26.12.2013

Chwile do słoika. Wersja zimowa, przedświąteczna




Jarecka wespół z córkami lepi uszka z mięsem. Dziewczynki w przeciwieństwie do swojej matki są w doskonałych humorach, trajkoczą, śmieją się i, o dziwo, w szybkim tempie produkują naprawdę zacne uszka. W kuchni skutecznie zagłuszane rajcowaniem dziewczynek gra radio, niemniej w chwili, gdy obie gaduły nabierają tchu, by kontynuować wyplatanie andronów, dobiega zeń głos Tomasza Gorazdowskiego:
- Najważniejszym dziś wydarzeniem jest mecz naszych piłkarek ręcznych...
- Raczej lepienie uszek - prostuje Dwójka; Trójka radośnie rechocze.
W radiu głos zabrały same piłkarki, Trójka wchodzi im w słowo:
- Weźcie się lepiej za robienie uszek, bo w Wigilię nie będziecie miały co jeść!

...


Dziewczynki Jareckie produkują świąteczne zapachy - nabijają pomarańcze goździkami.
Goździkowe sznury wiją się meandrami po owocach Dwójki i Trójki, Czwórka pracowicie dekoruje mandarynkę.
- Dziewczynka - informuje mamę wyciągając w jej kierunku swoje dzieło.
Jarecka patrzy - rzeczywiście, dziewczynka w Czwórkowym stylu; głowa i tułów z wyraźnie zaznaczonym pępkiem.
- Tylko nie ma nogów - dodaje.
- Nie ma nóg - odruchowo poprawia Jarecka.
Czwórka wywija mandarynką w górze.
- Ona fruwa - mówi. I dalej, celem wyjaśnienia: - fruwa, bo nie ma nóg.


...


Jaśnie Panicz robi w swoim pokoju generalne porządki.
- Co mam z tym zrobić? - pyta pokazując pistolet NERF.
- strzałki już pogubione? - upewnia się Jarecka.
Pogubione.
Jarecki, który parę lat kupił tę zabawkę raczej dla siebie, śpieszy na ratunek.
- Te strzałki można dokupić. Daj, schowam, będzie kiedyś dla Piątka.

Jarecka popada w chwilową zadumę. Taki pistolet dostali wtedy też jaśniepańscy kuzyni i zdaje się, że Jaśnie Panicz bawił się nim tylko tyle, co w Święta. I jeszcze kiedyś latem, jak Jarecka kazała synowi narysować kredą na drzwiach garażu tarczę i ćwiczyć celność. Jaśnie Panicz to poważny gość. Zawsze tylko klocki, łamigłówki, gry logiczne. Nigdy nie widziała swojego syna z autkiem w ręce robiącego "brum brum".
- Ciekawe, czy Piątek będzie taki jak Jaśnie Panicz - zastanawia się na głos - czy taki jak...
Tu ocknęła się niczym lunatyk na skraju przepaści! Upewnia się, że chłopaki zajęci porządkami i tak jej nie słuchali i odetchnęła z ulgą.

Uff..."normalni chłopcy" - to chciała powiedzieć.



 
Ozdoba nr1 tegorocznej choinki - bombki wygrane u Magin!
Tu -  KLIK

21.12.2013

Grudzień

W piątkowy wieczór sąsiadki zgodnie zdjęły firanki.
Można było zajrzeć co Danuta trzyma na półkach pod sufitem i zobaczyć, co młode Czesiuniaki robią wieczorem (nic ciekawego. Grają na komputerze albo tłuką w perkusję). Jarecka nie lubi firanek, ale jeszcze bardziej nie lubi swojego odbicia w ciemnym oknie. Przygnębiający jest widok człowieka wtopionego w noc.

