Bardzo możliwe, iż miał miejsce jakiś zakulisowy spisek, gdyż w jednym tygodniu aż trzy osoby złożyły wnioski o sporządzenie instrukcji szycia najprostszej paczłorkowej kołderki.
Niektóre nawet publicznie!
Mile połechtana w belferski mięsień straciłam więc pół cennego roboczotygodnia; jego efektem jest maleńka i niepowalająca kołderka dla lalek oraz poniższy tutorial.
Czego się nie robi dla wiecznej sławy!
Na początku zaznaczam: być może można szyć kołderki łatwiej i efektowniej; kluczowym będzie więc tytuł: JAK ROBI TO JARECKA. Inni pewne robią inaczej. Starałam się ponadto nie nadużywać quilciarskich gadżetów, tak, by ci, którzy mają do dyspozycji maszynę z podstawowym wyposażeniem uwierzyli w swoją moc.
Niechże moc będzie z Wami zatem, naprzód!
Potrzebne będą, absolutnie:
- ołówek (lub mydełko krawieckie, lub inne spieralne pisadło)
- linijka
- dobre nożyce krawieckie. Muszą być dobre, nie ma zmiłuj. Kiepskimi wykonacie seppuku w pierwszej fazie pracy
- maszyna do szycia
- żelazko
- stos tkanin, resztek, zestawy gotowych kwadratów, wedle uznania i możliwości. Powinny to być jednak tkaniny bawełniane, cienkie, nierozciągliwe i podobnej grubości.
- ocieplina. O szczegóły nie pytajcie. Ja jadę do pobliskiej hurtowni i Panu Tadziowi, albo temu drugiemu, z wąsem, mówię: najcieńszej ociepliny tyle a tyle. I mam. Są oczywiście wypełnienia bawełniane, dużo droższe, lecz oddychające. Co tam komu w duszy zagra i na co kogo stać. Jakieś miękkie wypełnienie musi być.
- Większy kawał tkaniny na podbicie
- agrafki, duże i dużo
- igła z nitką też się czasem przyda
Opcjonalnie:
- nóż krążkowy
- mata do cięcia
- stopka krawędziowa
- górny transport (pionierom wyjaśniam, że nie chodzi o Polskie Koleje Linowe)
Wybieramy tkaniny do pocięcia i starannie prasujemy.
Jeśli nie mamy maty i noża krążkowego odmierzamy kwadraty zamierzonej wielkości i tniemy nożyczkami. Od razu mówię, że to cięcie (także to nożem krążkowym) to żmudna robota i naprawdę warto rozglądać się za zestawami gotowych kwadratów. Sklepy z tkaninami mają promocje i wyprzedaże (jak ktoś ma taki sklep niech nie waha się zareklamować w komentarzach), nie trzeba się wtedy martwić czy kolory i wzory do siebie pasują a jakość tkanin czyni dalszą pracę przyjemniejszą.
Czy muszę wspominać o tym, że tkaninę trzeba ciąć zgodnie z układem włókien? Że tkanina składa się z osnowy i wątku i w tym przypadku nie należy ciąć po skosie gdyż grozi to naciąganiem się, siepaniem i innymi katastrofami?
Gotowe, uf!
Napawamy się tą chwilą, bo przed nami najprzyjemniejsza część roboty! Układanie kwadratów, planowanie, przekładanie. Gotowej mozaice dobrze zrobić zdjęcie, może się przydać, gdy do pracowni wpadnie wiatr lub trzylatek,
Przystępujemy do zszywania. Bardzo ważne jest, żeby każdy szew miał miejsce w identycznej odległości od brzegu naszych kwadratów. Tu przydaje się stopka krawędziowa (poniżej z prawej) ale nie ma żadnych przeszkód, żeby prowadzić taki szew równo wedle brzegu zwykłej stopki (z lewej). Trzeba tylko mocniej się skupić :)
Zszywamy wierzchnią warstwę kołderki rzędami. Kładziemy kwadraty prawą stroną na prawej i i tak, kawałek po kawałku powstaje rząd.
Rozprasowujemy szwy jak na zdjęciu poniżej.
I tak rząd za rządkiem.
Potem łączymy ze sobą rzędy. Składamy dwa rzędy ze sobą tak, żeby szwy się pokrywały. Jednakowoż, jak się trochę rozminą, żaden piorun z nieba w Was nie trzaśnie, sprawdzone. Chyba, że kogoś nierówne szwy budzą po nocach. Wtedy trzeba tu i ówdzie poprawić, może spruć, na zdrowie.
Te szwy również trzeba rozprasować a potem wyprasować całość także z prawej strony.
Teraz zaczyna się ambaras zwany robieniem kanapki. Trzeba połączyć ze sobą trzy części kołderki. Spodnia część powinna być znacznie większa niż wierzchnia. Ocieplina, która ląduje w środku, też musi wystawać poza brzegi warstwy wierzchniej. Wszystko dlatego, że w czasie pikowania mogą zdarzyć się deformacje.
Niech będzie, że nieznaczne ;)
Spodnią warstwę można przykleić taśmą malarską do podłogi, żeby zapobiec przesuwaniu i marszczeniu. Na niej układamy ocieplinę i najstaranniej jak się da, cudnie wyprasowany wierzch. Spinamy agrafkami wszystkie trzy warstwy, na tyle gęsto, żeby warstwy nie przesuwały się względem siebie.
Tu dysponujący górnym transportem mogą go obstalować. Reszta zmniejsza maksymalnie nacisk stopki i przystępuje do pikowania - wedle uznania. Są oczywiście specjalne stopki do pikowania, które mają tę przypadłość, że skaczą razem z igłą, ale o tym poczytacie gdzie indziej.
Ja pikuję jak na zdjęciach poniżej: w równej odległości np. z prawej strony szwów. Gdybym prowadziła pikowanie po szwie, rychło potknęłabym się na tych szwach, które nie schodzą się idealnie. Tak jest "bezpieczniej" a wizualnie zyskujemy ten sam efekt prostej, puszystej kołderki.
Gdy wszystko już przepikowane, pora na lamówkę.
I tu są dwie szkoły, jak we wszystkim, falenicka i otwocka, obie stosuję.
Można doszyć lamówkę według doskonałej instrukcji Kasi
<TU> , w tym celu równo docinamy wszystkie trzy warstwy - i życząc jak najlepszych efektów żegnam się z tymi, którzy wybiorą tę szkołę.
Resztę proszę za mną, na skróty.
Ocieplinę przycinamy równo z wierzchnią warstwą.
Spód przycinamy tak, by wystawał naokoło na długość 4 cm.
Następnie, przy pomocy żelazka robimy origami według poniższej instrukcji:
I teraz, Kochani, sama czując wstręt do szycia ręcznego nie doradzę Wam nic innego, jak: weźcie do ręki igłę z nitką i ręcznie doszyjcie ten brzeg! Zresztą także tym, którzy zmierzą się z lamówką wg Kasi polecam ręczne wykończenie. Tak będzie najładniej.
No ale jakby kto miał dostać wysypki, może na maszynie.
Lamówka na rogach będzie się ciut otwierać, więc dobrze jest zszyć ręcznie choć te narożniki.
No i finito, the end.
Jakby co, pytajcie. I pochwalcie się efektami, koniecznie!