Wrócić z wakacji to jak obudzić się w trakcie lunatycznego spaceru.
Albo nie - powrót z wakacji jest wiernym odbiciem tego najpierwszego z doświadczeń ludzkości, kiedy to Adam stwierdził nagle: jestem goły!
Ciekawe. Człowiek wsiada do samochodu jakby nigdy nic, jedzie do domu, a gdy wysiada na miejscu okazuje się, że spodenki ma za krótkie, dekolt za duży a twarz pozbawiona makijażu to szczyt niechlujstwa. Obciągając więc przykrótkie gacie i upychając z zażenowaniem ramiączka od biustonosza pod bluzkę, Jarecka dziwi się światu, że już jesień, że ominął ją latoś coroczny sierpniowy spleen pod banderą vanitas vanitatum oraz memento mori, i że Jaśnie Panicz mierzy już 152 cm, nadto lat ma naście(!).
Po powrocie Jareccy odliczyli przychówek do pięciu i rachunek się zgadzał, choć nie można być do końca pewnym, czy ten podpieczony jak kajzerka blondynek to Piątek. Nikt inny się do niego nie przyznał, więc niech mu będzie.
A w ogóle wróciła Jarecka z wakacji z bólem gardła. Właściwie nie był to ból, tylko jakby drapanie czy nieprzyjemne łaskotanie, tak, że musiała odchrząknąć, odcharknąć i splunąć sobie pod nogi - wówczas przekonała się, że to dławiły ją te okrągłe, puchate jak kłaczki waty konkluzje z poprzedniego wpisu, jakoby podróżowanie było przyjemne samo w sobie.
Tfu!
Dwa dni w samochodzie - od świtu do nocy - leczą z tych pypci, co obrastają język wskutek gadania głupot.
Powrótów z wakacji nie należy mylić z powrotem do normy.
Witajcie! Stęskniłam się za Wami jak nie wiem co :)
Wreszcie, nareszcie, hurrraaa!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMy też się stęskniliśmy :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc miałam taką nadzieję :)
UsuńO, jak dobrze, że już jesteś... Anonimowy Czajnik Blogowy A.
OdpowiedzUsuńI ja się ciieszę
UsuńFajnie, ze juz jestes:))
OdpowiedzUsuńA jak my tęskniliśmy! :))
OdpowiedzUsuńTak mi się zdaje, że i Ty się blogowo nie przemęczałaś, co?... Rozumiem, rozumiem, lecz oczekuję poprawy ;)
UsuńA myślałam,że tylko ja się stęskniłam, a tu proszę , sporo nas...:)
OdpowiedzUsuńNo ja myślę! :)))
UsuńO! Jak miło Cię widzieć! (Wraz z kompletną Kompanią)
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia jak ja się nieustannie cieszę, że Twoja kompania jest kompletna :)
UsuńNo to obie się cieszymy! Tym bardziej, że moja Kompania ma się coraz lepiej :)))
Usuńichaa!! Ale fajnie, że jesteście:))Ile można się wakacjować?:) (no dobra można, można:)) A dzieciaki rosną latem, moje też porosły od tego słońca, powietrza i latania na boso:) Asia
OdpowiedzUsuńAle... jestem już matką nastolatka. To mnie zaskoczyło :O
UsuńDobrze, ze ilość dzieci się zgadza. Czytałam kiedyś jak pewna rodzinka zostawiła jedną ze swych pociech w przydrożnym barze. Dopiero po przejechaniu 50 km zauważono, że jednego brak :)
OdpowiedzUsuńRozumiem dramat; moim zdaniem niezwykle łatwo o taką przygodę! Na wszelki wypadek wprowadziliśmy dodatkowe przeglądy zanim ruszyliśmy z miejsca postoju :)
UsuńJarecka, Ty chyba specjalnie ten post?
OdpowiedzUsuńdekold za duzy, liczysz przychówek i jeszcze "spluwasz"
gratulować?
:)))))))))))
to z radości, nie złośliwie....
A.
Tfu, na psa urok, no co też Ci po głowie chodzi? :)))
UsuńCzesc Golasie! Faktycznie jakos lyso bylo bez Ciebie, czas wrocic z tej wakacyjnej imprezy, sie ogarnac, poprawic co trzeba, makijaz wlozyc i zadbac o nas! Do zo;D
OdpowiedzUsuńMakijaż koniecznie. W moim wieku już nie wypada ganiać po świecie saute ;)
UsuńMy stęskniliśmy się bardziej! :P
OdpowiedzUsuńWidzimy się rychło, bardzo się cieszę!
