25.05.2013

O tym, jak Jareccy zamieszkali w Deszczowym Domu





Trzy lata temu, końcem maja, w poranek słoneczny i ciepły, niedzielny, Jarecka otworzyła oczy w obcym domu.
Leżała na wielkim małżeńskim łożu, obok Jarecki, a wokół nich dziesiątki czarnych worków pełnych ubrań i wszelakiej bielizny, pudła, sprzęty i skrzynki pełne wszystkiego. Nad głową obrzydliwy sufit w kasetonach. Wokół ściany w smutnym kolorze.
Jarecka doskonale pamięta to uczucie paniki i obrzydzenia, jakie ogarnęło ją tuż po przebudzeniu tamtego ranka. "Nie wytrzymam tu ani dnia"- myślała zaciskając oczy- "nie zniosę tej ilości brzydoty."
Jakim cudem udało się Jareckiej dokopać do ubrań (wszak niedziela!), trudno dociec.
Jarecki próbował zaparzyć kawę ale okazało się, że nikt nie pomyślał o zapałkach i nie można zapalić gazu. W poprzednim mieszkaniu mieli kuchenkę elektryczną.
Jarecki udał się do sąsiadów naprzeciwko i obudził panią Narogową, nie wiedząc jeszcze, że pracuje ona we własnym sklepie i codziennie musi wstawać o czwartej rano a wyspać się może właśnie w niedzielę. Wkrótce zresztą okazało się, że kuchenka gazowa ma elektryczne pstryczki do krzesania iskier. Biedna pani Narogowa...
Jarecka czuła się zagubiona w labiryntach pomiędzy workami i meblami wstawionymi byle gdzie, na razie, dzieci plątały się bezładnie po tych bezdrożach, bez pomysłu co dalej.

Na obiad Jareccy pojechali do pizzerii. Jarecka doskonale pamięta, że była w czarnej sukience, która  podkreślała jej czteromiesięczną ciążę, i pamięta, że żuła pizzę w rozpaczy, że każdy kolejny kęs zbliża ją do chwili, gdy będzie musiała wrócić do tego domu, wrócić tam NA DŁUGO.

Potem było rozpakowywanie, planowanie, ulepszenia, trochę malowania, trochę wyrzucania mebli, trochę kupowania nowych i gdy Jarecka zagospodarowała ostatnie miejsce, półkę nad kuchennym stołem, i gdy położyła się by odpocząć po tym trudzie, poczuła, że odchodzą jej wody i wszelka brzydota świata przestała mieć znaczenie.
Nie było kiedy się zadomowić w tym domu.
Najpierw oddział patologii ciąży, potem nieustanny kurs pomiędzy domem a szpitalem, w którym pozostawała Czwórka.

Któregoś dnia, a była to już zaawansowana jesień, Jarecka leżała w sypialni z laktatorem przy piersi (bo tylko wówczas mogła leżeć bezczynnie) i głową pełną planowania- co, kiedy i gdzie, kogo komu i jak, i wtedy usłyszała deszcz, bardzo głośny, bębnił w parapet i w blaszany daszek tuż pod oknem sypialni. Ten dźwięk był tak kojący, że Jarecka odsunęła wszystkie przygnębiające myśli, wyłączyła buczący laktator, wsłuchała się w deszczową muzykę i... odpoczęła.
Gdy pada deszcz dom się zmienia.

Taki jest Deszczowy Dom.
Można leżeć, słuchać i odpoczywać.
Nie widać tego, co brzydkie.
Chwila wytchnienia.



A oto, dla lepszej orientacji w terenie, mini mapka "Deszczowy  Dom i najbliższa okolica"



Oczywiście sklep NaRogu posiada drzwi.
1. Sąsiad Seba z żoną,
2. Danuta z mężem i dziećmi (w tym Piękna Maria, była opiekunka dzieci Jareckich i Mateusz, obecny niań, takoż piękny),
3. lokatorzy Narogów.
Na niebiesko zakreskowana posesja Jareckich, mieszkanie i podwórko, podwóreczko, podwórunio.


Pozdrowienia z Zaogonia w deszczowy dzień!

11 komentarzy:

  1. u mnie właśnie też pada deszcz i stuka o parapet:) uśmiecham się

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj rozumiem, rozumiem...u nas przeprowadzka 10 dni przed porodem...ale deszczu kojącego nie było, za to piękne rude liście i ruda główka mojego synka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że ten "deszcz" w tytule przyniesie coś dobrego. Podpisano: namiętna deszczowa słuchaczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Ostatnie dni nas naprawdę deszczowo rozpieszczają :)

      Usuń
  4. Ta mapka sugeruje przyszłą opowieść kryminalną! B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przykład- kto porzucił hulajnogę na środku garażu Jareckich? Kto nabrudził pani Koczek przed furtką? Kto wykupił w NaRogu bułki? Kto widział niewidzialnego konia???

      Usuń
  5. Dla mnie to jak początek Dzieci z Bullerbyn :) Mam nadzieję, że akcja na mapce Deszczowego Domu będzie się rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja myślałam, że kiedy pada deszcz to dzieci się nudzą a dorośli smucą :) ale jak się okazuje niekoniecznie :)

    OdpowiedzUsuń