Mogłaby Jarecka narzekać na wiele rzeczy.
Podziębiona, z zatkanym uchem, ociężała, raz po raz niepokojona braxtonem hicksem (czy też hixtonem braxtonem, jak mawia Jarecki :)) - nie ma dla niej wygodnej pozycji ani wygodnych ubrań. O innych atrakcjach w dobrym towarzystwie wspominać nawet nie wypada.
Ale narzekać Jarecka nie znosi, bo jej to psuje krew!
Tedy sobie ulży zżymając się na szkolne lektury, które jakie są, takie są, ale jeśli dzieci Jareckie zejdą kiedyś na złą drogę, to nie za ich sprawą zapewne...
Żółci się lej, krwi płyń wartko, Jarecka śpij spokojnie.
...
W środowe samo południe Jarecka oczekuje Dwójki w ciemnym korytarzu zaogońskiego Domu Kultury. Czwórka na krześle obok, na stoliku- kubek termiczny po herbacie z imbirem i książki z biblioteki piętro wyżej.
Drzwi otwierają się i wychodzi Piękna Aktorka, która uczy Dwójkę plumkać na pianinie, zza jej pleców zaś wyłania się owa udręczona życiem uczennica.
- Czarna owieczka! - wykrzykuje Piękna Aktorka na widok książki leżącej na stole - ach, ile wspomnień!...
Tak właśnie.
Dzieci Jareckie czytają w szkole te same lektury, co ich rodzice - i ich rówieśnicy.
Jarecka jako matka Jaśnie Panicza nie jest udręczona szkolną lekturą- Jaśnie Panicz od początku czytał sam, na dodatek chętnie i ze zrozumieniem. Tylko z Plastusiem rodzice musieli wspomóc, bo to naprawdę kupa czytania! Nadto trzeba było dziecięciu tłumaczyć co to obsadka, stalówka, kałamarz. Na co Tosi bibułka do suszenia atramentu, scyzoryk, po co w łazience wiadro z wrzątkiem (swoją drogą- gdzie przepisy BHP??) Nie był to jednak czas stracony i obfitował w obopólne korzyści.
Jarecka wcale nie jest za tym, żeby Grzegorzem Kasdepke zastąpić kultowe "Karolcię" czy "Naszą mamę czarodziejkę". Nawet ta "Czarna owieczka" to miła książeczka na jeden wieczór, w dodatku pięknie zilustrowana.
Nie da się ukryć jednak, że w kwestii obyczajów wiele się zmieniło od czasu, w którym pewne lektury powstały i czasem Jarecka musi się zapienić.
"Oto jest Kasia".
Ośmioletniej dziewczynce rodzi się siostrzyczka. Kasia ma problem z akceptacją tego faktu (dziesięcioletnia Jarecka-CałkiemInna też miała, gdy przyszła na świat jej siostra, ale tylko dopóty, dopóki nie zobaczyła na oczy tego czerwonego pomarszczonego zwierzątka; dzieci Jareckiej zaś zachowują się zupełnie dla Jareckiej niezrozumiale - kłócą się o to, kto będzie zajmował się Piątką i snują marzenia o wspólnych zabawach). Ok, ma prawo czuć się źle. Ale czy wydaje Ci się właściwe, rodzicu dwudziestego pierwszego wieku, że matka zostawia kilkumiesięczne dziecko pod opieką ośmiolatki, sama zaś udaje się na zebranie do szkoły? Czy nie mogłaby umówić się na indywidualną rozmowę z wychowawczynią Kasi, po skończonych lekcjach na przykład, pod szkołą? Mniejsza z tym, może pani po lekcjach musi mknąć na jedyny w tym dniu ogórkowy PKS, który ją uwiezie do domu daleko szosy. Tak więc Kasia zostaje z maleńką siostrą sama w domu. Jarecka zostawiając swoje kilkuletnie córki na 10 minut same w domu czuje się jak ostatnia szuja, jak przestępca! Dobrze pamięta, jakie gromy opinia publiczna rzucała na matkę, która zostawiła dwoje dzieci w samochodzie pod szkołą, by odprowadzić najstarsze na lekcje. Zdarzyło się, że maluchy się odpięły i narozrabiały- samochód się zapalił... Nic się nikomu nie stało, jeśli nie liczyć matki, która została odsądzona od czci i wiary publicznie, za to, co wydaje się zrozumiałe a nawet oczywiste matkom w takiej jak ona sytuacji.