Grudzień w Deszczowym Domu kręcił się wokół szkolnych spraw. Podobno istnieją miłośnicy grudnia - Jarecka podejrzewa, że nie ma wśród nich zbyt wielu rodziców wielodzietnych a już z dużym prawdopodobieństwem żadnych nauczycieli....
Konkurs na kartkę świąteczną.
Na bombkę.
Na szopkę.
Wigilijka u Jaśnie Panicza; Jarecka upiekła piernikowe babeczki.
Wigilijka u Dwójki; Jarecka upiekła piernik w podłużnej blaszce, bo już jej się nie chciało ciapciać z babeczkami.
Jasełka u Jaśnie Panicza; Jarecka uszyła muchę oraz brodę i wąsy, przygotowała też fantom brzucha, którym syn wzgardził - uznał, że nawet w roli dziadka trzeba trzymać formę. Chętnie natomiast przygarnął pożyczoną od sąsiadów laskę - faceci...
Jasełka u Trójki; Jarecka uszyła strój Maryi. Przy okazji złamała w maszynie igłę przeszywając własny palec u prawej ręki.
Wracając po jasełkach z przedszkola Jarecka myślała z ulgą o tym, że to już koniec tym okołoświątecznym szopkom i z lękiem o tym, czy aby nie zapomniała o którymś dziecku. Przeliczyła zawartość samochodu, dodała Dwójkę, która została w szkole na tańcach, Piątka, który czekał w domu z ciocią Trąbką i wyszło jej pięć. Właśnie wtedy, niczym gigantyczne akwarium, wyłoniło się zza żywopłotu oświetlone mieszkanie Danuty a chwilę potem przejrzysty jak kryształ dom Czesiuniów.

W domu Jarecka wytargała ze spiżarni malakser i zrobiła ciasto na uszka (bo jak się ma dwie kontuzjowane dłonie, to rękoma nie da rady - lewą dłoń rozorała o kosz z zabawkami) i przekonała się, że jej córki lepią uszka nie tylko dobrze ale i szybko!
I zadumała się nad upływem czasu, że te rączki tak niedawno były jako te piątkowe łapki, ledwie ściskały matczyny palec...
Albo łańcuch na choinkę. Jarecka dała dziewczynkom kolorowe paski papieru, klej, zapytała: wiecie jak? Powiedziały, że wiedzą, a po chwili oczom Jareckiej ukazał się pięciometrowy łańcuch tymi łapkami małymi sklejony...


Już, już, Deszczowy Dom znalazł się po tej lepszej stronie grudnia.






Czego i Tobie, Drogi Czytelniku, życzy Wszechwiedzący Narrator i jego bohaterowie.

13.12.2013

Święta atakują

Święta atakują, czy się tego chce, czy nie.
Nawet na Zaogoniu, gdzie są trzy sklepy, prawosławni, muzułmanie, a w kościele nie odbywają się roraty. Ba, nawet we własnym domu bez telewizora!

Jaśnie Panicz robi krzyżówkę w języku rosyjskim.
Siedzi przed laptopem i wklepuje w translator potrzebne mu wyrazy.
Po wykonanej pracy czuje niedosyt, tłumaczy więc na rosyjski wszystko, co przyjdzie mu do głowy,
także imiona sióstr i rodziców, i głośno informuje (nie)zainteresowanych o tym, jak brzmi ich imię w tym fascynującym języku.
Wpisuje też własne.
- Co?! - wykrzykuje w najwyższym stopniu zdumiony.
- DJED... MO...ROZ???

11.12.2013

O trudzie daremnym

Czy to za sprawą hormonów, pierwszej niespokojnej nocy czy kryzysu mlecznego - najpewniej zaś przez ten nieszczęsny kalendarz adwentowy, co go robiła od wakacji niemal - Jarecka nabrała wstrętu do świątecznej otoczki.

Ten mizerny przedmiot na poniższych zdjęciach składa się z dwudziestu czterech specjalnie w tym celu uszytych woreczków, z których każdy jest oznaczony numerem - zważ, Czytelniku, że większość liczb jest dwucyfrowa! Cyferki z filcu naszyte są ręcznie... Podobnie jak wstążeczki mocujące woreczki do obręczy (nie należy dopytywać z czego popełniono tę obręcz, niegrzecznie być nazbyt ciekawskim).
Każdy woreczek zawiera ambitne zadanie dla dzieci, którego przygotowanie i nadzór nad realizacją zajmuje Jareckiej w obecnej sytuacji pół dnia.
Czy kogoś dziwi, że raz po raz karteczki zastępowane są cukierkami?





Wczoraj, gdy Jarecka odczepiła wszystkie puste już woreczki i odpruła bezczynnie dyndające wstążeczki, okazało się, że już tak niewiele zostało - woreczków, zadań, czasu...

...

