28.05.2016

Zaogonie na Zadniej Górze

Jak drogowcy zimą, Jarecka jest trwale zaskoczona.

Po pierwsze, ogród na Zadniej Górze na jej widok nie uciekł z krzykiem przez dziurę w płocie. Owszem, borówki złośliwie strząsnęły kwiatki, ale reszta, z mleczami i trawą na czele, rośnie! I, w przeciwieństwie do tychże traw i mlecza, pięknieje.
Jarecka nabyła sobie sekator i z zapałem neofity rzuciła się na krzewy i krzewinki. To, co wycięła z jego pomocą, przez dwa wieczory płonęło jak latarnia na Faros, a to, co zostało, drży w niepewności jutra.
Albo będzie jeszcze piękniej, albo, cytując klasyka - nie będzie niczego.

Tymczasem z Zaogonia przybyli sąsiedzi zwiedzać nową siedzibę Jareckich.
Niektórzy mieli okazję już wcześniej - na przykład Luba, którą Jarecka zaraz w pierwszych dniach rozłąki porwała spod Lidla na herbatkę albo Znaprzeciwny, który był na Zadniej Górze już dwa razy, w sprawach służbowych; czyli opróżnić szambo.
Szambo - zapewnił - jest szczelne jak należy.
Reszta posesji też się Znaprzeciwnemu podobała.
Z zaproszenia nie skorzystali tylko Sosnowie. Danuta była oburzona: jak można zapraszać sąsiadów w Dzień Matki, takie ważne święto! Przecież Sosna musi odwiedzić chorą mamę i dlaczego nie można by przełożyć tego spotkania na sobotę? Ponadto ona i Generał Sosna idą nazajutrz do pracy!

Doprawdy, dlaczegóż wszystkim Danutom* świata nie może pomieścić się w głowach, że są ludzie, których mamy mieszkają na tyle daleko, że odwiedzanie ich w Dzień Matki nie jest możliwe i tacy, którzy w soboty, gdy Danuty Świata mają wolne, są akurat zajęci?

Generał Sosna też był obrażony. Że taka fajna impreza go ominie, bo Danuta nie pozwoli dołączyć do biesiady po wizycie u mamy.

Dołączyli natomiast Czesiuniowie.
- Rozumiem was, rozumiem - wykrzykiwała  Czesiuniowa rozglądając się po salonie wielkości mieszkania na Ślepej - cieszę się, że taka okazja wam się trafiła!
- A ja właśnie - ciągnęła tym samym, pełnym entuzjazmu tonem - jak tylko usłyszałam, że wchodzi pięćset plus od razu mówiłam do Czesiunia: weźmy podnieśmy Jareckim czynsz choćby o dwie stówy, teraz ich będzie stać! I akurat tego dnia, jak miałam wam o tym powiedzieć, przyszedł Jarecki i mówi, że się wyprowadzacie, no.
Porażony wyznaniem Jarecki zakrztusił się truskawką a Jarecką oblała ciepła fala czułości - bo doprawdy, bujność ogrodu może zaskakiwać ale sąsiedzi - nigdy!
I jakby na potwierdzenie tej jej refleksji, Czesiuniowa zrzuciła narzutkę z króliczych ogonków, wskoczyła na trampolinę i wykonała salto.


Nie wierzycie?







* Na wypadek, gdyby na sali znajdowały się jakieś Danuty, które nie bywały tu wcześniej i czują się urażone tymi słowami; śpieszę wyjaśnić, że nie mam nic do kobiet o tym imieniu, ba! -  nosi je moja własna kochana mama. "Danuta" tutaj to archetyp, jak Dulska, Ksantypa, czy - w niektórych kręgach :) - Filifionka. Poza tym, wiadomo - pierwowzór Danuty ma na imię zgoła inaczej ;)



29 komentarzy:

  1. Szczerość - towar DEFICYTOWY nawet u sąsiadów, więc doceń Jarecka;)
    Swoją drogą już od dłuższego czasu mam nieodparte wrażenie, że ludzie nie lubią szczerości... A ta sąsiedzka w DD aż powala;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadam Ci, poprawność polityczna nie ma tu dostępu :)

      Usuń
  2. Prawda tylko dla przyjaciół. Tylko oni są w stanie przyjąć ją bez zastrzeżeń :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja bym na trampolinie poskakała.... oj chyba to jest to, czego mi brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwójki prezent komunijny. Bilans po tygodniu: jedną kość pęknięta w dwóch miejscach. Nadal masz ochotę pofikać? Albo wpuścić tam dzieci? ;)

      Usuń
    2. A komu ta kość pękła?!

