Jarecka ma wakacje!
Dzieci mają wolne, Jaśnie Panicz w bliskiej perspektywie Zieloną Szkołę a w związku z tym także reisefiebier. Snuł się chłopina od rana nie całkiem zdrów z posępną miną i Jarecka chcąc go zająć czymś twórczym i przyjemnym, naszykowała:
1. farbki do ceramiki,
2. pędzelki (najbardziej się przydają te najmniejsze o numerach 0-2, do pokrywania większych płaszczyzn przyda się też jeden nieco grubszy, np.4),
3. woda, (jak do malowania zwykłymi farbkami. Farbki są wodorozcieńczalne, do malowania jednak w zasadzie nie należy jej używać, chyba, że chce się uzyskać efekt akwareli. Woda będzie niezbędna do mycia pędzli),
4. paleta do mieszania kolorów (żeby nie zabrudzić farby w słoiczkach; tu w tej roli zakrętka od słoika),
5. papier toaletowy lub ręczniki papierowe do osuszania wypłukanych pędzli,
6. zmywacz do paznokci (żaden tam farbowany, łagodny dla paznokci, z odżywkami, witaminami itd.! Zwykły, najtańszy, taki z kiosku Ruchu. Jarecka kupuje taki w "NaRogu" za 1,50 i pewnie przepłaca. Dziś musiała wysłać do sklepu Przytulasa, bo się jej zmywacz w domu skończył. Tak to bywa, jak się ma fantazję wymalować pazury na szmaragdowo),
7, 8. patyczki higieniczne i wata- nasączone zmywaczem pomogą usunąć nieudane części malowidła,
oraz ceramikę do zamalowania. Jaśnie Panicz odbył wycieczkę do garażu i dostarczył półmisek:
Taki półmisek należy dokładnie wymyć przy użyciu detergentów, najlepiej w zmywarce. Po umyciu pod żadnych pozorem nie można dotykać naczynia łapskami, bo są tłuste, a do tłustej powierzchni farba nie przywrze jak należy. Zatem wyjmujemy talerz ze zmywarki przez papier (i w trakcie malowania też używamy papieru jako podkładu pod dłonie). Dla pewności można na koniec przetrzeć naczynie czystym spirytusem.
Jaśnie Panicz przedłożył zawczasu przygotowany projekt (w końcu tę robotę miał obiecaną już dawno!).
To zdaje się, jego aktualne motto życiowe.
OGRANICZENIA I LIMITY NIE INTERESUJĄ MNIE.
Nie było łatwo, oj nie.
Jarecka przysięga, że za zamkniętymi drzwiami "pracowni rendgenowskiej" polały się łzy!
Ale oto efekt:
WAŻNE: Jeżeli zamalowujemy pochyłą powierzchnię (ściany misek, kubki), dbamy, żeby malunek mógł schnąć w poziomie. Wymaga to odpowiedniego podparcia naczynia i malowania partiami. Farba po prostu może spływać nim wyschnie.
Gotowe dzieło po wyschnięciu wypala się w domowym piekarniku- szczegóły podaje producent farb. Uwaga na piekarniki gazowe, do nich najlepiej mieć specjalny termometr i czuwać nad temperaturą. Wypalone w zbyt gorącym piekarniku farbki zmieniają kolor- szarzeją, brązowieją, w zależności od koloru.
Może ktoś polubi zapach, jaki towarzyszy wypalaniu, Jarecka nie. Jeszcze kilka razy po wypaleniu, w czasie pieczenia ciasta/obiadu czuć delikatnie specyficzną woń. Zapach jednak nie przenika do jedzenia, to pewne :)
Przyjemnej pracy, Drodzy Czytelnicy!
Do pędzli!