3.06.2017

O niefrasobliwości, demencji i o tym, jaki ma to wpływ na ogólny stan zdrowia

Jak wyjaśnić to, że Jarecka porzuca samochód pod supermarketem "Juda&Tadeusz" i zmierza szybkim krokiem na przystanek autobusowy?
To dziwne, nieprawdaż, zwłaszcza, że w tym czasie jej syn lat 12 (i 10 miesięcy) został sam w domu z trzylatkiem, który właśnie...
- ...zwymiotował...
- Ach tak - zasępiła się Jarecka i na ułamek sekundy zawahała się, czy nie wrócić do domu - a czy drugą stroną też już zrobił?
- Dwa razy, musiałem mu zmienić majtki.
- Aha, aha - potakiwała Jarecka zachęcająco. Wiatr dął i trochę zagłuszał rozmowę.
- Ale właśnie powiedział, że czuje się dobrze.
Jak dobrze, to dobrze! Bene!
A otóż i autobus, ciao.

Jak to wyjaśnić?
Bardzo łatwo.
Jarecka zmierzała do okulisty.
W głowie mając te sceny sprzed lat, gdy wychowawczyni Ewa (internAt szkoły matematycznej w mieście B), obfita macierz, stawała w drzwiach pokoju nr 414 i załamywała ręce.
- Dziewczyny, jak możecie czytać tak po ciemku, popsujecie sobie oczy!
Jarecka i Jej Najlepsza Przyjaciółka podnosiły wzrok znad Królów przeklętych, Muszkieterów tudzież innej pożywki nastoletniej egzaltacji - i tu się kończą wspomnienia Jareckiej, pozostaje tylko smutna konstatacja "a ostrzegała!".
Zupełnie jakby kolejne kilka lat Jarecka spędziła na leżeniu z okładem z rumianku na powiekach.

Pani doktor okazała się być z gatunku tych kobiet, które wprawiają Jarecką w zachwyt. Twarz jaśniejąca, jakby dopiero co zeszła z góry Tabor, zęby - no to już przesada! - i sylwetka tęga a energiczna, wysokaaaa! Co się robi z twarzą, żeby była taka gładka i jednolita w kolorze? Bo coś się robi, ludzie się chyba tacy nie rodzą?
- ...najgorzej jest jak jadę w nocy samochodem - użalała się Jarecka - światła mi się rozmazują, widzę same poświaty (że prawie zaświaty!), nie mogę ocenić odległości. No i na przykład, z tego miejsca - kiwnęła brodą w stronę okna - nie widzę wyraźnie twarzy ludzi, którzy idą tamtą ulicą.
Krasawica łypnęła we wskazanym kierunku i zdusiła w sobie uwagę, że zasadniczo, jak się nie jest myszołowem, nie ma potrzeby zoomować aż tak.
- A kiedyś widziała pani lepiej? - zapytała podejrzliwie.
- Zdecydowanie! - zapewniła żarliwie Jarecka.
Pani doktor zamrugała zakłopotana za szkłami swoich kocich okularów zastanawiając się najpewniej, jak przekazać pacjentce tę szokującą wiadomość.
- Znajduję pani wzrok bardzo dobrym - orzekła.
(Znajduję jakimś! - jakiż wspaniały zwrot! Ilekroć ktoś go użyje w obecności Jareckiej, w jej pamięci odżywa anegdota profesor Falistej. Było tak: koleżanka poprosiła Falistą o opinię o współpracowniku: "Powiedz, jak znajdujesz doktora Jima?" "Normalnie" - Falista na to - "idę do jego biura i pytam sekretarkę, czy jest Jim")



- ...i że nie proponuje mi okularów, wystarczy nawilżanie oczu - zakończyła Jarecka zwyczajowe sprawozdanie dnia. Jarecki jednym okiem był już w Krainie Snu.
Jakieś pół roku wcześniej Jarecka przebadała się od osocza aż po najmniejsze leukocyty i wprawiła w zdumienie lekarzy faktem, że niezbyt dbająca o siebie baba po kilku ciążach może mieć doskonałe wyniki bez wspomagaczy (nie licząc kawy. I wina). Te wyniki stanęły jej teraz przed oczami pod rękę z diagnozą okulistki.
- Ty mi powiedz - zapytała pochrapującego męża - na co ja umrę? Chyba już tylko na demencję.




Ach, może się martwicie co z tym chorym Piątkiem?
Nic mu nie będzie, takie geny.



...



Wakacje, wakacje, i po wakacjach, ech.
Jako te bańki są wakacje.
Amen i dobranoc.
















31 komentarzy:

  1. ciągle nie mogę się nadziwić: gdzie ja Was w tej "sieci" (nie pajęczej) znalazłam? i co na to Wszechwiedzący Narrator, którego tu dawno nie było (a to dzięki niemu zostałam na dłużej... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś jesteś Wszechwiedzący Narratorze??
      Mam na temat tej absencji stoją teorię, dość ulotną ale spróbuję ją przytrzymać za sznurek, jak -niby balonik - przyleci mi przez głowę następnym razem.

