22.05.2014

Ponury post o śmiechu

Jarecka wybrała się na zebranie do przedszkola.
To rzadkość, bo zebrania z reguły obstawia Jarecki.
Tym razem jednak zebranie zapowiadało się spokojnie, bez rozlewu krwi - nuda! Nie, nie będę się zrywał, phi - zapowiedział Jarecki.
- Nie, nie jadę, kwiatki mam do posadzenia - powiedziała mama Amelki - ale możesz mi podrzucić Trójkę i Czwórkę (po co się mają nudzić).

A na zebraniu była kupa śmiechu!

Najpierw śmiała się Jarecka.
Rodzicom sześciolatków pokazano bowiem prezentację (dez)informującą ich, czego to mogą oczekiwać posyłając swoje dziecię we wrześniu do szkoły. I tak Jarecka dowiedziała się, że klasy nie będą liczyć więcej niż dwadzieścia pięć głowin, że po lekcjach dzieci mogą odpoczywać w świetlicy w grupie nie większej niż dwadzieścia pięć osób(tu już przepona Jarecka wpadła w subtelne wibracje) a na koniec oznajmiono, że każdy uczeń będzie mógł nabywać wiedzę we własnym tempie!
Zresztą, Jarecka nie jest pewna, czy dobrze usłyszała albowiem śmiała się już całkiem nieprzyzwoicie a łzy wesołości mąciły jej percepcję.

Kolejna część zebrania odbyła się już z podziałem na grupy, w sali grupy wiewiórek.
Pan Czarek, wychowawca, był nieobecny.
Była pani Agatka i kilkanaścioro rodziców oraz jedno dziecko, wiewiórka (Piątek i Dwójka wyalienowali się na dywanie).
Dziecko aktywnie uczestniczyło w zebraniu, zadawało pytania pomocnicze i komentowało - bardzo skądinąd a propos i rezolutnie - choć gdyby to było dziecię Jareckiej, raczej uciszyłaby je mówiąc mu na stronie, że to zebranie dla RODZICÓW i może raczej, dziecko drogie, weź wykorzystaj okazję i pobaw się tym wszystkim, do czego nie możesz dopchać się w trakcie zajęć.
Rodzice rżeli!
Cokolwiek by chłopczyna nie powiedział, źle czy dobrze, poważnie czy nie - rżeli.

Wszyscy oprócz Jareckiej.








PS. To przypomniało Jareckiej pewne zdarzenie.
Rzecz miała miejsce w Wielkim Szpitalu dla Dzieci. Kilometrowy korytarz, pod ścianą ukrzesłowione całe rodziny przybyłe z różnych stron Polski. Znudzone dzieci socjalizowały się jak kto mógł, Jarecka wdała się w rozmowę z wyfryzowaną panią siedzącą obok. Po chwili do rozmawiających dołączyła córka owej pani i niewerbalnie sygnalizowała chęć wzięcia udziału w rozmowie.
Jarecka: dzień dobry, jak masz na imię?
Zosia: Zosia (matka poczyna się trząść)
Jarecka: Ile masz lat? (taki tam dialog, nieprawdaż...)
Zosia: cztery i pół (matka chichocze)
Jarecka: chodzisz do przedszkola?
Zosia: tak (matka bije się z uciechy po udach)
Jarecka: lubisz przedszkole?
Zosia: tak (matka wije się ocierając łzy)
Więcej się Jarecka od Zosi nie dowiedziała, bo mama uznała za stosowne wtrącić się i opowiedzieć jak to z tym Zosi przedszkolem jest. Na poważnie.

13 komentarzy:

  1. Może to zebranie, to w ramach kabaretonu:))) a co do dzieci, to gdy zaczynają poważnie rozmawiać, to rodzice dostają małpiego rozumu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza część na pewno. W drugiej wielce mnie po cieszyła reakcja wychowawczyni: odnosiła się do wtrętów chłopca, choć widać było że nie śmie go "wyłączyć" w obawie przed zachwycona mamą.

      Usuń
    2. Pocieszyła. Odnosiła się poważnie.
      :)

      Usuń
  2. No to Trójka , prosze Jareckiej warunki komfotowe mieć będzie, nie ma się co śmiać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trójka będzie zażywać zerówki, więc mnie akurat do śmiechu. Sensowni wychowawcy, nauka bez ciśnienia, dużo zabawy i wypasiony plac zabaw. Niepokoją mnie tylko rodzice. W tym roku na pierwszym zebraniu zażyczyli sobie, żeby zadawać dzieciom prace domowe. Ratunku!

      Usuń
    2. P.T. Jarecko, nie miałam okazji poświątecznie napisać, jak się cieszę, że wróciłaś i można Cię znowu czytać :-). Nie jest dla mnie - po gruntownej lekturze DD - żadnym zaskoczeniem, iż Trójka nie dołączy do jakże komfortowych warunków czekających na pierwszoklasistów. Zebrania... Makabrrra. Tragedia bez finału. Zderzenie światów. Z wielką ulgą odetchnę, gdy moje córki pokończą edukację i nie będę musiała biegać na ze-brania. Pozdrawiam serdecznie - silvarerum :-)

      Usuń
    3. W naszej szkole warunki dla szesciolatków są wyjątkowo kiepskie. To jedyna szkoła w gminie, która wlasciwie nie spełnia wymogów. Ciasno, system zmianowy, placu zabaw brak. A obok przedszkole piękne i nowe, małpi gaj jak ta lala a nade wszystko ogarnięci wychowawcy. I nauka jako zabawa, w indywidualnym tempie, bez spinki.

      Usuń
  3. rodzice zawsze coś wymyślą ;-)
    nie mam siły chodzić już na zebrania gdzie rodzice "ćwiczą" wychowawczynię dlaczego w VI klasie jest taaaaaaka gruba lektura.....tylko taki mały niuans - dzieci same na lekcji wybrały tę lekturę....
    a w gimnazjum jest przez godzinę bicie piany czy do Londynu to autobusem czy może jednak uda się samolotem....moim zdaniem trochę wychowawczyni sobie nie radzi, bo powinna przerywać takie niekończące się dyskusje.....
    pozdrawiam
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w stu procentach. Wychowawca powinien umieć zapanować nad rodzicielskim żywiołem

      Usuń
  4. Mnie też czeka zebranie w szkole za tydzień... Pani będzie chwaliła nasze dzieci jakie to grzeczne i zdolne, potem doda, że dziewczyny to gaduły, kilka ogłoszeń parafialnych na koniec i do domu :) dla mnie zebranie to godzina bez ciągłego "mamo... mamo...." UWIELBIAM ZEBRANIA :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chwalenie owszem miłe, ale w sumie wolę w cztery oczy. Jakoś tak mam wrazenie, że wyczuwam wtedy lekki opar zawisci...

      Usuń