W Deszczowym Domu nie istnieje coś takiego, jak przedświąteczne porządki.
Dlaczego, stali bywalcy pewnie się domyślają, ale korzenie tego zjawiska tkwią jeszcze głębiej. W domu CałkiemInnych, czyli rodzinnym domu Jareckiej przedświąteczne porządki zaczynały się jeszcze końcem listopada i w praktyce oznaczało to totalny bajzel aż do dnia Wigilii. Oczywiście, z punktu widzenia Mamy CałkiemInnej rzecz przedstawiała się inaczej - wszak w tym szaleństwie była metoda! Pomału, pomału, permanentne porządki postępowały naprzód i z chaosu wynurzał się ład przypieczętowany rozwinięciem chodnika w przedpokoju w wigilijne popołudnie. Mama CałkiemInna padała już wtedy na twarz lecz nie opuszczało jej poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Rzeczywiście, Małgorzata Rozenek w białych rękawiczkach - a, co tam! - w białym ubraniu mogłaby zajadać wprost z podłogi przygotowane od A do Z przez Mamę CałkiemInną specjały bez żadnej ujmy dla jej, Małgorzaty, wyglądu oraz smaku potraw. Gdyby zaś Perfekcyjna Pani Domu zechciała jeszcze dla rozrywki, w oczekiwaniu, powiedzmy, na Pasterkę, pogrzebać w szafkach, to proszę bardzo, do woli, z góry na dół, tam i nazad; nawet od wieków nieużywane naczynia były wypucowane a Jarecka da głowę, że nawet dziurki od kluczy były wyczyszczone za pomocą zapałek i kłaczków waty...
Idealny ten stan poprzedzał miesiąc w mieszkaniu bez dywanów, firan i zasłon, najgorsze zaś było to, że w tym przedświątecznym czasie Mama CałkiemInna była ciągle zmęczona i zdenerwowana.

Dlatego właśnie w Deszczowym Domu na święta sprząta się tak, jak na każdą niedzielę, jak na gości, czyli, jak powiedzą złośliwi: rynek i główne ulice. Zasłony pierze się, gdy są brudne a gdy Jarecką albo Jareckiego dopadnie przemożna potrzeba wybebeszenia jakiejś szafki i poukładania w niej od nowa, robią to, choćby do świąt zostało jeszcze pięć miesięcy. Bolą Jarecką nieumyte okna, bolą - a jednak całą energię, którą mogłaby włożyć w umycie okien wkłada w walkę z tym przyziemnym i drobnomieszczańskim przesądem, że do świąt trzeba się przygotować tracąc zdrowie i nerwy na sprzątanie. Nie mówiąc już o traceniu czasu (w tym miejscu rodzice małych dzieci kiwają głową ze zrozumieniem), bo czy czysta podłoga przetrwa choć jeden posiłek?

A jednak pod tą buńczuczną maską, Jarecka trochę żałuje a przede wszystkim niezmiennie się dziwi: jak to możliwe, że nie tylko nie trafił jej się gen pedanterii po mamie, ale że nawet nie nabyła owej cechy przez osmozę, wychowując się tam, gdzie w każdym ogródku na idealnie wystrzyżonym trawniku nie uświadczysz ni chwasta, ni śmiecia, jeno dekoracyjne muchomorki wykonane z misek, krasnale wykonane z gipsu i Bóg wie z czego wykonane jelenie.

Ostatecznie, co za różnica, czy się trwoni nerwy i zdrowie na sprzątanie, czy na robienie kalendarza adwentowego.









5.12.2013

W oczekiwaniu

Trójka pomyślała o wszystkim.
Poprosiła Świętego Mikołaja o nici i szydełka dla mamy i o zabawki dla Piątka (a może pieluszki? - zastanawiała się praktyczna Dwójka i ten pomysł spodobał się Jareckiej dużo bardziej). Zrobiła nawet bombkę dla Mikołaja sprawiając swojej matce dylemat - czy rozstać się z tą uroczą ozdobą wykonaną przez Trójkę, czy uczynić Świętego Mikołaja grubianinem, który wypnie się na ten dar i pozostawi go na przygotowanej dla niego tacy? "To dla Ciebie Mikołaju" - podpisała Trójka.
Jak wiemy, Jarecka już ma na sumieniu podszywanie się pod Mikołaja, więc czuje ciężar tej decyzji.

Dwójka zrobiła Mikołajowi kanapkę.





W liście Trójki zaniepokoił tylko Jarecką jeden punkt: piesek, który robi jak prawdziwy...
CO robi jak prawdziwy?? - zastanawia się teraz Jarecka i ma złe przeczucia.


P.S. Już jutro losowanie - miejcie nadzieję, Drodzy Amatorzy Cukierków, że kot Cukieras nie robi jak prawdziwy i że ptaki też nie robią...

