20.01.2013

O Dziewczynce, która szukała mamy. Smutna bajka z wesołym epilogiem

Zaczęło się tak:
Gdy Jarecka leżała w szpitalu w oczekiwaniu na Czwórkę, odwiedził ją kolega.
- Na pewno ci się nudzi - powiedział - przyniosłem ci szkicownik, może porysujesz...
Jarecka leżała w tym szpitalu już kilka tygodni, ale odpowiedziała - nie. Co miałaby rysować? Ze swojego łóżka nie widziała nawet tego, co za oknem.
Ale szkicownik miał miłe szare kartki... A już jak Jarecka zobaczyła te ołówki, węgle i inne sprzęty rysujące, co to miał je kolega Jareckiej na okoliczność rysowania pożyczyć - wzięła czym prędzej.

Potem pomyślała, że może spróbuje narysować tę obcą dziewczynkę w swoim brzuchu.
Może pokaże to dzieciom, żeby i one ją poznały?
Tak powstał rysunek jeden, drugi, kolejny... Zaczęły się te rysunki układać w historię, którą Jarecka opowiedziała dzieciom, gdy po siedmiu tygodniach rozłąki wróciła do domu - sama.
Niektóre rysunki prawie się już zatarły od ciągłego oglądania. Niektóre uzupełnił Jaśnie Panicz, bardzo przejęty historią dziewczynki szukającej mamy.
Chyba tak to szło:
...

Dziewczynka obudziła się w pewien słoneczny dzień.
Była sama.
Płynęła po wielkim jeziorze na papierowej łódce i patrzyła w niebo. Nad nią latały ptaki a jeden z nich usiadł na brzegu łódki i powiedział:
- mam dla ciebie wiadomość od twojej mamy. Szuka cię i czeka na ciebie. Musisz ją znaleźć, ale przed tobą długa droga. Idź przed siebie, będę ci pomagał.
Zaraz potem z wody wynurzyła się wielka ryba i połknęła Dziewczynkę. Przeniosła ją na brzeg. Tak Dziewczynka ruszyła w swoją drogę.




Mały, czarny ptaszek przynosił jej wiadomości od mamy. Zawsze takie same: "Przyjdź do mnie. Odwagi córeczko. Wytrzymaj" (W tym momencie zasłuchana Dwójka wtulała się w ramię Jareckiej i zaczynała szybciej i płycej oddychać).
Czasem listy od mamy przypływały w butelce. 


Dziewczynka szła i szła. Krajobraz się zmieniał i było coraz cieplej. Któregoś dnia stanęła na skraju pustyni. Wiadomość od mamy spłynęła do niej tego dnia wprost z balonu, który nadleciał jakby od słońca...
Znowu: "odwagi, idź.."
I dziewczynka poszła przed siebie.




Szła w pełnym słońcu i była coraz bardziej zmęczona (Dwójka w tym miejscu już niewątpliwie łkała).
A gdy już była tak zmęczona, że nie mogła dalej iść, zobaczyła drzewo, a na drzewie jabłka.







Usiadła, żeby odpocząć. Nie miała siły iść dalej.




Jak długo tak siedziała, nie wiadomo.
Aż nagle pojawił się drewniany koń.
- Wstawaj - powiedział - musimy jechać. Ja zaniosę cię dalej.




Dziewczynka weszła do wnętrza dziwnego konia i natychmiast zasnęła.

Obudził ją niezwykły blask, który przebił się nawet przez zamknięte powieki. Jakaś wielka ręka uniosła ją wysoko... (I tu Dwójka wybuchała już niepohamowanym płaczem, więc Jarecka robiła przerwę w opowieści, także po to, by przełknąć własne łzy.)




Gdy Dziewczynka otworzyła oczy, leżała na dnie szklanego pudła. Spowijały ją kabelki i plastry a wokół szumiały maszyny.




Było tam źle i niewygodnie, i trudno było oddychać.
Ale wtedy zasłonka tuż na wprost uchyliła się i Dziewczynka zobaczyła wielkie oko.
Poznała od razu, choć nigdy jej nie widziała.
Udało się. Dotarła do mamy.






EPILOG

Ciąg dalszy tej historii dopisało życie a na kolejnych kartkach szarego szkicownika narysowali to Jaśnie Panicz i Dwójka.

Jareccy jadą na wakacje:




Jareccy przed domkiem, który zajmowali na wakacjach :)




Jareccy kąpią się w morzu.





NIE KONIEC :)

37 komentarzy:

  1. To jest taki post, pod ktorym nie wiadomo, co napisac. Bo historia to jedno, ale Twoje rysunki... Czy Sztuki Piekne konczylas?

    OdpowiedzUsuń
  2. mi też słów brakuje...
    będę się zachwycać w milczeniu (te rysunki..!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny :) Cieszę się, że Wam się podobają moje rysunki robione na leżąco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne rysunki i historia. Niebywałe dla mnie... Pisać tu można wiele Sylabo, lecz dużo nie trzeba, skoro to samo życie. A życie pisze najlepsze historie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujales to slusznie. Dobra historia, zanim sie ja na bajke przerobi, ma zawsze korzenie w zyciu...

