A teraz już jest noc, rano będzie rano a potem znowu ta pigułka refleksji przed snem i znowu noc.
...
Ochoczy odrywacz oddalił się z głośnym protestem.
Jarecka tymczasem za plecami mając córki układające tulipany in spe w tęczę, jęła czynić sobie grządkę. Chichocząc szyderczo wykopała dwa krzaczyska kujoków-kolcoków znanych jako jałowiec płożący, które przez szybę okienną kłuły ją w oczy od zarania. Podczas tej oczyszczającej czynności przybiegł Piątek i zażądał prawa do partycypacji oraz rękawic, koniecznie tych, które ma na rękach Jarecka.
- Masz tu synu jedną rękawicę, małą łopatkę i pokażę ci, gdzie kopać dołki - zachęcała Jarecka ale partycypant oddalił się z głośnym protestem.
Czwórka dzierżąc w dłoniach sekator pytała, co może obciąć.
Zza rogu wychynął Piątek i też chciał obcinać.
- Weź rowerek - radziła córce na ucho Jarecka, bardzo przebiegle! - on będzie chciał, ty mu oddasz i znowu weźmiesz sekator.
Piątek odjechał na rowerku, a Jarecka przystąpiła do kopania dołków.
Czwórka do obcinania.
Świat oniemieje wiosną na widok tych rabatek, gdyż co tam wylądowało w ziemi, trudno zgadnąć. W powietrzu latały cebule i cebulki, którym Jarecka nie nadążała wiercić dziur w brzuchu Ziemi, oprócz nich fruwały inwektywy, to moje, oddaj, pierwsza to wzięłam, pierwsza to zobaczyłam, daj mi ten sekator, daj mi te grabie, daj mi te rękawice!
Na to wrócił Piątek na swoim wehikule, zmiarkował, że coś go ominęło i zażądał ekshumacji.
Wobec odmowy oddalił się z głośnym protestem.
Brnąc na skróty do końca tego ogrodniczego horroru Jarecka pośpiesznie zarządziła podlewanie. Dwójka odkręciła kran, woda chlusnęła z węża, Czwórka, przestraszona nagłym szarpnięciem szlaucha, wrzuciła go do garażu wprost na kosiarkę, Piątek wrzeszczał, że on chce!! - Jarecka wrzasnęła dosyć, do jasnej anielki, do domu, wszyscy, myć się i przebierać.
Gdyż, wyjaśni Wszechwiedzący Narrator, Jareccy proszeni byli na ślub.
Ślub na Starym Mieście, czyli będzie spacer, a że w stolicy Szalone Dni Muzyki, będzie jakiś koncert - tu Jaśnie Panicz wzniósł oczy ku niebu a oczęta wezbrały łzami, bo kurdeeee, koncert, koncert jest nudny! - wszelako siostry wykonały operacje pamięciowe i trafiły na następującą ścieżkę skojarzeń: koncert - pizza! - zbieranie kasztanów. Ale zanim przyjdzie pora na te przyjemności (konkretnie pizzę) Jaśnie Panicz znów załka, bo trzeba ubrać koszulę, o nie, bez sensu, muszę? - i kurde po co.
Na szczęście dziewczęta bez protestów a nawet z entuzjazmem utrefiły loki, naciągnęły najbielsze rajty, najsztywniejsze płaszczyki i najróżowsze futerka oraz lakierki -
- aż Jarecka po ceremonii zażyczyła sobie zdjęcia z kompletem przychówku, bo po pierwsze stwierdziła, że takich zdjęć wbrew pozorom nie ma wiele, a po drugie zrobiła sobie smokey eye i szkoda by tego nie uwiecznić.
Na szóstym zdjęciu udało się zebrać wszystkich. Na dziewiątym skłonić wszystkich do patrzenia w obiektyw - do przybrania zadowolonej miny już nie. Makijaż Jareckiej wyszedł dobrze, bo akurat zamknęła oczy.
Trudno uwierzyć, że wieczorem wszyscy byli zadowoleni, nawet Jaśnie Panicz.
Także Piątek, który aż do Jesieni (Vivaldiego) siedział jak zaklęty pod sceną. Dopiero gdy dyrygent zapowiedział, że oto winter is coming zdecydował się powędrować do Jareckiej, żeby na oczach tłumów odtańczyć szaleńczy zimowy taniec.
...
W ogrodzie na Zadniej Górze cebulki już zakopane, przykryte świeżą ziemią, i co dalej? Co się robi z różami? Tnie, chochoły stawia? A te nieboraki azalie, a jabłoneczki?
Po udanym dniu z dziećmi ile razy będzie można zasnąć bez wyrzutów?
Jak się szykuje ogród do zimy?
A dzieci do bycia szczęśliwymi?
Widze to. Ba, mam te przewage, ze moge to sobie bardzo dokladnie zobaczyc :-) Juz mialam napisac, ze jak w Mikolajku, ales nam tu Jarecko, Jesperem Jullem przylozyla na koncu. Bez ostrzezenia!
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńTy sie Joanna nie śmiej, tylko odpowiedz! :)
UsuńNo tak właśnie, nie przeszkadzać im w byciu szczęśliwymi ))
UsuńI jak pogodzić bijącą się i krzyczącą trójkę dzieci tak, aby nie oszaleć?
OdpowiedzUsuńJa często stwierdzam, że pod kątem rodzinnym dzień zmarnowany.... bo lekcje, bo obiad, bo mycie, bo kolacja, bo pranie....
Niby w teorii wiem jak ma być.... a praktyka w dni powszednie leży...
