3.09.2015

KTO TO JEST?

Gniazda rodzinne Jareckich w mieście J dzieli jakieś kilkadziesiąt metrów - spory przechodni parking, raptem trzy minuty drogi.
Tę właśnie drogę odbywała Jarecka w pewien letni ranek w towarzystwie swoich dzieci.
Ledwie przednie kółka piątkowego wózka dosięgły brzegu parkingu, kobieta, która szła naprzeciw Jareckiej rozpromieniła się i wydała frapujący okrzyk:
- Jarecka, Mirecka czy Drumla?
Na to Jarecka odparła radośnie:
- Jarecka!
I zrelaksowana faktem, że imię napotkanej od razu wychynęło z pamięci, dodała:
- Magda!
Magda, bo ona to była, nikt inny, wypytała Jarecką o losy tych sióstr, którymi się nie okazała, zawierzyła Jareckiej cel własnej przechadzki i poszła.
- Mamo - zapytały dzieci Jareckie, które powyższej scenie przyglądały się w milczeniu - KTO TO BYŁ?
- Koleżanka ze szkoły cioci Fist... - zaczęła Jarecka i urwała albowiem twarz kierowcy w mijającym ją samochodzie wydała jej się znajoma. Podążyła więc ku maszynie, która właśnie zajęła miejsce na parkingu i bezceremonialnie zapukała w szybkę.
Dzieci trwały w stuporze.
- Czeeeść! - zakrzyknęła kierowczyni auta na widok Jareckiej i automatycznie otworzyła boczne drzwi - dzieci! - huknęła przez ramię do swoich pasażerów - przywitajcie się z ciocią!
Młodzież, co to ją Jarecka pamięta w pampersach, zamrugała nerwowo na melodię "mamo-kto-to-jest" ale posłusznie wymamrotała: dzieńdobryciociu.
Po chwili nie krótkiej nie długiej lecz w sam raz Jarecka dołączyła do przyczajonej w głęb parkingu grupki swoich lekko znudzonych dziatek (pomyślałby kto, że to tylko kilkadzieiąt metrów i trzy minuty marszu).
- Mamo! KTO TO BYŁ??


...



Jak zrobić zdjęcia, żeby byli na nich wszyscy a nie było nikogo?

Po latach blogowania ma się tę wprawę, nawet kadrować nie trzeba :)




29 komentarzy:

  1. Zdjęcia udane,Kadr - nagroda murowana. kamieni dużo bardzo:-) tak mi sie rzuciło:-)
    Za takie spotkania kocham dzieciństwa miasta część, się wyniosłam na drugi koniec miasta i tu jakos tak anonimowo. I chociaz dzieci me w tej części metropolii życie całe swe spędzają to jakoś mało wrośnięci w społeczność okoliczną. MIłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Metropolia w ogóle jakaś taka dyskretna. No chyba, że z dala od głównych arterii komunikacyjnych, które zwykle obsiada ludność napływowa. Mieszkaliśmy kiedyś przez 7 lat na Przedmieściu Metropolii (5 lat temu) i do tej pory panie ze sklepów mnie tam pamiętają. Tylko dane dotyczące dzietności musszę im aktualizować ;))

      Usuń
  2. Jarecka to zna wszystkich i wszędzie! I jeszcze to same ciotki!
    Piękne zdjęcia, piękne! I to tak bez ustawiania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź i ustaw taką ferajnę!
      Na Śląsku wszystko są ciotki i wujkowie, jak u Astrid Lindgren :)

      Usuń
  3. Eeee... też to przechodziłam w dzieciństwie, gdy z Ojcem maszerowałam przez rodzinną wieś skąd pochodzi CALUTKA rodzina, i gdzie z KAŻDYM jesteśmy jakoś spokrewnieni. Ojciec witał się radośnie z jakimiś ludźmi, co to ich pierwszy raz na oczy widziałam, stał i gadał, a ja grzebałam sandałkiem w przydrożnym pyle.
    - Kto to?
    - To? Wujka Antka szwagra ciotki zięcia córki syn. Dla ciebie kuzyn w trzeciej linii, choć może wujek, bo czekaj, czekaj... bo Tereska była przecież starsza od Ignasia i jej wnuczka Bronia, co to wyszła za Józka...
    I tak to szło w ten deseń. Makabra!
    Kadrowanie - mistrzostwo! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Tak samo było jak jeździłyśmy na wakacje do babci!
      Spacer do sklepu trwał godzinami, bo wszędzie ciotki plotki. Pamiętam, jak raz jakaś kumpela zaprosiłą mamę na kawę do szkoły podstawowej (pustej, bo były wakacje) i było to dla mnie niezwykłe doznanie, taka posiadówka w SZKOLE! Innym razem zaś znajomi zaoferowali mamie, ze nas podrzucą (bo szłyśmy z odległej przychodni) - FURĄ! jeju, jak ja sie wsytdziłam. Miałam już z piętnaście lat i myślałam, ze umrę ze wstydu na tym wozie, jak jaka Jagna Borynowa.

      Usuń
  4. Jarecko! Jaki Ty masz śliczny szal!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, mama mi taki kupiła, bo wie, że jestem papuga

      Usuń
  5. A to kolorowe życie..! Iście hiszpańsko, chociaż wybrzeże raczej chorwackie? I czy dobrze widzę, że Jaśnie Panicz się wywinął? :-))
    Bardzo serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje sie, że więcej naszych dzieci się wywyinęło, za to inne się załapały, ale co za różnica, tamte też fajne :)

      Usuń
  6. Ja czasem na widok kogoś zupełnie obcego na ulicy rozpromieniam się, mówię 'Ooo! Dzień dobry, dawno pani nie widziałam! Jakie miłe spotkanie!' po czym biegnę dalej. I niech się zastanawia taka owaka i panicznie łyka ginkobilbobę, ha!
    Zdjęcia profesjonalnie bezfejsne, grats.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Ale...
    Figury że fiu fiu nikt Jareckiej nie pogratuluje? :)
    Slicznie! :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komplementy to najlepiej jak podpisane ;)

      Usuń
    2. Sama se napisałaś Jarecka!
      Ale powiem Ci, że ja ten fakt oczobitny od razu wyłapałam, ale nie napisałam z zazdrości.
      Ale jak trzeba, to trzeba. Jarecka, no , naprawdę, fiu fiu!

      Usuń
    3. Rzeczywiście! Rano koło laptopa były ślady moich kapci, od razu wydało mi się to podejrzane...

      Usuń
    4. Jak nastolatka. Zazdroszczą tez figury

      Usuń
    5. Doprawdyż, że też nie nie można było lojalnie i grupowo przemilczeć tematu figury Jareckiej, ehhh.

      Usuń
    6. Ja dlatego o tym jaśnie Paniczu wyżej, bo najpierw myślałam że to on właśnie, dopiero po szalu się zorientowałam że Jarecka :-))

      Usuń
    7. Jarecką rządzi

      Usuń
    8. Zastanawiałam sie, czy któraś nie posądzi mnie, że po szalem coś skrywam... :)))

      Usuń
  8. Mam dokładnie to samo w mojej rodzinnej M.
    Ostatnio np. przemierzyłam autobusem godzinną trasę z M. do Krk. w towarzystwie koleżanki z lat szkolnych. Gadało nam się cudownie, mnóstwo wspólnych znajomych itp.
    Do dziś zastanawiam się tylko, jak ta koleżanka ma na imię...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie o wiele łatwiej wygrzebać z pamięci imoina a nawet nazwiska dawnych znajomych niż osób, któe poznałam w ciągu ostatniej dekady. To już starość po prostu, nie?

      Usuń
  9. Zdjecia swietne.
    A spotkania. Powitania. Chwilowe pogaduszki w rodzinnym miescie dzialaja na mnie rewelacyjnie. Szczegolnie w tym roku. Nikt na sile mnie z korzeniami nie wyrywal przeciez, ale pooo o 20 latach od wyprowadzenia sie 500 km od domu pojawia sie coraz wiecej pytan o to co jest wazne, wazniejsze etc.
    Pozdrawiam Joanna z k.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam się chyba wydaje, ze ludzie, którzy nadal zamieszkują nasz hajmat żyją tak beztrosko jak x lat temu (bo z perspektywy dziecka tak to wyglądało). A mnie tu dobrze, gdy od razu zjawiłam się jako dorosły człowiek. Tylko ode mnie zależy, jak mnie widzą. Nie od moich rodziców, sióstr, nauczycieli, etc.

      Usuń
    2. a tak, tak. To prawda, że nie ma tego zaszufladkowania ciągnącego się. W moim przypadku tu odczuwałam ostatnio częściej samotność i obcość a tam - w rodzinnych stronach spotkałam kilkoro daawno nie widzianych ludzi i się ku naszej radości okazało, że więź nadal istnieje.
      a swoją drogą starzeję się i już.;-)

      Usuń
  10. Najgorzej jak po "mamoktotobył" nastepuje "jaktapanimanaimię" a ja nie pamiętam ;)

    Fajne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście te pytania padają już po opadnieciu kurtyny. Wtedy można zmyślić albo sie przyznać, ze się nie wie ;)

      Usuń
    2. U mnie niestety teatralnym szeptem kiedy kurtyna jeszcze w górze ;)

      Usuń