19.09.2016

Na ostatnim zakręcie wakacji, czyli Jareccy dziwią się światu



Zaprawdę, zaprawdę, powiadam Wam - podróże z dziećmi, które nie mieszczą się w jednym przedziale wiekowym są jak narkotyk.
Nie, że uzależniają!
Człowiek, jak zażyje, jest mu wszystko jedno. Na lody, dobra, na lody, na jakąś wysoką wieżę, okej, biegać za gołębiami, bardzo proszę.
A co się samemu chciałoby, w ogóle się nie pamięta.


- Mamo, do kogo jedziemy?
- Do mojej internetowej koleżanki.
- Jak zwykle.

Kłam! Jak to jak zwykle, skoro u tej Mireckiej byliśmy pierwszy raz??

Był pretekst. Dostarczyć zamówienie.

Kto znajdzie zamówienie?

Cytując Nabokova: "co raz zostało zobaczone, nigdy już nie wróci do chaosu" :)


Mirecka, znana jako AsiaMi świętuje z mężem jubileusz.
Mąż podobno dołączył do świętowania, wierzymy na słowo :)




Sami, żeby uczcić tę okoliczność zjedliśmy dwie blachy upieczonego przez Mirecką ciasta. Mniam, zdjęć nie będzie.
Za to odeślę Was w miejsce, które kreuje Asia. Sami zobaczcie, że warto wesprzeć, a jak kto z Wrocławia i okolic to już mus! Tędy proszę: TUUUUTAJ!

A w samym Wrocławiu, jako się rzekło, każdy chciał robić co innego.
Było bieganie za gołębiami, gdyż Piątek uwielbia biegać, po prostu.



Oraz oglądanie Wrocławia z lotu gołębia -




Jarecka ma taki lęk wysokości, że machając z dołu rodzinie, musiała przysiąść, żeby nie stracić równowagi.




Zaś na poszukiwania wrocławskich Krasnoludków jedni przygotowali się lepiej niż inni...
Gdyż stosowny strój to połowa sukcesu.




Ale to nie Wrocław był naszym celem podróży.
Ilekroć odwiedzamy babcię Jareckiego planujemy wybrać się w te okolice na dłużej, tak, by zwiedzić wszystkie te okoliczne zamki, pałace i gotyckie kościoły, pochodzić po górach i pozachwycać się pięknem Dolnego Śląska. Tym razem też postanowiliśmy, bo powiadam Wam, może tam się chowa więcej takich skarbów jak kościół w Krzeszówku.
W cieniu przepysznego opactwa Cystersów w Krzeszowie ("patrzcie państwo" - dziwuje się Jarecki - "tyle lat przyjeżdżałem tu na wakacje i do głowy mi nie przyszło, że ten kościół, do którego jeździliśmy co niedziela to takie łał!")
No łał, ŁAAAAŁ! Perła baroku, Borrominiego by zatkało z zachwytu.

Ale ale. 
Nieopodal tej perły stoi sobie niepozornie kościół w Krzeszówku.

Na horyzoncie Krzeszów




Nienazbyt nękany przez konserwatorów (zostawmy konserwatorów w spokoju! Nienazbyt nękany przez gorliwych parafian z kubełkami farby olejnej i inszymi upiększaczami - Deo gratias!) przechowuje w swoich trzewiach zupełnie nieprawdopodobne drewniane rokokowe ołtarze uginające się pod ciężarem rzeźbionych kwiatów i owoców, rogów obfitości i pulchnych jamiołków.
Jakieś tam płyty nagrobne z XVI w, jakieś odrzwia, których Wawel by się nie powstydził.
Maswerki (ta kamienna oprawa okien) oryginalne.





No i nie wiem, co powiedzieć na zakończenie.
Trwam pod wrażeniem.



PS. Drodzy Państwo, Deszczowy Dom dorobił się konta na Instagramie, zapraszam :)
A tych, którzy wyrazili zainteresowanie nabyciem plakatu/ów proszę o kontakt na maila, gdyż nieco się pogubiłam w notatkach a być może pod koniec tygodnia będę mogła zamówić wydruki. Dobranoc!

20 komentarzy:

  1. Skarbow na Dolnym Slasku-bez liku. Odgrazam sie sama sobie, ze kupie tam chalupke i pofolguje chuci, ekhm takiemu czeskiemu apetytowi, na doglebne poznanie terenu:)
    Krasnalowa spodnica-obledna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach,i piekna ta Dwudziestka, szydelkowa i rocznicowa.

      Usuń
    2. Kasia, kup tę chałupkę! Poszukamy złotego pociągu!

      Usuń
  2. Wszystkie te cuda z 500 km od mojego domu, a ja"podróżnikiem" jestem do bani:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja mówię właśnie, że ten Dolny Śląsk tak daleko!

      Usuń
  3. Przede wszystkim.... Mireckim dużo miłości i wielu szczęśliwych lat razem :)
    Jak tem Piątek urósł! Mój Franek jakiś mały ;)
    Spódnica w krasnale cudna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątek duży? A dla mnie jest ciągle tititi dzidziusiem! :)

      Usuń
    2. Mruwko jako 1/2 Mireckich bardzo Ci dziękuję!

      Usuń
  4. Jarecko, chodziłaś po Wrocławiu.... a ja Cię nie spotkałam ( a być może to była akurat ta chwila, kiedy wychyliłam się ze swojej wsi podwrocławskiej)... siedzę i łzy leję... Czajnik Blogowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że spotkanie mnie w trakcie wycieczki z dziećmi może być stresującym przeżyciem :)

      Usuń
  5. Jaka cudna spódnica :) Piękna.

    Śliczne cyfry.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym narkotykiem sama prawda - ja zaledwie z trójką, ale i tak czuję się, jak najwyżej półprzytomna! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma czegoś takiego jak "zaledwie trójka"!

      Usuń
  7. Ja chcę Jarecką na przewodnika - co za erudycja...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mile połechtana wróciłam do tekstu, żeby nurzać się w mojej erudycji i co widzę? "Łał". "Jakieś odrzwia". "Jamiołki"
      Na pewno chcesz mnie na przewodnika? :)))

      Usuń
  8. Jarecka,wczoraj jak gadałyśmy nie wiadomo o czym i po co,to ja u stóp Zamku Grodno stałam,a mieszkałam w jakimś Wodniaku w Zagórzu Śląskim i trwam jako i Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do Mireckiej na ciasto po drodze nie wpadłaś... nie ładnie ;-)

      Usuń
  9. Jarecko,nie żałuj żeś nie wlazła na ten Mostek Pokutnic. Ja wlazłam i padłam.....
    Dzięki za piękny czas! Piątka w piętkę-całuj od ciotki ;-)
    A 20 wszystkich na około zachwyca i tam maja tarabanić do ciebie psiapióły Mireckiej

    OdpowiedzUsuń