28.06.2015

Subotnik

W kwestii pustostanu po Sebach pani Nestorka zaczęła popadać w desperację.
- Jarecki, nie masz pan tam wśród znajomych jakiegoś chętnego?

Warunków było kilka.
Najlepiej rodzina, liczba dzieci nie gra roli (powtórzmy, bo to rzadkie: liczba dzieci nie gra roli. "Hola hola!" - zakrzyknęli Jareccy - "zaś żeby nam tu się jakaś wielodzietna patologia nie pałętała po suficie!") Po wtóre: katolicy. Przed Jareckimi co prawda lokal zajmowali muzułmanie i zostawili po sobie jak najlepsze wspomnienia a także ulubioną Jareckiej przepastną komodę, ale czasy już inne. (Szczerze mówiąc - co tam na Zaogoniu za muzułmanie! Weźmy taką Ramonę. Mąż muzułmanin nie sprzeciwił się, żeby na wiosnę dzieci ochrzcić i do komunii posłać.
- Taką decyzję podęliśmy wspólnie - oznajmiła z pełną powagą Ramona - teraz ochrzcimy, a jak dorosną to sobie sami zdecydują, i jak będą chcieli, to przejdą na islam.
- Ale nie sądzę - dodała śpiesznie, zanim Jarecka zdążyła wyobrazić sobie ramonią córeczkę w czarczafie)

Trzeci warunek pani Nestorki był taki, żeby płacone było uczciwie i w porę.

Minęło czasu mało-wiele i rozpromieniona Nestorka doniosła, że trafił się lokator co jej się podoba i będzie się wprowadzał. Stolarz, Ukrainiec. Żona, dwie córeczki. Tylko, że to mieszkanie puste, a oni nie mają nic, może by, Jarecka, te szafy co u was na balkonie...?
- Oczywiście - powiedziała Jarecka - tylko, że one już rok tam stoją i czekały tylko, żeby je wyrzucić (robiąc tymczasem z powodzeniem za szafę na szczotki, mopy, tudzież za magazyn tkanin B).
- Czesiuniowa ma na tarasie sofkę, będzie chociaż dla dziecka do spania. Kuchenkę im kupię, Danuta lodówkę z garażu da.

Smutne. Rodzina z dwójką dzieci, która nie ma nic, tylko torby, po które nawet Generał Sosna pojedzie, bo sami nie mają czym przewieźć.
- Ta żona - informowała niestrudzenie Nestorka - jest nauczycielką angielskiego.
- Fantastycznie! - ucieszyła się Jarecka - będzie dawała lekcje naszym dzieciom!
- Ale ona nic nie mówi po polsku!
- Tym lepiej!


W sobotę meble z wszech balkonów i garaży trafiły do mieszkania na górze. Szorując podniszczone szafy Jarecka odczuwała coś na kształt wstydu, że tylko coś takiego będzie na tych nowych lokatorów czekało.
Starsza córka ma trzy lata, młodsza trzy miesiące. Ta młodsza urodziła się jeszcze na Ukrainie.
Znaczy się: eksodus z noworodkiem.


A teraz odjedźmy kamerą w górę i popatrzmy z lotu ptaka na ten obrazek, bo ładny: Jareccy szorują i odkurzają meble, sąsiadki doglądają brykającego Piątka. Małe pospolite ruszenie, bezinteresowny, pogodny subotnik.

Tylko tło brzydkie, bo w tle wojna.


28 komentarzy:

  1. No widzisz Jarecka, ja tu się spodziewałam jakiejś dykteryjki o tych sąsiadach, może i do moich podobnych (nie to, żebym Ci źle życzyła), a tu taki kubeł zimnej wody.
    Dziękuję Ci za niego, bo ja dzisiaj pół dnia o byle głupoty skrzeczałam, a ludzie nawet łóżka swojego nie mają.
    A Wasza postawa... co ja mam pisać, kiedy nie wiadomo nawet, jak swój podziw wyrazić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się Apaczowo, że pozbycie się starych gratów nie jest uczynkiem miłosierdzia zbyt wysoko notowanym ;) Było to łatwiejsze niż zaczajenie się z tymi bambetlami na wywóz gabarytów.
      A czy sąsiedzi będą do Twoich podobni czy nie to się okaże :))
      Tymczasem zastanawiam się, czy w tych torbach, co ze sobą przywiozą mają aby pościel...?

      Usuń
    2. Jarecka, Ty mi tu oczu gratami nie "mydlij". A co to niby jest? "Szorując podniszczone szafy Jarecka odczuwała coś na kształt wstydu, że tylko coś takiego będzie na tych nowych lokatorów czekało."
      O to podejście chodzi, o zaangażowanie i chęć niesienia pomocy. Każdy z nas tu dobrze wie, że z Ciebie jest dobra dusza, a z tego, co piszesz widać, że jest Was tam więcej.