UsuńNigdy nie pojmę, jak to jest, że na wakacjach nawet włosy mogę związać w byle jakiego koka, a rzęsy tuszu nie oglądają przez tydzień, kiedy jednak wracamy do domu, to najlepiej tego koka przemycić z samochodu pod drzwi pod osłoną nocy...
OdpowiedzUsuńWelcome Home, Jarecka. Dołączam do grona ucieszonych Twym powrotem :))
Ach, żebym tak miała koka... chodziłabym z nim po głównej ulicy!
UsuńZapewniam Cię, że z moim wstyd się gdziekolwiek pokazać. Co zresztą można ulepić z kilku piór zaledwie...
UsuńAch, stęskniłam się za Jarecką!
OdpowiedzUsuńech... ja tu, że się stęskniłam, a Ty mi na to: "udowodnij, że nie jesteś robotem"?!
UsuńNaprawdę? Buhahaha!
UsuńWitaj! :)
OdpowiedzUsuńStrzałeczka!
UsuńNo już się bałam, że ta tabliczka z napisem "urlop", co to ją Jarecka ongiś zawiesiła, będzie tak wisiała do greckich kalend.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ledwo żywa z upału i rozpoczęcia roku szk.2015/2016
silvarerum :-)
PS. A propos, że "mama nastolatka" - znam to, znam... W tym roku dotarło do mnie, że jestem mamą studentki! ;-0
Nie należałoby sie dziwić tabliczce, gdyby powisiała dłużej. Wygląda jednak na to, ze moje aklimatyzacyjne frustracje wymagały piiiilnego resetu w DD, więc jestem :)
UsuńGratuluję mamo studentki :))
No, dziękuję. Jeszcze się nie wczułam w rolę. Mam nadzieję, że przed końcem piątego roku jakoś zdążę ;-).
UsuńCześć Jarecko. No to teraz sobie Jarecka odpocznie :-) czego Jareckiej życzę. Dwa dni w podrózy to wyzwanie, może do kolejnych wakacji opracuje Jarecka jakiś szybszy sposób przemieszczania?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Matka nastolatków - dwóch, dwójki znaczy. Agnieszka
Tylko bilokacja, tylko :)
UsuńZa rok pożyczymy sobie jakiś zapodajnik filmów i zrobimy dziatwie maraton filmowy. Inaczej nigdzie nie jadę ;P
Ty za nami, my za Wami :)
OdpowiedzUsuńJa sobie nie wyobrażam dwóch dni podroży z dziećmi/gnomami/kubełkami na wymioty. PODZIWIAM!
Wymioty! Wymioty to pikuś w porównaniu ze zdrowym metabolizmem pięciu kompletów jelit! Byłam o krok od karania chłostą za chęć zrobienia kupy.
Usuńo kurczak...
UsuńMy za Tobą też :) Ja mam za sobą 5 dni wsamochodzie i wciąż czuję dreszcz na myśl o tym... ;)
OdpowiedzUsuńCO robiłaś pięć dni w samochodzie??
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńI przyłóż się do częstszego pisania na blogu ! ! !
Wedle życzenia :)
UsuńWitaj witaj.
OdpowiedzUsuńJoanna zaczepiajaca Jareckich w ksiegarni :-)
Joanno, dzięki Tobie poczułam sie jak celebrytka! Od tamtej pory jeszcze staranniej farbuję przedziałek i golę nogi :)))
UsuńKochana. A ja wiernie czytam. Zachwycam sie. Wzruszam. Dumam. I tak tylko sprawdzilam czy moge bez logowania....i moge:-)) Aaaa i chcialam koniecznie skomplementowac sukienke czerwona w biale grochy. Piekna rodzina jestescie.
UsuńHa! Sukienka był to odrzut z odrzutów :) Wybrałam ją sobie z wora, co to okrążył wcześniej wszystkie moje sąsiadki. Każda po drodze wybierała z niego co lepsze ale na sukienkę żadna sie nie połasiła, gapy! :))))
Usuń:-))) gapy. Przy takim deseniu to sobie mozna dopuscic makijaz i wogle.
UsuńKoniec wakacji...można żyć :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTa jesienna melancholijka napada za to człowieka z siłą wodospadu, kiedy się wróci nagle w inne kolory i światło. I dom dziwny troszkę, obcy, a wygodny i na miarę jak znoszone ulubione, kapcie.
OdpowiedzUsuńTa melancholijka już już chciała mnie napaść ale otwarłszy z impetem drzwi wgnietłam ją w ścianę. Sprawdzałam, jeszcze tam siedzi i wygląda raczej, ze boi się wyjść zza tych drzwi, zeby nie zostać rozdeptaną przez przemarsz wojska, jaki ma tu miejsce. prawdopodobnie, jak zapanuje tu jaki taki ład, wylezie i się zemści!
Usuń