Dość daleko.
Nawet zakładając, że włączenie się do ruchu (skręt w lewo!) przed ósmą rano trochę potrwa, i że na przejściu dla pieszych będzie czerwone światło, dojazd do szkoły samochodem nie trwa dłużej niż pięć minut.
A są takie matki, co mieszkają jeszcze dalej i nie jeżdżą samochodami.
Serce się Jareckiej kraje, jak te niebogi czy mróz czy deszcz ciągną do szkoły/przedszkola swoje dzieci. Same będą musiały jeszcze wrócić do domu i po kilku godzinach powtórzyć tę przechadzkę.
Jarecka ochoczo podwozi, a jeśli w drodze "tam" ma jeszcze wolne miejsca, zabiera dzieci, matki odsyłając nazad, jak jaki Król Olch, ale taki dobry.
Jednej wszelako matce, jak sądziła, nie może pomóc.
Mama Christiny przyjechała z Madagaskaru i kilka razy Jarecka była świadkiem jej nieudanych rozmów z personelem przedszkola. Trójka twierdzi, że Christina też nie mówi po polsku, choć raz podobno słyszano jak powiedziała: "szesnaście". I jak tu powiedzieć: "może panią podwieźć, jadę w tę samą stronę" - żeby być zrozumianym? A Christina, jak się zdaje, mieszka naprawdę daleko; dwa razy Jarecka widziała jej mamę idącą zamaszystym krokiem w kierunku Zaogonia pięć kilometrów od przedszkola! Pięć tam, pięć z powrotem i jeszcze raz, tam i nazad. Strrrasznie dużo. Czasem Christina jedzie na rowerze a matka gaopuje za nią nogami.
Pewnego dnia Jarecka przyszła po Trójkę akurat w chwili, gdy i mama Christiny zgłosiła się po córkę. Wpadła jak burza, wraziła kudłatą głowę do sali i ryknęła: Christinaaa! Ubrana była nadzwyczaj starannie i wyraźnie dokądś się spieszyła.
- Sibko, sibko - ponaglała.
Jarecka nadstawiła uszu - wszelki duch! - polska mowa!
- Jedziemy - na ulica - Lubelska - recytowała kobieta.
Ach - rozpłynęła się w duchu Jarecka - więc jednak coś mówi po polsku! Co za dzielna kobieta! Z takim poświęceniem prowadza dziecko do zerówki i jeszcze sama tak się pięknie asymiluje!
- Żółty, pomarańczowy, niebieski - skandowała mama Christiny zupełnie jakby powtarzała lekcję - żółty, pomarańczowy niebieski. Sibko sibko - i już mknęła ku drzwiom ciągnąc za sobą dziewczynkę.
Ach - Jarecka trwała w zachwycie - teraz już się dogadamy.
- Żółty, pomarańczowy niebieski - dobiegły ją jeszcze słowa z przedsionka - kurwa, cholera, spierdalaj.
No. Teraz to już na pewno się dogadamy.