      Usuń
  2. jak już się wprowadzą i ich sobie obejrzysz, to może rzuć hasło, czy by się im aby co nie przydało, Jarecka, co? mebli to im przez pół Polski nie poślę, ale już (takie prawie nowe) zabawki, książeczki, ciuchy, pościel - jak najbardziej. Tylko żeby im głupio nie było, mogą sobie nie życzyć czy cuś... ale jakby się okazało, że jednak się przyda i by przyjęli, to daj znać, proszę:)

    a - no i jak fajnie znów Cię czytać, już się martwiłam, że coś nie tak. ale domyślam się, że kołowrót z okazji końca roku zapewne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obadamy jak oni już tu będą, czego im potrzeba :)


      O tak, działo się w czerwcu, oj działo :)

      Usuń
    2. I ja też chciałabym wiedzieć czego im potrzeba, dobrze?
      inka-kawa@gazeta.pl
      Ida

      Usuń
  3. Ale dobrze trafić w miłe i przyjazne miejsce. Na wojnę nie poradzisz nic. Ale na przybycie ludzi możesz zrobić tak wiele - na pewno będą czuli się wspaniale mając spokojne miejsce do mieszkania i dookoła ludzi, którzy są do nich nastawieni przyjaźnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze doskonale pamiętam, jak my się tu sprowadziliśmy. Byliśmy w trudnej sytuacji, ja na krawędzi depresji (choć niektórzy twierdzą, że nie, nie na krawędzi ;P) i Sosnowie przyszli sie z nami zapoznać. I wszystkie dzieci (dziś już młodzież) mówiły nam tak uprzejmie dzień dobry. Tu naprawdę jest dobry klimat.

      Usuń
    2. Wspaniale więc, że rodzina po tak trudnych przejściach i przeżyciach trafia do TAKIEGO domu i ma TAKICH sąsiadów.

      Usuń
  4. Martwiłam się tą ciszą w DD....
    i taka radosna zaczęłam czytać i.... w jednej chwili doceniłam wszystko co mam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Można jeszcze jakoś pomóc?

    OdpowiedzUsuń
  6. Bedzie im dobrze na Zaogniu.
    Czesto rozwietlasz mi dzien swoimi postami , Jarecko Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jarecka ależ post na czasie i z taką empatią :) u mnie dwójka z DD z Litwy od wczoraj, fajne dzieciaki ale goło i bosko je wypuścili :/ więc i u nas pospolite ruszenie "odzieżowe" :) - i też taki odjazd kamerą i fajnie, bo dzieciaki roześmiane z michą truskawek na kolanach siedzą na tarasowych schodach..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielna Lamio! Musisz mieć złote serce, że to wytrzyma, to spotkanie i rozstanie potem!
      Tak, wiem co nieco o domach dziecka za wschodnią granicą. Dziecko z wadą wzroku potrafią bez okularów wypuścić, bo to własność domu dziecka. I różne inne historie jeszcze słyszałam, ale włos się jeży, powtarzać nie będę...

      Usuń
  8. Stolarz! Jarecko! Zrealizujesz najdziksze dizajnerskie fantazje! :-)

    ... tlo z wojny kopnelo mnie w splot sloneczny... ale czuje, ze dobrze trafili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak!! Zamierzam wykorzystać do cna wszystkie talenty tych państwa :))

      tylko, ze ja nie mam śmiałości do stolarzy :( Na naszej uliczce mają warsztat stolarze-artyści, jak bonię dydy, oni tam jakieś Olgoje szorszoje modzą i stare kredensy odnawiają! Zapuszczam tam żurawia ilekroć przechodzę/przejeżdżam (bo drzwi mają otwarte) i nigdy się nie zebrałam na odwagę, żeby wrazić tam łeb, pzrywitać się i zapytać, co tam fajnego robią... Ja nie mówię, żeby mi mieli zaraz po znajomości zrobić wymarzony okrągły stół, ale można by po radę biec, jak szlifować, czym impregnować, itp. Guła, guła, arcyguła :/

      Usuń
    2. A oni tam już z półtora roku siedzą!

      Usuń
    3. Jarecko!!! Znaczy trzeba cie kopnac w zadek! Pomysl o biurku i mojej szafce! Ilez to rad bezcennych sie zmarnowalo! :P

      Usuń
    4. Tak, trzeba kopnąć. Może bym ta na rowerze się wywaliła pod ich drzwiami i zawołała: pomocyy!!!
      Mogą nie usłyszeć, maszyny im tam pracują...

      Usuń
  9. u Jareckiej wzruszająco....
    wiesz, że dokończyć nam musisz i zdać relację.
    Uczuciowe tu Babki bardzo.
    Pozdrawiam "Familiiję" całą wakacyjnie. I pyłki powodzenia posyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alis, tylko nie pyłki! ;)))

      Jasna sprawa, że temat powróci ;)

      Usuń
    2. ach sory, sory, sory, alergicznym przesyłom STOP

      to przy okazji w worku tego powodzenia i jeszcze uśmiechu podeślę

      wakacyjne uśmiechy
      Alis :)

      Usuń
  10. Dobrze tak ciepło trafić. Dobrze, że są jeszcze takie miejsca gdzie ludzie życzliwi.
    Co do stolarzy to poszukaj pretekstu. . Jakieś coś do reperacji i z pytaniem o koszta .. będzie potem pretekst do dalszej rozmowy i jak cie poznają to jestem pewna, że ci nawet ten stół wystrugają po znajomości; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni tam takie cuda reperują, że gdzie do nich z moją sosnową komódką z drugiej ręki... :/
      W zeszłym roku przez otwarte na oscież drzwi widziałam, że robią długaśny stół i krzesła. Proporcje szlachetne. To jakaś wyższa półka, bo nawet nie mają szyldu, zznaczy się - zamówień im nie brakuje.

      Usuń
  11. fajnie że znów jesteś :-)
    temat Ukrainy na czasie, bo przedwczoraj wróciłam ze Lwowa....biednie tam mają :-( ale miasto ładne :-)
    daj znać czy sąsiedzi przyjmują pomoc - zawsze coś można podesłać dla dzieciaczków
    pozdrawiam serdecznie
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń