4.07.2016

Wakacje, wakacje i po wakacjach


Dla niektórych, na przykład dla Jareckich, już po wakacjach.
Tyle rzeczy wydarzyło się tamtego czasu, że można by o nich zapomnieć.
Na szczęście kronikarz zawsze na posterunku.

Proszsz Państwa. Oto dziennik wakacyjnej (majowej) podróży Jareckich, na razie bez zdjęć, czyli w stanie idealnym do prezentacji w sieci.
Rysunki: Czwórka, z drobnym wsparciem mamy i sióstr.





Jazda tunelami zawsze robi wrażenie


 Ten blady rysunek jest tak blady, jak jego autorka w chwili, gdy go rysowała, po trzech godzinach niespokojnego snu. Zaraz po przyjeździe na kemping, po kilkunastogodzinnej podróży, Trójka i Piątek zaczęli wymiotować. Ale jak! Państwo nie widzieli takich dwumetrowych pawi.
Pierwszym miejscem, jakie Jarecki zwiedził na toskańskiej ziemi była pralnia, gdzie trzeba było wyprać całą przywiezioną z domu pościel.
A ptaki tak pięknie śpiewały całą noc!


Po udrękach pierwszej nocy nastał zwykły wakacyjny dzień. Poniżej widzimy basen z wodotryskami a w nim szczęśliwą Czwórkę.




Wujek Fistaszko wypożyczył bajtlom rozkosznego gokarta.




A morze, jak to morze, też było.




Słońce też zachodziło.




Po kilku dniach Jareccy, wraz z Mireckimi i Fistaszkami (w sumie szesnaścioro dzieci), ruszyli w teren.
Co ciekawego oferuje miasteczko Piombino?
Oczywiście lody.



...i szaleńców.
 Na deptaku widziano nawet pewną Fridę ;)




A tu już Siena, którą Jareccy dopadli tuż przed zachodem słońca. Plażowe stroje prezentowały się nieco dziwnie na tle botków i pikowanych kurteczek autochtonów.





Co Czwórkę urzekło w Sienie? Ano pizza. Wszystkie ręce na pokład!




A otóż i Piza, przez jedno "z". Baptysterium oczami Trójki.




Uśmiechy na szczycie wieży dowodzą, ze Czwórka uważnie przestudiowała maszkarony zdobiące fasady.


Wszyscy przestudiowali je uważnie.





Florencję Jareccy zwiedzili z bliska, bardzo bliska. Najpierw zachwycili się panoramą sprzed kościoła San Miniato al Monte a potem Jarecka kazała ustawić nawigację na Piazza della Signoria.
Mówisz i masz. Było to niezwykłe doznanie znaleźć się na środku tego placu w wielkim samochodzie z bagażnikiem na dachu.
Jeszcze bardziej niezwykłym było wykaraskać się stamtąd. Cud, udało się.









51 komentarzy:

  1. Pięknie wakacjowaliście.
    Rysunki pierwsza klasa.
    No i trochę Was widać (chociaż włosy ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakże, na rysunkach jesteśmy w pełnej krasie! Piątek w wózku fajny, nie? ;)))

      Usuń
    2. Pewnie, że fajny :)

      Usuń
  2. Wiecej, wiecej! Musicie czesciej wyjezdzac!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak! Jeszcze parę wycieczek tego lata trafi do kajetu :)

      Usuń
  3. O00oooo jaka cudna porcja wakacji. I te blade pinie w słońcu. I podziw mój, żeś się obuła w regularny koturn- zwiedzanie to ciężka robota jest, a w niewygodnych butach, katorżnicza po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była wycieczunia, spacerek na lody. Wszystko do zwiedzania było już zamknięte. Na Pizę i Florencję obułam się rozsądnie :)
      Nadto z dziećmi to już nie takie zwiedzanie, o jakim myślisz. Kolejki wszędzie długie a jak już nabędziesz bilet to musisz czekać na wjazd półtorej godziny. To zwiedzanie było raczej robieniem smaka :)
      Dziatwa już oczekuje powtórki, tym razem z wejściami na wszystkie możliwe wieże i kopuły. Ja ich tam wyślę z pewną ciocią :)

      Usuń
  4. No takie pocztówki z podróży to ja rozumiem 😊 To musiała buc szalona wyprawa! Miłego dnia 😜

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna rysunkowa relacja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo! Toskania! Florecja! Jest to na mojej liscie rzeczy do zobaczenia. Jest. A jest to lista dluga, pozycji na niej o niebo wiecej, niz na wyciagu bankowym pozycji oznaczonych "plusikiem" a nie "minusikiem".... Jak wiadomo, jedno z drugim ma niestety wiele wspólnego ;)
    Ciesze sie ze Wam jedna pozycje z lisyt udalo sie "odhaczyc", musialo byc super! Oprócz dwumetrowych pawi oczywiscie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą, ciekawa jestem, kiedy Florencję można zobaczyć w miarę spokojnie, skoro w poniedziałek poza sezonem - nie. A na trasie przepływu ludności co rusz tamują ruch azjatki strzelające sobie selfie. Nie, nie na tle zabytków, po prostu. Stop, buzia w ciup, klik i naprzód. Kilka kroków i znów: stop ciup klik. Stopciupklik.
      Nowy gatunek japońskiego turysty :)

      Usuń
    2. O rety! Na Hauptstrasse ten sam styl azjatyckiej tursytki!
      Florencje i Wenecje mozna zobaczyc spokojnie przed switem.
      Rzecze kaczka, ktora grala we frisbee na zupelnie pusciutkim placu swietego Marka. O 4:45 :-)

      Usuń
    3. O rety, Kaczko! 4.45! No, to rzeczywiscie moze jest szansa - wtedy nawet Stopciupkliki jeszcze spia, zbierajac sily na kolejny maraton zdjeciowy.
      Mnie fascynuja takze ci, którzy KAMERUJA. WSZYSTKO. Stoja np. w 5-ciokilometrowej kolejce do bazyliki sw. Marka i kamueruja cale 3 godziny, jak stoja w 5-ciokilometrowej kolejce do bazyliki sw. Marka... Ciekawe ile godzin materialu przywoza tacy ludzie z wakacji.