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Oj tak. O budżet zadba jak mało kto.

      Usuń
    2. Ludzka pani! Mogla nie czekac i podniesc. Teraz pewnie ma zal do siebie i rzadu.

      Usuń
  5. Tylko dwie stówy?!
    Już wiem do kogo przyjdę, jak będę chciała skrócić swoje męki przez złamanie kręgosłupa. Użyczysz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, teraz jak idziemy ulicą, ludność nas podlicza i mnoży przez pińcet. Że niby taki interes życia zrobiłam!

      Usuń
  6. zawsze ceniłam szczerość nawet w najbardziej zaskakującym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez te kilka lat na Zaogoniu już się przyzwyczaiłam! "Nie powie Ci ojciec, nie powie matka, tego, co ochoczo wyzna Ci sąsiadka!"

      Usuń
  7. Nie, no każdy szanujący się posiadacz ogrodu musi mieć sekator i trampolinę!
    Jarecka Full Profeska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze kosiarka! Kosiarka!
      Jest!!!

      Usuń
    2. Oraz ciek wodny, ktory bedzie ciurkal. Ozdobiony podobizna Wenusy lub innego Appolina!

      Usuń
    3. PS Mam dla ciebie niemieckiego krasnalka ogrodowego!

      Usuń
    4. Zostawisz mi Biskwita?

      Usuń
    5. Przejrzalas moje intencje!

      Usuń
  8. Oj pięknie tam musicie mieć :)

    Co do sąsiadów to oni zawsze wiedzą wszystko najlepiej i najszybciej.
    Ja słyszałam że wiedziałam kiedy zajść w kolejną ciążę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, na pewno zaplanowałaś to już wychodząc za mąż!

      Usuń
    2. Hue hue. Rodzinni i zaprzyjaźnieni wielodzietni opowiadają, że nagminnie wręcz się zdarza, że ludzie - nawet obcy - chętnie im podliczają zarobki w pińcet plus. W niektórych wypadkach z podziwem kiwają głowami, jak to ludzie potrafią się ustawić z tymi dzieciakami. Tak. Czasami nawet są to ci sami którzy wcześniej coś przebąkiwali o przesadnej ilości, nieodpowiedzialności i tem podobnych. Że tak powiem niezły kontredans.

      Jarecka widzę profesjonalnie podejszła do spraw ogrodowych. Zazdraszczam, albowiem w tych tematach nadal - mam wrażenie - jestem jak ten szwedzki kucharz z Muppet Show.

      Pozdrawiam - silvarerum :-)

      Usuń
    3. My z rodzinnymi i znajomymi wielodzietnymi już nabawiliśmy się w tym temacie głupawki, bo na serio człowiek nie zniesie tego nieustannego zaglądania w kieszeń.
      Próbowałam tych żartów nawet w zaogońskich sklepach tekstami typu: a, dajże Pani całą łubiankę tych truskawek, co będę dzieciom żałować, w końcu mamy pińcet plus, nie?


      Ale podobno to nieśmieszne.

      Usuń
    4. Ech, a mój mąż ma nowe powiedzonko na podsumowanie comiesięcznego budżetu:
      - Lotto kurka nic, extra pensja nic, premia nic, 500+ też znowu nic... życie.
      Smuteczek normalnie :/
      pozdrawiam i niech wam się pięćseteczki zdrowo chowają i rozmnażają ;)

      Usuń
  9. Oj, i widzisz, nie zarobiła Czesiuniowa na Twoich dzieciach :(
    Może jej choć sekatora użycz, niech nim spożytkuje nadmiary energii ;-)

    OdpowiedzUsuń