W roku pańskim 2017 wychowawczynie młodych Jareckich musiały obejść się bez wypiekanych specjalnie dla nich pierniczków.
Szkolne imprezy JP bez jego ryby po grecku.
Dzięki zarazie, która znokautowała mieszkańców Deszczowego Domu, łaskawie ominęły Jarecką wszystkie te wigilijki, opłatki i inne okołoświąteczne utrapienia, które przemnożone przez liczbę dzieci czynią grudzień nieznośnym.
Na chwilę przed tym, gdy fala gorączek porwała ostatnie niedobitki, udało się Jareckiej dopłynąć do przedszkola na jasełka z udziałem Piątka. Dzięki niebiosom!
Piątek, przyodziany w królewski płaszcz i koronę niestrudzenie pozdrawiał swoją matkę energicznymi wymachami; podobnie czynili pozostali królowie Adwian i Artur.
Adwian, ach, Adwian, guru, idol i najlepszy kompan z leżaczka obok. Posiadacz najfajniejszych zabawek i szafarz najpiękniejszych słów przedszkolnego półświatka.
Wszelako ukoronowany Adwian miał jakiś kłopot, o czym raz po raz donosił swojej matce, poskładanej w kostkę na krzesełku przed Jarecką. Chodziło mianowicie o prezent dla Jezuska, rzekomą sztabkę złota, którą król Artur był uszkodził na próbie generalnej. Rodzice Adwiana zapewniali syna, że nic nie szkodzi, wystarczy chwycić sztabkę rozdarciem w dół, zasłonić dłonią i prezent będzie JAK ZŁOTO.
Tego jednak czyste dziecięce serduszko znieść nie mogło i Adwian rozpłakał się, bo jakże tu z takim wybrakowanym prezentem do Jezuska, no bo co w końcu, kurcze blade.
Na to matka Adriana wyjęła z torebki srebrną paczkę gum Orbit i zaproponowała zamianę.
Adwian oszalał ze szczęścia. Wrócił na miejsce pomiędzy pozostałymi znudzonymi królami i podjął fałszywie pieśń pastuszków, a gdy przyszła pora bieżyć z darami, hojnie złożył u stóp świętej rodziny gumy. Tego jednak nie mógł zdzierżyć król Artur. Jakże to, Jezuskowi - orbitki? Złoto, to drugie i to trzecie - owszem, ale o gumach nie było mowy w scenariuszu!
Król Artur podbiegł do żłóbka, porwał paczuszkę Adwiana i zwrócił mu ją z oburzeniem.
Adwian wpadł w szał.
Tu musiała interweniować Pani Ela, bo, wbrew pozorom, show trwał, pląsały jamioły, pastuszkowie bawili się kapeluszami a Józef i Maryja przysypiali na krzesełkach.
Pani Ela nakazała królom ciszę i bezruch, i osobiście zostawiła u żłobu zarówno niepełnowartościową sztabkę złota jak i gumy Orbit.
To salomonowe rozstrzygnięcie tak ucieszyło Adwiana, że zwrócił się roześmianym obliczem do króla Piątka i wycisnął mu na policzkach dwa solidne całusy.
Bardzo to rozśmieszyło Piątka więc nie pozostał dłużny.
Adwian poprawił, Piątek też, z namaszczeniem i serdecznie - rzekłbyś: Chruszczow i Gomułka witają się przed kamerami!
Także Arutr się przyłączył, bo w odróżnieniu od pomysłu z gumami ten wydał mu się przedni.
Serdecznościom nie było końca.
Rozczulona widownia miejscami łkała ze śmiechu.
A potem przyszedł św. Mikołaj z prezentami, królowie (w tym niezwyczajnie ciepły - czyżby z emocji? - Piątek) podzielili się na stronie gumami, które w cudowny sposób wróciły do darczyńcy, Jarecka odebrała ze szkoły gorejącą Trójkę i z grubsza wiadomo, co było dalej.
Tym bardziej Deszczowy Dom życzy Wam zdrowia na wieczór Trzech Króli.