, nie inaczej.
      Jeszcze my mu pokażemy, temu czasu ;P

      Usuń
  15. Awiesz, Jarecko, jak mi się nie chce chcieć? Od kwietnia. Od kwietnia maszyna stoi na wierzchu i pól kuchennego stołu, a ja 2, słownie dwa razy jej użyłam. Od kwietnia zestaw o filcowania na sucho - dłuuugo i niecierpliwie wyczekiwany, prezent - nietknięty. Zza winkla już mruga przedszkole, idealna okazja, żeby coś podłubać, choćby worek na kapcie.. gdzietam.
    Niech mnie ktoś wreszcie kopnie pod górkę, bo jak dalej tak będę zjeżdżać, to dzieci zagłodze :[

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O stawiam, że się nie dadzą. Zagłodzić :)

      Usuń
  16. Jarecka ja to Cię kocham normalnie :) jesteś tak nadzwyczajna, a przy tym taka zwyczajna i ludzka! To takie pocieszające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      przepraszam, ale to jedyny komentarz na jaki mnie stać :))

      Usuń
  17. Pokiwała główką i idzie spać... Może w końcu któregoś dnia zacznę znów pisać. Choć tak naprawdę to akurat tego bardzo chcę. Ale wstać trzeba o 4;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś podobnego! O 4...
      Tym bardziej powinna się relaksować pisząc :)

      Usuń
  18. z pocieszeniem przybiegłam :-)
    o rany...też tak czasem mam z tym drugim ja....nie chce mi się czegoś robić, najbardziej gotować codziennie....mąż mówi, dobra, kupimy coś na szybko....a mnie napadają wtedy wątpliwości....może jednak coś szybko wykombinuję....bo przecież dzieci ze szkoły wrócą, mąż z jednej pracy do drugiej....ach.... ;-) ;-)
    ściskam
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń
  19. no co ty, Jarecka?! zawsze mogłaś jeszcze katar mieć... ;D chociaż dobrze cie rozumiem, oj nazbyt dobrze... :*

    OdpowiedzUsuń
  20. mnie tez dopadlo powakacyjne przesilenie. Dzis wyplakalam sie mezowi,lecz niestety zero zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bo mężowie nie rozumieją; nawet ci niby współodczuwający po prostu mają dobrze opanowane techniki postępowania w sytuacji kryzysowej :)
      To istoty z innej planety :)

      Usuń
  21. o rety, dopiero co w niedzielę się rozczulałam, że 9 miesięcy w brzuchy i 9 poza a teraz już sama stoi... widzę że u Ciebie podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jarecko, alez wpis popelnilas! Mocny!
    Czemuz, ja Cie nie znalam te pare lat temu Madra Kobieto. A niechze Ci sie nie chce! Takiej, co sie zawsze chce, nikt potem nie odpuszcza. Dasz rade-mowia. Bo nigdy sie nie bylo, slaba kobietka. Szkoda.
    Usciski sle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie prawisz.
      Moja mama mówi: dobrze jest wszystko umieć i nic nie musieć robić :)

      Usuń
  23. Jarecka ty jesteś moim antydepresantem :)
    ja na takie dni mam mantrę - Boże spraw by mi się chciało tak bardzo jak mi się nie chce :P czasami działa :)

    OdpowiedzUsuń