      Usuń
    2. Swoją. Przeleci.
      ;)

      Usuń
  2. Ja myślę że to raczej powód do radości dobre zdrowie.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w czwartek zarzekałam się w bibliotece, że książkę oddałam, a w sobotę okazało się, że syn ją nadal czyta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój dzień powszedni :) rzeczywistość sobie a ja sobie

      Usuń
  4. A ja trzy lata okulary nosiłam i.... cud! Teraz nie noszę i widzę :)
    Matki tak mają, że mają zakaz chorowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja podobną wizytę u okulisty (tyle, że to był Pan Doktor, dość przystojy raczej...) przeżyłam kilka meisięcy temu.
    Kropelki pomogły niemal natychmiast, a jeszcze bardziej zmiana oświetlenia w pracy - nawet kropelki przestały być potrzebne.
    Dobrych genów gratuluję!
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, wybaczcie, że się obśmieję ale rozbawił mnie zestaw Waszych nicków - wierzyk, mrówka, motylek :)))) zrobiło się sielsko :))))
      Motylek, rzeczywiście kropelki dobrze mi robią, szkoda, że sama na to nie wpadłam.

      Usuń
    2. POdobno najtrudniej wpaść na najprostsze rozwiązania...
      Lato idzie to się i sielsko zrobiło!

      Usuń
  6. Tata mi zawsze mówił, że tak łatwo się nie umiera i tej wersji się trzymam, dlatego unikam lekarzy ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak czuje się w obowiązku wobec dzieci robić przeglądy. Nie żeby jakoś bardzo regularnie ale jednak. Tym bardziej, że kiedyś mnie postraszyło... nie chciałabym czegoś przegapić.

      Usuń
    2. nie no. oczywiście: jak trzeba, to trzeba, ale staram się żeby nie było trzeba ;) zdrówka zatem życzę :) pozdrawiam

      Usuń
  7. ja tez się zastanawiam na co i kiedy zejdę :) i mam nadziej, że trafi mnie raz a dobrze i męczyć się nie będę :P
    a ze wzrokiem i ja mam ostatnio problem... zastanawiałam sie czy nie umieram właśnie na kurzą ślepotę... oku;ary są ale nie nawilżam! zacznę, a co! buziaki i dużo zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, ma kurzą ślepotę to się chyba nie umiera? Mój lekarz nazwał to "ślepota zmierzchowa", ładniej, co nie?

      Usuń
  8. Twoje wpisy tak poprawiają mi humor :D Tak trzymaj z tym podejściem do życia ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja niestety do czytania juz musze Miec ,choc nadal nie zakupiłam , a przemiła Pani mi powiedział ,że po 40 to już każdy ma kłopoty ze wzrokiem ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, z punktu widzenia okulistów wszystkie jesteśmy mocno stare.

      Usuń
    2. U mnie było tak:
      - Trochę gorzej pani widzi, ale tu na okulary za wcześnie
      - A tabletki z czarnymi jagodami?
      - Eeee, nieeee, u pani nie pomogą, bo ma pani 40 lat
      - Ćwiczenia mięśni oka?
      - Taaaak, ale to dla młodszych, a w wieku 40 lat to już nie przyniosą skutku
      - Mniej siedzenia przy książkach i komputerze?
      - To nie ma znaczenia, jak już mówiłam ma pani 40 lat!
      - To co pomoże?
      - Niech pani nawilża oko "sztucznymi łzami", koniecznie, jeśli pani tego zaniecha będzie coraz gorzej. W pani wieku zwłaszcza.
      Ergo: po czterdziestce właściwie tylko w kroplach nadzieja.

      Usuń
    3. Widzę dla siebie ocean możliwości, gdyż ja mam DOPIERO 38...:)

      Usuń
  10. O, pozazdrościć :-)
    Wakacji też :-))

    PS Moja mama, zwana Babcią B. lubuje się w takich wyszukanych pytaniach przy obiedzie: 'Jak znajdujecie zupę pomidorową?' i niezmiennie obrusza się na naszą złośliwą odpowiedź 'Na talerzu..!' ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na marginesie, Iza, wiele Cię łączy z prof. Falistą. Wy jesteście z jednej gliny! Wiele podobieństw widzę :)))

      Oraz jestem fanką Babci B, Twojej wiernej czytelniczki :)

      Usuń
    2. He, he, dzięki za komplement. Choć pewnie bliżej mi do podobieństwa w drugim członie (tj. falistości, a nie prof...) ;-)

      Usuń
    3. Wszystko przed Tobą.

      Usuń
  11. AAAA jestem na jareckowowłóczkowym głodzieeeee!

    OdpowiedzUsuń
  12. I znowu sobie przeczytałam. Smakowite.
    Tak trzymać.
    Jakbyś bardzo sobie chciała popsuć wzrok - to blogoczytanie w telefonie.ehm

    OdpowiedzUsuń