2.12.2012

Jaśnie Panicz w kuchni

Jaśnie Panicza ogarnął kulinarny szał.
Zawsze przejawiał ku temu skłonności, co prawda to prawda, ale odkąd zobaczył w tv "Master Chef Junior", Jarecka ma przechlapane. Jaśnie Panicz zna z imienia wszystkich uczestników emitowanych na dwóch kanałach dwóch edycji tego programu, nie mówiąc o jurorach. Cytuje ich wypowiedzi, rysuje scenki z programów a w kuchni dowodzi siostrami jak jakiś Matt Moran, czy jak on się zowie.
-Mamo, mogę upiec ciasto?
Jarecka wzdycha, przewraca oczami, dmucha nosem, syczy, nadyma się, i...pozwala. Stawia na stole składniki, których syn nie znajdzie sam, włącza do prądu mikser (jak trzeba) i wycofuje się. I nie dalej jak wczoraj, palcem kiwnąwszy tylko przy włączaniu piekarnika, Jarecka doczekała się crumble absolutnie samodzielnej produkcji Jaśnie Panicza. Wróć. Jabłka pokroiła sama, ale od wizji zakrwawionych paluchów się nie opędziła.
A nazajutrz znowu:
-Mogę upiec ciasto?
Jarecka baranieje z lekka, jak to przy deja vu, ale zachowuje czujność, jednak, i od razu demotywuje, jak to Jarecka:
- Ale już prawie nic nie mamy w lodówce, nie ma jajek...
-A mogę ci zrobić listę zakupów?

Jarecka bardzo przyklaskuje tej pasji, choć kiedy może oczywiście przewraca oczami, wznosi ręce ku sufitowi, sapie i tak dalej ale bezecnie wykorzystuje sytuację. W sobotni wieczór, chcąc uprzedzić niedzielną pobudkę- sprytna Jarecka!- zagniotła ciasto na brioszkę, zostawiła na blacie foremki, masło, mąkę, czystą ścierkę oraz pisemną instrukcję w punktach- czym Jaśnie Panicz musi się zająć po przebudzeniu. Trochę inaczej sobie to Jarecka wyobrażała, bo jednak nie obyło się bez porannej pobudki- o 6.30 Jaśnie Panicz wraził głowę do sypialni żeby zapytać "czy już?". Szczęściem Jareccy to zaprawiony w boju materiał i potrafią zasnąć wypowiedziawszy oczekiwane "już!" Gdy zatem o ósmej Jarecka wpełzła do kuchni, pod ściereczką rosły już sobie pachnące masłem buły.

W tym krótkim czasie, gdy Jaśnie Panicz był jedynakiem, dwa, trzy razy w tygodniu zajmowała się nim wyłoniona w kastingu niania, Pani M. Była ona po uszy zakochana w Jaśnie Paniczu i wciąż znosiła mu książki i zabawki, tak, że Jareccy zastanawiali się, czy jeszcze coś jej zostaje ze skromnych zarobków, które jej oferowali. Jedna z przyniesionych przez Panią M książek, jest w Deszczowym Domu do dziś, wciąż używana, wertowana, nieustające źródło kuchennych inspiracji. Oto ona:

 I właśnie z tej książki pochodzi przepis na ciasto Kangurzycy- czyli po inszemu crumble, owoce z kruszonką. Przepis wygląda następująco:
100 g mąki
50 g cukru
50 g masła
2-3 łyżki cukru
Te składniki Jaśnie Panicz precyzyjnie łączy w "okruchy chleba". Ostatnio tak się palił do roboty, że zagniótł wszystko w jedną kulę. Trzeba uważać- jak się wkrótce dowiedział z "Master Chef Junior"-żeby zagniatać "chłodnymi rękami" :) Następnie Jaśnie Panicz szykuje naczynie- u Jareckich kamionkowe- smaruje masłem i wrzuca pokrojone przez mamę jabłka- w przepisie są dwa, w Deszczowej Kuchni zawsze więcej. A potem już tylko sypie kruszonką jabłuszka, solidnie ugniata i do piekarnika, który Jarecka ustawia na 180 stopni.
Jarecka jest dumna z syna, uważa, że robi on w tej materii postępy, albowiem zauważył już, że pieczenie z jednej porcji nie ma w Deszczowym Domu sensu!

.....

Dwójka aż się rwie, żeby załatwiać drobne sprawunki w pobliskim sklepie (bo to robota na rowerze).
Jaśnie Panicz gotuje.
Jarecka nie znalazła jeszcze zastosowania dla dwóch młodszych córek, ale zdaje się, że sprzątanie jeszcze nie bardzo im się przejadło...


2 komentarze:

  1. A to zazdroszcze kuchcika w kuchni... Nie ma co...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... Ostatnio ćwiczymy też sprzątanie po pieczeniu, jako integralną część przepisu...

    OdpowiedzUsuń