4.12.2013

Co ma zazdrość do Marszałka

Spośród siedmiu grzechów głównych tym, który najbardziej nęka Jarecką jest zazdrość. Myślała Jarecka, że opuszczając Przedmieście pełne bajkowych domów i beztroskich ludzi - a przynajmniej na beztroskich wyglądających - już jej ta zżerająca wątrobę zazdrość odpuści. Ale jak kogoś raz ten jad zaleje, nie tak łatwo się wyleczyć.
Zaogonie to niby "wieś spokojna, wieś wesoła" - a wokół wciąż tyle powodów do zazdrości!


Puka na przykład Jarecka do sąsiadki Danuty, piętro wyżej, bo jej pilnie potrzebna cebula a jak czegoś Jareckiej braknie to wali do Danuty jak w dym.
Puk puk, proszę, Jarecka wchodzi i zaraz w progu ostry szpikulec zazdrości przeszywa ją na wylot.
Czysto, panie tego. Ani farfocla na podłodze, ani buta w przedpokoju, ni kurteczki. A jak już Jarecka skręci do kuchni to aż jej gul rośnie, bo i tam czysto i na blatach przestronnie. A Danuta ma czworo dzieci, co z tego, że większość dorosła, ale to głównie chłopaczory!
Od uśmiechniętej Danuty Jarecka dostaje dwie cebule i drepcze do siebie na dół. Odsuwa nogą kilka sztuk małych kaloszy tłoczących się przy wycieraczce, przeciska się przez szparę w drzwiach (szerzej otworzyć się nie da, bo za drzwiami czekają reklamówki z ubraniami do wyrzucenia lub wydania), potyka się o buty Jareckiego, który nie ma w zwyczaju korzystania z półki na buty i skręca do własnej kuchni. I nic, tylko wziąć i kroić te cebule, i płakać - ale najpierw trzeba zrobić na to miejsce!
(Jarecka jeszcze tej cebuli nie oddała, a fe!)


Albo taka Czesiuniowa.
Dzieci ma Czesiuniowa pięcioro, zasuwa na kilku etatach, biega z pracy do pracy na niebotycznych obcasach i zastać ją w domu niepodobna. A dzieci Czesiuniowe grzeczne nad podziw! W pas się kłaniają, donoszą z uśmiechem i pocztę, i gruszki, i co tam Czesiuniowa zechce Jareckiej podać. A przecież są wychowywane raz w tygodniu, przy niedzielnym obiedzie!
Latem wylegują się Jareccy na balkonie, piją frappe, i widzą, jak rodzina Czesiuniów spożywa posiłek na tarasie (tak się dziwnie składa, że co się szeptem powie na Czesiuniowym tarasie to u Jareckich słychać wyraźnie - bez nadstawiania uszu, słowo honoru!). Zresztą dźwięczny głos Czesiuniowej niesie się daleko.
- Tylko żebyś mi się nie zadała z Niemcem albo z ruskim - ostrzega swoją nastolatkę - historia uczy, że nic dobrego z tego nie wyniknie!


A i sąsiadce Znaprzeciwnej - drzwi w drzwi z Jareckimi - zazdrość Jareckiej nie przepuści. Wystarczy w porze obiadu wyjść na schody (a zawsze o tej porze Jarecka wyjść musi) i już atakuje ją kuszący zapach obiadu a w ślad za nim zazdrość sama.
Wraca sobie niedawno Jarecka ze szkoły z dziewczynkami i oczywiście już na schodach dopada ją apetyczna woń obiadu. Mięso! Drobiowe! Wkładając klucz w dziurkę Jarecka zaciąga się ostatni raz z lubością - ale co to? - na samym końcu przebogatego bukietu czuć jakby... swąd... Ejże? Już, już, chce Jarecka z tryumfem zarechotać, gdy uświadamia sobie, że to jej własny obiad, gulasz z indyka. Raz, jedyny raz, nie zawróciła ze schodów sprawdzić, czy wyłączyła gaz (a zawraca codziennie, jak ten Adaś Miauczyński z "Dnia świra") bo pamiętała dokładnie, że przed wyjściem podnosiła przykrywkę i poważnie ZAMIERZAŁA wyłączyć!
Na szczęście większość mięsa udało się uratować. Węgielek z rondla też ładnie zszedł.