Ja też jestem dobra w teorii, zwłaszcza, jeśli chodzi o cudze dzieci :)
UsuńPo odpowiedzi na to ostatnie pytanie to ja do niejakiej Jareckiej chadzam :)
OdpowiedzUsuńPytania są, odpowiedzi nie ma :)
UsuńWłaśnie tak się szykuje może? Jak ogród? A potem patrzy, jak sobie przyrzekają, że oni też swój ogród naszykują...
OdpowiedzUsuńChlipię na samo wspomnienie! Dlaczego wszystkie śluby są takie wzruszając?
UsuńMoja rodzicielka nigdy nic szczególnego na zimę w ogrodzie nie odprawiała, a na wiosnę buchał kolorami jak się patrzy i dalej bucha. To w temacie szykowania dzieci do bycia szczęśliwymi.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńCo to? Ktoś umarł?
UsuńNormalnie jak ta tulipanowa tęcza buchnie wiosną, to cały świat oniemieje, tak czuję :)
OdpowiedzUsuńNie jestem znawcą, ale ja róż nie owijam, a nawet przycinanie odprawiam na wiosnę, choć fachowi ogrodnicy radzą przyciąć nisko i kopczyk zrobić :) Azalie także u mnie marzną na wietrze, ale jak Jarecka bardzo chce to może przed pierwszymi przymrozkami (a nawet po nich) owinąć je gustownie BIAŁĄ agrowłókniną zimową (podkreślam kolor, bo znam historie osoby, która owinęła czarną :)). Agrowłókninę dobrze się mocuje zszywaczem - dla Piątka w sam raz :)
O, nie jest moim marzeniem oglądanie z kuchennego okna tutek agrowłókniny, nawet białej! Przez całą zimę! Trudno, niech marzną. Są w dobrze osłoniętym miejscu, może nic im nie będzie. Dzięki za rady!
UsuńPodoba mi się konkluzja Joanny S. Bo też, Jarecko miła, te zdania "przeźroczyste i bez smaku" potrzebne sa i dobre, jak stare wygodne kapcie, jak ciepła herbata w ulubionym kubku, choćby i wyszczerbionym, ale zawsze tym samym. Dają poczucie stałości, bezpieczeństwa,jasnych granic. A na ich tle pizza po koncercie zapada w pamięć na długo, długo. Na życie całe.
OdpowiedzUsuńTo piszę ja, stara dość Matka, Nienowa Teściowa i Odpewnegoczasu Babcia.
To, że ciągle lubię Cię czytać, to banał, ale i tak to napiszę: bardzo lubię Cię czytać i mam Cię w zakładkach!!!!
Pozdrawiam z Łodzi.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
UsuńPojęcia nie mam o dzieciach gdyż jako matka jednego Jaśnie Panicza lat 8 i Dwójki w drodze pojęcia nie mam: ale wiem, że potem to się pamięta migawki, zapachy dni wczesnych: zapach jesieni w drodze do szkoły albo letnich dniw wakacje. Tak sobie myślę że może to moje: natychmiast do łazienki!!! też po coś jest do szcześcia potrzebne. A ogród:
OdpowiedzUsuńróże i inne co mi zależy obsypujemy ziemią do kopcowania: dużo. I wystarcza. Reszta marznie. Albo da radę albo i nie. I dodam, ęe ja też mam w zakładkach Jarecką.
Wiwat zakładki! :)))
UsuńOdpowiedzi na ogrodowe pytania szukaj u Megi Moher (Druga strona ogrodu :)
OdpowiedzUsuńSłusznie prawisz! Czemu mi to wcześniej do głowy nie przyszło?
UsuńA ja miałam sen, że mieszkam w domku pośrodku wielkiego, przystrzyżonego trawnika i patrzyłam przez wielkie okno i czułam wielką radość, że mam ogrom możliwości - oto jest miejsce, gdzie mogę siać, sadzić, grządki robić, grabić i motyką hakać.... Śliczny sen.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z mieszkania na poddaszu :-)
Osobiście się cieszę, ze zastałam już gotowy ogród. Wielość możliwości mnie onieśmiela, we wszystkim. W ogrodzie też :)
UsuńŻyczę Ci ziszczenia tego snu!
"Mam Cię w zakładkach" jako współczesny komplement. No więc ja też Jarecko mam Cię w zakładkach , a nawet w zastawkach serca i muszę powiedzieć, że to co drzemie w grządkach działa mi na wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńMnie też. A tu jeszcze tyle wody musi upłynąć, żeby się okazało...
UsuńOgród do zimy przygotowuję na zasadzie "ile zdążę/jak będę miała ochotę i siły". A dzieci? Chyba nie ma mądrego, który potrafi dać odpowiedź na to pytanie, niestety. Jedyne co wiem na pewno, to (tak, to banał, ale też i prawda najprawdziwsza)"miłości więcej każdego dnia!":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania J.
Na ogrodach się nie znam, a co do szczęśliwości dzieci...za trudne dla mnie to pytanie.
OdpowiedzUsuńCudowny wpis :-)))
OdpowiedzUsuńMam to szczescie, ze lypnelam okiem an ogrod Jareckich. I tak, roze mozna zaspyac, to znaczy jej korzenie, kopczyk zrobic, z kory, lisci, co tam siem, zeby nie zmarzly. Potem troche zalezy od prognoz. Przy silnych mrozach(mam na mysli - 20), mozna wynienione otulic agrowloknina. Nie zaszkodzi kupic na zaps i trzyma w garazu. Azaliom nic nie powinno byc. Ale wszystkim roslinom w zaszdie dobrze robi kopczykowanie przed zima. Czyli masz zabawe dla dzieci;)
OdpowiedzUsuńTwoje dzieci sa szczesliwe:)
Jakbym chciala zobaczyc to smolowe eye Jareckiej.
Oesu, przeprszam za bledy. Patrze jednym okiem, bo drugie migrenowo boli.
Usuń