      Usuń
  5. Niesamowicie wzruszający post i piękne rysunki! Przeraziło mnie tylko samotny powrót do domu, ale doczytałam już, że Czwórka ma się cało i zdrowo, więc ufff :) Blog bardzo wciągający, więc lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za miłe słowa! Nie masz pojęcia jak miłe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O Panie Boże - dziękuję Ci za takie mądre i utalentowane osoby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są posty, pod którymi nie wiadomo co napisać i takież komentarze...
      Witaj Elu :)

      Usuń
  8. Zajrzałam dzisiaj do Ciebie i jestem zachwycona!!!! Jak Ty cudownie rysujesz!!! Przepiękne rysunki i przepiękna historia!!! I ta czwóreczka, która działa jak magnes na mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w Deszczowym Domu!
      Jak to miło! :))
      A Czwórka rzeczywiście ma w sobie coś z magnesu :)

      Usuń
  9. Hej. Nie bądźmy tacy jednostronni mili czytelnicy. Należy także pochwalić warsztat plastyczny Dwójki i Jaśnie Panicza. Przyjrzyjcie się tym kreskom, cieniom, a ta głębia... Zobaczycie za kilka lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ tak! Nie trzeba czekać kilka lat! Ta radość życia, szczegóły (widzicie Czwórkę na ręku mamy?) i ogromne słońce na rysunku Dwójki (ten ostatni).
      Dla mnie bomba :)

      Usuń
    2. Pewnie... jak inaczej ma wyjsc rodzina na rysunku, kiedy obejmuja ja promienie sloneczne?

      Usuń
  10. Ależ mama pięknie rysuje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piekne, czy myslalas o wydaniu tego jako ksiazki? Ja bym byla pierwsza w kolejce do zakupu..

    OdpowiedzUsuń
  12. Kamyku, ja tez bym te ksiazke kupila. Amaranto, ze tez na to nie wpadlam... Gdyby udalo Ci sie kiedys to wydac, informuj!

    OdpowiedzUsuń
  13. :)
    Kamyku, Sylabo- jakoś mi się nie wydaje, żeby ktoś chciał wydać smutną ksiażkę z szarymi ilustracjami... Ale jak kiedyś będę bogata(a wszystkiego w życiu należy się spodziewać ;)) wydam własnym sumptem- żeby się spadkobiercy o zeszyt nie pobili i resztę sprzedam. I wtedy dam znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wydam i wtedy Ty dasz znać światu - ONIEMIAŁAM!
      Jak ja to przegapiłam...

      Usuń
    2. :DDD
      Jesteśmy umówione! ;)

      Usuń
    3. Zgadzasz się? To ja juz idę na pocztę!

      Usuń
    4. Rok prawie minal ...i?

      Coraz wiecej talentow Jareckiej odkrywam. Przecudne.
      Do Marys mam prosbe (jesli doczyta) o dodanie na swoim blogu mozliwosci pisania komentarzy dla "bezprofilowcow" (anonimowy). Tez bede wielbic.
      marielle

      Usuń
  14. Taka do konca smutna to ona nie jest. Jest o nadziei. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o milosci, o wytrwałości - ale zanim nastąpi szczęśliwy finał jest raczej do płaczu...

      Usuń
    2. O to chodzi. Happy End bez poprzedzajacych go lez nie bylby Happy Endem. :-)

      Usuń
  15. Można by coś w tym kierunku pomyśleć drodzy czytelnicy... Ogłaszam blogowe pospolite poruszenie...

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo wzruszajace.

    OdpowiedzUsuń
  17. A,jeszcze w jezykach europejskich,
    i amerykanskich

    OdpowiedzUsuń
  18. Siedzę tutaj u Ciebie od ponad trzech godzin...
    Bez kawy, śniadania i właśnie zauważyłam, że bez skarpet, bo mi zmarzły nieludzko stopy :P
    Jeszcze 2012 przede mną, a ja już NA PRAWDĘ nie mam czasu i na prawdę MUSZĘ wziąć się za robotę, a nadal tutaj siedzę i śmieję się do siebie i spędzam wspaniale poniedziałkowy poranek, mimo, że miał być zwyczajny i pracowity.
    Aż pociekły mi łzy. I już nie mogłam po prostu czytać. MUSIAŁAM napisać Tobie, że jesteś fantastyczna, masz doskonałe, "moje" poczucie humoru i ogromnie się cieszę, że do Ciebie trafiłam dzisiejszego ranka.
    Dokończę na pewno :D Ale póki co - wspaniałe są Twoje rysunki :D Zostaję stałym bywalcem waszego Deszczowego Domku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się porobiło na łączu i powieliło mi komentarz. Bardzo przepraszam :D

      Usuń
    2. Bez śniadania? Bez kawy???
      Bohaterska kobieto!
      Bardzo się cieszę, że tu trafiłaś i że zechciałaś zostawić dobre słowo :) rozgość się!

      Usuń
  19. powielone komentarze jarecki usunął ;) przy okazji odświeżył zdjęcia, bo miał wrażenie, że nie wszystkie wyświetlały się poprawnie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Czy udało się wydać tę historię w postaci książki? Wysupłałabym na nią ostatni grosz.
    Pisanie powyższej linijki zajęło mi sporo czasu, wciąż czuję kłucie w oczach. Wspominam mojego Aniołka i płaczę ze szczęścia, że Czwórka jest dziś wspaniałą, zdrową dziewczynką.
    I tak sobie myślę, że te rysunki i ta historia to największy "materialny" skarb Waszych Dzieci.

    OdpowiedzUsuń