      Usuń
    4. Padre, z którym od zawsze umawiamy się na zwiedzanie Wenecji też mówi: RANO. Zresztą, jak byłam w Wenecji kilkanaście lat temu to dotarliśmy tam właśnie koło ósmej rano. Uroczo. Sklepikarze dopiero podnosili rolety i zaczynali dzień od espresso

      Usuń
    5. Diable, jak to kto? Rodzina i znajomi! Sadza się takich na sofie, odpala film i po godzinie sami wychodzą.

      Usuń
    6. I predko znowu nie przyjda :D

      Usuń
    7. Po godzinie? Wytrwali ;)

      Usuń
    8. A filmu było sześć godzin. Trzy z samego czekania pod katedrą na wejście na kopułę.

      Usuń
  7. Fantastyczna relacja :D

    OdpowiedzUsuń
  8. to miłe, że zabrałas czytelnczki na wypadzik :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle się wydarzyło od tamtej pory, że i dla mnie jest to podróż na nowo ;)

      Usuń
  9. Piękne wakacje, ja w tym roku bardzo stacjonarna, to choć z Wami w świat się wyrwałam : )
    Pamiętnik z podrózy super, żadne foty go nie zdeklasują : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda nam się wywołać te kilka zdjęć potrzebne do dziennika. Bo zeszłoroczne zdjęcia nadal na karcie :p

      Usuń
  10. cóz za podróż pełna wrazen :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po nocy wśród pawi wszystko było już takie proste ;)

      Usuń
  11. Świetna sprawa ten rysowany pamiętnik z walacji :) piękne wakacje mieliście i oby reszta też była atrakcyjna :)
    nasze wakacje jeszcze przed nami ale już coraz bliżej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście "pamietnik z wakaji" ;)

      Usuń
    2. Oczywiście :) tak to jest jak się pisze w komórce, w drodze nad morze , kiedy w samochodzie szaleją dzieci ;)

      Usuń
    3. Walacje w wakacje to klasyka dla tych niewyjazdowych. Idę się dalej przewalać, uśmiechając się jak maszkaron ;D

      Usuń
    4. Jak maszkaron jedzący makaron

      Usuń
  12. Oj takie pamiętniki z podróży najfajniejsze są. U mnie dorosłe już dzieci zabrały jako pamiątki z dzieciństwa. Moc wspomnień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej mnie bawi, ze na hasło: narysuj to, co CI się dziś najbardziej podobało Czwórka zawsze wybierała jedzenie :)

      Usuń
    2. Taki świerszczyk szczuplutki, no!

      Usuń
  13. Przychodzę jeszcze raz popasać oko tą relacją, ale jako żywo jest w tym też nutka masochistyczna. Jak grubas pod szybą cukierni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bezpieczniejsze od cukierni, śmiało :)

      Usuń
  14. Moja córka wydobyła z czeluści babcinych banbcinych szaf "Dzienniki podróży" z moich i brata wakacyjnych wypraw z rodzicami. Pisane! Przez wszystkich, z dopiskami... Zaczęłam żałować, że nie katowałam progenitury pisaniem... :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, obawiam się, że do pisania trudniej będzie mi ich nakłonić ;)

      Usuń
  15. wpadnijcie do Wrocławia!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. jarecka, co wy gadacie? jak to koniec wakacji?! ja tu do was po latach przyszła po pocieche i nadzieje, a wy ze koniec?1

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj tam, coś się kończy a coś zaczyna, nie? :) Jeszcze coś się tam narysuje w tym dzienniczku zanim się skończą wakacje

    OdpowiedzUsuń
  18. No zesz! Niefajnie ta Toskania Was przywitala, dobrze, ze potem zaznaliscie troche dolce vita.
    Mam namiary na bardzo fajna miejscowe niedalko Volterry, jakby co. Na duzo osob. W gluszy;) Ale basen jest. I kury , i koty i kroliki nawet. A takze setki drzew oliwnych. I swiety spokoj w nadmiarze:)
    Ja bym mogla byc nawet ciocia-niania. Serio:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ piękne zdjęcia. A urozmaicone rysunkami dzieci - cudo :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Muszę wyznać, że jestem już na potężnym DD głodzie. Tego sie nie robi uzależnionym czytelnikom!

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne:-) i dołączam się do szanownej EW. Też jestem na głodzie DD. Poproszę o mięsistą historię z Waszego życia wziętą.
    Może być bez sensacji, jakby co.
    Już to było pisane przez wielu/e. Są one tak krzepiące, a dziś to chyba ważne. Bardzo nawet. Pozdr. A. (ta z księgarni:-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny pomysł na relację. Cudne dzieciaki!

    OdpowiedzUsuń