Ale o tym, że mama wychodzi z domu na dwie godziny zostawiając w nim dwoje dzieci- wszak trututu! -ZEBRANIE!!- dzieci czytają jako o czymś normalnym, a właściwie zupełnie nieistotnym, nawet w kontekście tego, co się stało. A stało się to, że mała Agnieszka szczęśliwie uratowana przed uduszeniem poważnie się rozchorowała. I to Kasia zostaje wskazana jako winowajczyni tego stanu rzeczy!
Patologia, ludziska, Chiny, Uzbekistan i Indie.
...
- Mam jeszcze jedno zadanie - obwieszcza Jaśnie Panicz wieczorem (a Jaśnie Panicz zazwyczaj odrabia lekcje sam, rzadko prosi o pomoc) - muszę napisać kilka zdań na temat: Czy Pinokio zasłużył na to, żeby być chłopcem?
Jarecką w momencie trafia szlag, co na zewnątrz objawia się głębokim westchnieniem i opadnięciem powiek, wskutek czego Jarecka upodabnia się do Garfielda.
I teraz niby ma zasiąść z własnym synem i odbyć sąd nad Bogu ducha winnym pajacem... A za jakież to zasługi ona sama, Jarecka, nagrodzona została swoją rodziną na przykład? I na cóż kładzie dzieciom do głowy, że to, co najlepsze, dostaje się w życiu za darmo? "Synu, nie znoszę, jak jesteś z rana taki upier... (tu następuje długa wyliczanka tego, czego Jarecka nie znosi), ale i tak cię bardzo kocham, jesteś super chłopakiem"- a czy miłość Dżepetta nie wystarczyła, żeby Pinokio mógł zostać sobą, głupiutką zabawką? Trzeba go było przeorać, zmienić, i dopiero wtedy mógł uchodzić za pełnowartościowego?
Możliwe, że Jarecka już nie pamięta dokładnie treści tej lektury. Całość czytała w swoich szkolnych latach, potem już tylko uproszczone wersje dla maluchów zdobne w disneyowskie obrazki. Możliwe więc, że nie jest ta książka jeżącą włos na głowie mroczną historią, gdzie na każdym kroku nieszczęsnego Pinokia spotykają przykre, ba! - straszne! - przygody.
(Tu Wszechwiedzący Narrator spogląda wyczekująco w kierunku polonistów- o co chodzi z tym Pinokiem? Zasłużył sobie, czy nie zasłużył? Jak i na co? I czy musiał?)
Nazajutrz o poranku Jaśnie Panicz ze stoickim spokojem przygląda się, jak jego matka sypie w stojące przed dziećmi miseczki płatki śniadaniowe i zalewa je mlekiem. Gdy dziewczynki biorą się do jedzenia, syn zaczyna wić się i skwierczeć.
- O co chodzi? - pyta Jarecka.
- Ja chcę kanapkę - jęczy Jaśnie Panicz.
Garfield wypływa na oblicze Jareckiej. Raz, dwa, trzy...
- OK, jak zjesz płatki.
- Nie chcę płatków...
- Synu. Patrzyłeś jak robię te płatki i nie powiedziałeś ani słowa, że nie chcesz. Dziewczynki już jedzą, ja nie mogę zjeść za ciebie, bo za chwilę jadę na badanie i muszę być na czczo. Zjesz płatki - zrobię ci kanapkę.
Jaśnie Panicz odmawia, więc Jarecka oznajmia:
- dobrze, w takim razie zapłacisz za śniadanie, które się zmarnuje.
- Ile??- wykrzykuje poruszony Jaśnie Panicz.
- Eee...trzy złote (jędza Jarecka! Złoty pięćdziesiąt byłoby aż nadto!)
Albowiem, zapamiętaj Czytelniku, to co NAJLEPSZE dostaje się w życiu za darmo.
A przecież łatwo można sobie wyobrazić śniadanie lepsze niż płatki z mlekiem, prawda? :)