2.02.2017

"Co ci przypomina, co ci przypomina widok znajomy teeeen...."

Zaprawdę, zaprawdę.
Jak głęboka mądrość płynie z bajek!
Te sierotki, co litościwie oczyszczają napotkane jabłonki, ci Najmłodsi Bracia, co pakują w kabzy wszystkie napotkane artefakty!
Wniosek, że WSZYSTKO PRZYDASIĘ to tylko część pojemnej prawdy, a fakt, iż na te słowa do głowy przychodzą kamizelki z karakułów <O takie> i łabędzie ogrodowe z opon trywializuje temat i wstrzymuje człowieka poszukującego w drodze do głębin sensu. Gdyż naprawdę, WSZYSTKO  się może przydać.

Weźmy takiego Jareckiego.
Ach, pobaw się z nimi w coś mądrego, w planszówkę pograj, w zacne szachy! - prosi Jarecka.
A Jarecki do parteru, łapie któreś dziecko za nogi i ryczy: uwolnij się! Albo wierzga spod stery dzieci: trzymajcie mnie, trzymajcie!!! Dziatwa wyje z radości, piszczy, uwalnia się z uścisku, by następnie niby to przypadkiem dać się złapać znów temu potworowi z bagien, ratuj, mamo, ratuj! - wołają zachwyceni.
Jarecka ucieka, byle daleko od euforycznego kwiku.
Ponieważ bardzo podobnie bawi się z wnuczętami Tata Jarecki, Jarecka nadała tej zabawie miano "Jareckich przewalanek" i nazwa ta się przyjęła; przez jednych wymawiana jest z nabożeństwem, przez innych z irytacją.



Ale oto niedziela wieczór i skrzynka mejlowa w dzienniku elektronicznym zaczyna się zapychać. Wśród sterty arcyważnych napomnień i informacji - tu wycieczka, zebranko, tu bal karnawałowy -  mistrzostwa szkoły w grapplingu, proszę wyrazić zgodę. Podpisano: Muhamad Kotleta, wuefmen.
- Jarecki - pyta Jarecka - co to takiego ten grappling?
- Zdaje się, że jakiś rodzaj sztuki walki, ni to zapasy, ni dżudo... - improwizował Jarecki dedukując naprędce, czym też magister Kotleta mógłby poić dzieci na zajęciach.
Gdyż Pan Muhamad jest zawodnikiem MMA.
Słynny w jutubach jako uczestnik najkrótszego pojedynku.
Nieee, to nie on położył rywala. Nie jemu podniesiono rękę po ultrakrótkiej rundzie. Jemu podniesiono powiekę.

Ale mniejsza o Kotletę.

W środę po południu Jarecka wkroczyła na salę gimnastyczną. Zawody trwały już trzecią godzinę, oczy łzawiły od wyziewów młodzieńczych pach a Jaśnie Panicz, który niby spod ziemi wyrósł przed swoją matką doniósł, że akuratnie zaraz zacznie się finałowa rozgrywka z udziałem Dwójki.
Mrużąc oczy w wiszącym smogu Jarecka przedarła się przez woniejące złogi (maluchy za nią unosiły się na kilwaterze), odepchnęła rozjuszoną matkę niejakiej Debory, którą Dwójka zmiotła w eliminacjach i dopadła maty.
Na macie - Dwójka i jej koleżanka Elwira.
Pan Muhamad dał znak i walka finałowa się rozpoczęła.

I wtedy.
Wtedy, zdumionym oczom Jareckiej ukazał się jakże znajomy widok.
JARECKIE PRZEWALANKI!
Jarecka przecierała oczy - tak, od smogu też, ale i ze zdziwienia.
Jarecki, który natenczas siedział w pracy kilkadziesiąt kilometrów od Zaogonia, nie miał pojęcia, że w jednej chwili z pozycji leniwego ojca, który skąpi dzieciom intelektualnych rozrywek awansował na trenera grapplingu, w dodatku - trenera mistrzyni!
Czemu Jarecka nie zdziwiła się nic a nic, bo trening czyni mistrza, wiadomo.
I przeżyła chwilę osobistej satysfakcji widząc Dwójkę na szczycie podium -

- w jednej skarpetce czarnej a drugiej różowej.



PS. JP również odniósł sukces; zajął trzecie miejsce pokonując w walce o brąz swojego prześladowcę w jedyne 15 sekund. Kadra trenerska w składzie Tata Jarecki i Jarecki zwiera szyki przed następnym sezonem.
Ratuj się kto może.




41 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha na sprzecie męża

    OdpowiedzUsuń
  3. W pierwszym komentarzu były szeroko pojęte gratulacje
    Dla Mistrzyni
    Dla trenerów
    Dla sparingoartnerów
    I matki za szeroko pojęte stworzenie warunków do rozwoju pasji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, mój wkład jest żaden. Nie znoszę i nie toleruję jareckich przewalanek.
      Ale grappling tak! :)))

      Usuń
  4. Oczy mi łzawią ze śmiechu, chu, chu....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze ten pot młodych sportowców nie wywietrzał :)

      Usuń
  5. I wszystko się wyjaśniło :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem wielką instagramową grzesznicą. Najpierw fota, potem post, zero dramaturgii, falstart, wtopa i szejm.