Doprawdy, na Zaogoniu cuda się dzieją! Dzieci się same wychowują a czyjeś tajemnicze płuca na ogień dmuchają...
Musi to ten Marszałek!


A co ma zazdrość do Marszałka?
Nic.
Ale tak wyszło w trakcie pisania, i co zrobić?

1.12.2013

Jareccy na świąteczny stół, czyli DIY na cztery ręce







Oto, Drodzy Czytelnicy, dwa świąteczne przepisy, za pomocą których Deszczowy Dom przyłącza się do akcji ratowania Rudolfa KLIK
Jeden Jareckiej - jak uszyć koszyk na pieczywo.
Drugi, Jareckiego - jak zrobić pieczywo do koszyka.

Do uszycia koszyka potrzebne będą:

  • forma z papieru 34x34cm z zaznaczonymi tak jak na zdjęciu liniami, zwanymi dalej pomocniczymi.




  • wycięte za pomocą powyższego szablonu kwadraty z adamaszku (mogą być w różnych kolorach i wzorach) - 2szt., fliseliny - 1szt. i ociepliny 1szt.

  • 8 kawałków koronki lub tasiemki długości ok.18cm.
  • Przydadzą się oczywiście nożyczki, linijka, centymetr krawiecki, szpilki, żelazko i maszyna do szycia :)


Jeden z adamaszkowych kwadratów podprasowujemy fliseliną - to będzie spodnia część koszyka.




Następnie składamy adamaszkowe kwadraty prawą stroną do siebie i spinamy szpilkami.
Przykładamy szablon i w miejscach, gdzie kończą się linie pomocnicze wpinamy koronki - wiązadła. Kawałki koronki wpychamy pomiędzy kwadraty zostawiając na zewnątrz końcówki. Spinamy szpilkami.




Zszywamy kwadraty naokoło zostawiając miejsce na wywrócenie koszyka na prawą stronę.
Potem do środka wkładamy kwadrat z ociepliny.




Otwór zszywamy ręcznie i pikujemy całość "po liniach pomocniczych". Zawiązujemy koronki na kokardki i gotowe.





Koszyk wypełniamy domowym pieczywem, małymi bułeczkami do przegryzania karpia, sałatki jarzynowej i kapusty z grochem.
Jarecki szykuje się do tego zajęcia jakby był Robertem Makłowiczem. A przepis buchnięty Jamiemu i regularnie stosowany w Deszczowym Domu.
Ale do rzeczy - mamy porządek, wyszorowany blat i składniki w gotowości:
  • mąka (dobra!) 1kg
  • woda (letnia) ok.600- 700 ml
  • drożdże 30g
  • sól - 2 płaskie łyżki stołowe
  • miód 1 łyżka
  • oliwa



Sporządzamy rozczyn z dodatkiem miodu - ciepła woda, drożdże, miód.




Do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy sól. Wlewamy rozczyn (Jarecki nie czeka aż urośnie) i zagniatamy ciasto - porządnie!
Wyrobione ciasto zostawiamy do wyrośnięcia, o tak:




Z podanej ilości Jarecki piecze albo dwa bochenki albo jak na zdjęciu poniżej: jeden chlebek i blachę bułeczek wielkości mandarynki.



Chlebek można posypać sezamem albo czarnuszką.
Smacznego!






Na zdjęciach występuje także "wieniec" adwentowy. 100% recykling - świece zrobione przez Jareckich ze świec z zeszłorocznego wieńca adwentowego, słoików po nutelli, musztardówki i słoiczka po przyprawach. Knotki z kawałków bawełnianych nici. Literki wydrukowane, wycięte i naklejone. Dla lepszego efektu trochę pachnących olejków, ziaren kawy i anyżowych gwiazdek.
Jak zrobić świeczkę - radzi Sylwia TU
O cukrowych laseczkach, które także wzięły udział w sesji zdjęciowej - AniaN TU

P.S. Korzystając zaś z okazji, że być może w związku z akcją ratowania Rudolfa trafi tu więcej osób, Wszechwiedzący Narrator oznajmia, że Deszczowy Dom pisze w tym roku kartkę do Niegowa, do czego i Was, kochani, zachęca!
Szczegóły tu: KLIK, można też kliknąć w baner z prawej strony, na samej górze.

I tak świąteczne przygotowania w Deszczowym Domu przenoszą się w kuluary, sama zaś Jarecka ląduje boleśnie na .... w codzienności.
Do następnego!