Strasznie trudno musi być ludziom, którzy nie potrafią się ot tak, po prostu roześmiać.
Weźmy takiego Saszkę - dziwny gość.
Zamieszkał sobie u Luby i Tarasa na kilka dni i został dwa miesiące.
- Ale dokłada wam się do czynszu? - wypytywali Jareccy.
Nie, nie dokłada.
- To pewnie zakupy robi?
Nie, nie robi.
Taki to gość.
Ale tak naprawdę Jarecka znielubiła Saszkę pewnego ranka, gdy o bezlitosnej piątej dwadzieścia wyprowadziła samochód z garażu i zobaczyła, że nie zgasiła lampy u dziewczynek - zapaliła ją szukając sobie ubrania. Ruszyła przeto kłusem ku klatce schodowej, otworzyła drzwi i wpadła wprost na schodzącego z góry w kompletnych ciemnościach Saszkę.
Jarecka podskoczyła, ryknęła i zaczęła się histerycznie śmiać, wszystko naraz, a ten Saszka, szuja, nic. Ani kącik mu nie drgnął.
Powiedzcie, co to za człowiek, co nie zdobędzie się na uśmiech?
...
Pamiętamy, tak, pamiętamy - Mechanik wciąż jest Jareckim dłużny dwieście pięćdziesiąt złotych.
Jarecka przypomina sobie o tym za każdym razem gdy chce przetrzeć tylną szybę a wycieraczka niezawodnie zatrzymuje się osiągnąwszy pion.
Szyba od strony kierowcy owszem, otwiera się, lecz już nie da się jej zamknąć. Domknięta na słowo honoru nie do końca chowa się w uszczelce i nieznośnie gwiżdże. Jarecki już przyzwyczaił się, że przy każdej bramce, przy jakimś podajniku biletów parkingowych, musi otworzyć drzwi - z samą szybą lepiej nie próbować. Automatyczne otwieranie szyb jawi się teraz Jareckiej szczególnie stylowym! Niestety.
Najbardziej dokuczliwe zaś jest zimno. Samochód z niewiadomych przyczyn (Jarecki oczywiście twierdzi, że je zna, ehe) odmawia grzania. Jarecka uważa, że mniej zmarznie idąc pieszo, ale wciąż nie może się zdobyć na badania empiryczne w tym kierunku. Co prawda działa podgrzewanie foteli, które przede wszystkim jednak sprawia, że człowiek czuje się, jakby zrobił pod siebie siusiu.
Do tego, że ktoś co chwilę zaczepia Jarecką słowami "jakaś blacha ci się/pani się dynda tam pod spodem" Jarecka już się przyzwyczaiła. Jarecki mówi, że wie co to za blacha i wygląda na to, że czuje się z tą wiedzą komfortowo.
Jak w średniowieczu - nazwać chorobę, to jak ją uleczyć.
Jarecka nie wierzyła, że kiedykolwiek wyartykułuje taką myśl, ale to się stało. Brakuje jej śniegu. Z niedowierzaniem wspomina, że tak niedawno, za dni jej dzieciństwa śnieg spadłszy końcem listopada leżał do marca. Raz w formie białego puchu, raz szarej brei - ale leżał. Ale po cóż sięgać tak daleko! Czyż będąc studentką nie przemierzała kilometrów brnąc na skróty w śniegu?
- Mróz jest wspaniały - racjonalizowała koleżanka Polyanna w drodze z uczelni - tak ładnie się skrzy, wymraża zarazki i w mroźną pogodę trudno spotkać na tych ścieżkach żula!
Ostatni zaleta mrozu już po chwili okazywała się zwykle nieprawdziwa, ale niechby był ten mróz i śnieg, choćby z żulami.
I w ogóle - Święta idą.
Za Jarecką, krok w krok,w chmurze kurzu jak diabeł tasmański (ten z kreskówki) podąża wszędzie stado Hunów.
Jarecka szepnie "pieczemy pierniczki" - i już potop zalewa kuchnię, wdeptuje surowe ciasto w fugi, pudruje się mąką od stóp do głów i miażdży foremki z tytanu.
"Ubieramy choinkę" - i już lecą pióra i trzeszczą bombki a po przejściu tego kataklizmu Jarecka z żalem odkrywa, że na dnie pudła po ozdobach choinkowych zostały wszystkie dziergane przez nią niegdyś ozdoby. Dziergane w czasach tak odległych, że zdają się tylko mrzonką, fikcją literacką, jak te pierwsze posty w Deszczowym Domu, kiedy Czwórka była w wieku Piątka, przekładała lalki, jadała przy stole a poza domem siedziała cicho na kolanach rodziców, nawet godzinami. Piątek, gdy czegoś się od niego chce, udaje psa, do snu układa się grając na gitarze a żywi się kiełbasą oraz jabłkami. Wszystko ze skórką, bo skórki są dla twardzieli.
Wieczorami Jarecka wykończona wpada nosem między kartki już o dziesiątej.
Zważywszy, że są to kartki "Ksiąg jakubowych" cioteczki Feli, całkiem możliwe, że będzie to jej jedyna lektura w nadchodzącym roku. Nawet taka straszna myśl nawiedziła Jarecką (tfu, na psa urok!), że osiemdziesięciopięcioletnia cioteczka może nie dożyć zwrotu książki...
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam! Jak trudno człowiekowi, gdy nie umie się uśmiechnąć!