      Usuń
  6. Z szacunkiem do wszystkiego i wszystkich:-) Miszczyni!
    Gratulacje dla obojga.
    Łabędzie ogrodowe mówisz, grzebiąc w pamięci nie znajduję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo u mnie nie było, pospiesznie donoszę. Nawet nie szukaj :)

      Usuń
    2. Ale wiesz, ja tak w swojej pamięci dziurawej co prawda, poszukuję i nie znajduję.:-) Nie mialam świadomości, ze takie cos istnieje w przyrodzie;-)

      Usuń
    3. Nie wiem, czy oto nie zasłużę na 3 dni piekła ognistego, w kąciku estetów ale wpisz o Klusku Rico w wyszukiwarkę grafiki: "łabędzie z opony".
      Świat nie będzie już taki sam.

      Usuń
  7. O matulu, pierwszy raz słyszę o grapplingu. Ale "widzę", że u Jareckich to sport rodzinny.
    Gratulacje dla Dwójki, JP i samozwanczego nieświadomie trenera 😃
    Łapserdak pierwsza klasa. Miałaś pomysła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to sport rodzinny, od pokoleń... :)
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa w imieniu swoim, drużyny i trenera.

      Usuń
  8. O Matko, pasknęła Anonimowa i dyniową opluła ekranik, rozbawić zagrypioną matkę zagrypionych w ferie, duża rzecz... Gratulacje dla sportowców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiech to zdrowie, ale dyniowej szkoda wypluwać.

      Usuń
  9. Gratulacje dla Dwójki i dla Jaśnie Panicza :)
    Skarpetki to indywidualizm i geniusz Dwójki :) I tego będę się trzymać.
    Proszę przekazać gratulacje Jareckiemu - trenerowi mistrzów.

    OdpowiedzUsuń
  10. #kwile
    I jestem pewna, ze ogladanie wraz z corkami wszystkich czesci Iron Mana tez cos kiedys Norweskiemu przypadkiem wynagrodzi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez wątpienia!
      A niemieckie niedzielne przyśpiewki w tv? To dopiero obszar do odnoszenia sukcesów! Widzę to. Jasnowłose kaczuszki w dirdlach jodłują. To piękne.

      Usuń
    2. O tak! A Dynia to pózniej zilustruje! :D

      Usuń
  11. I ja gratulacje składam :)
    skarpetki Dwójki uśmiech wywołały na mojej twarzy ogromny :) ona tak zawsze?????
    Muszę poinformować wujków moich dzieci, że to, w co się z nimi bawią ma swoją nazwę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona tak często. Nie jest to jakiś wyróżnik stylu, ona po prostu nie przykłada do tego wagi. Jak ma dwie takie same, to je ubierze, jak nie to różne, żadna różnica :) Najgorsze, że w tych różnych wyskoczy zawsze przy takich okazjach jak dekoracja na podium albo herbatka u Szejka. Jak buty trzeba zdjąć.

      Usuń
  12. O losie! Matka sobie flaki wypruwa i nawet za nie (te flaki) dyplomu nie dostanie, a chłopu medale spadają na łeb z nieba! Specjalność pana Pardego? Zabawa z dziećmi w kto kogo mocniej ugryzie. Tudzież w kto bardziej zirytuje matkę grając na flecie prostym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ma się rozumieć gratulacje, Matko Mistrzów :-)

      Usuń
    2. Gryzienie! Jest potencjał!

      Usuń
  13. Ten grappling jakos mi tak zalatywal a la Harry Potter, juz myslalam ze bedzie kto pierwszy zlapie za mietle i przeleci 100 metrów bez trzymanki, albo co :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latanie na mietle, na wszelki wypadek, też ćwiczymy.

      Usuń
  14. I pomyśleć, że ta codzienna przewalanka moich sygnałów ma swoją specjalistyczna i poważna nazwę.. Czuje się uswiadomiona sportowo. Dziękuję. A familii niskie ukłony składam gdyż podium to ho ho!!! Brawo Mistrze!
    ������

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Synkow nie sygnałów ( telefon wie lepiej)

      Usuń
    2. Muszę półgębkiem wyznać, że medalistów było wieeeelu, bo było zylion kategorii wagowych, wiekowych i jeszcze innych. Co nie zmienia faktu, że dostałam kolejny sygnał (sygnał :)), do czego stworzona jest Dwójka.
      Do bitki, ot co.

      Usuń
  15. Troche zaczelam sie bac. Wiewior i jego milosc do Star Treka i kostek rubika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kostki są super.
      JP w sobotę jedzie na turniej.

      Usuń
  16. Aż wygooglowałam ten grappling. No, jako żywo, domowe przewalanki ;D

    trawa.cytrynowa

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojciec Jarecki - cudo od niechcenia. Taki był dała tytuł w gazecie lokalnej relacjonując zawody. No no Jarecki, może się jeszcze do Ciebie przekonamy, choć pamięć o zamordowanej myszy wciąż w naszych sercach pali się żywym płomieniem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajny pomysł :D dzięki za inspiracje

    OdpowiedzUsuń
  19. Moja córcia rzuca nami po dywanie i siłuje się ile może, w końcu trenuje judo hehe :)
    Syncio też szaleje ale bez naszego udziału no chyba, że w tańcach, żada by nim kręcić... cóż tam 25 kilo żywej wagi!?
    Gratuluje mistrzostwa Dwójce i jej rodzicielom!

    OdpowiedzUsuń
  20. Pi- pi- piii- zagłodzeni czytelnicy bloga czekają ufnie wyciągając dzióbki w stronę Jareckiej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wielkie gratulacje :) Super! Czekam na następne wieści co u was :)

    OdpowiedzUsuń