Myśl o tym, że coś takiego mogłoby się jej przydarzyć napawa Jarecką niejasnym lękiem.
Podobne spotkanie, choć na płaszczyźnie bardziej przyziemnej, miało jednak miejsce.
Było to na pogrzebie Taty CałkiemInnego, tym, na który Jareccy zsunęli się po mapie Polski, jak mapa długa. Jarecka akurat przywiązywała do siebie Czwórkę jaskrawo turkusową chustą, która stanowiła miły akcent na tle czarnych sukienek, gdy podeszła do niej kobieta i przywitawszy się, zapytała: wiesz, kim jestem?
- Wiem - odparła Jarecka, bo wiedziała.
Jeśli się komu zdaje, że ta oto rodzajowa scenka niczym nie może zdziwić, niech wie, że Jarecka nigdy tej kobiety nie widziała na oczy (no, może we wczesnym dzieciństwie, gdy na dorosłych w ogóle nie zwraca sie uwagi)! Pamięta, owszem, zdjęcie na ścianie w domu Stryja, kolorowany konterfekt nastolatki - która to właśnie, po przebyciu kilkudziesięciu lat, matka dorosłych dzieci a nawet babka, stała teraz przed Jarecką.
Jarecka poznała ją, albowiem doznała niezwykłego uczucia, że oto widzi siebie - zapadnięte policzki, oczy o ciężkich powiekach, postura szczupła i charakterystycznie upozowana, poruszająca się jakby w przyśpieszonym tempie.
Czasem, gdy Jarecka stanie sobie z rękoma na biodrach, czuje, że stoi jak Tata CałkiemInny.
Tata CałkiemInny stał dynamicznie, niejeden nie biegnie tak, jak Tata CałkiemInny stał!
I Jarecka stoi staniem, co jest wbrew logice stania. Od samego patrzenia na to stanie dostaje się zadyszki.
Dziś, gdy Jarecka trefiła za pomocą wsuwek wątłe sploty na swojej głowie przypomniała jej się Babcia z Czerwonymi Drzwiami, mama Taty, i jej biały warkoczyk, długi i cienki, którym owijała głowę. Mocowała go wsuwkami przez prawie sto lat życia.
Nigdy nie będę nikim innym niż jestem - myśli sobie Jarecka.
Czy to dobrze, czy źle - nie wie.
(W tym miejscu Wszechwiedzący Narrator uznaje za słuszne zamieścić pozdrowienia dla sióstr CałkiemInnych, które w tym momencie biegną do lustra stanąć w kontrapoście i spróbować dociec, o co, u licha, chodzi z tymi ciężkimi powiekami???)
...
Tymczasem w Deszczowym Domu Jarecka poczuła na karku oddech Świętego Mikołaja i postanowiła na tę okoliczność zaopatrzyć ABSURDALIA w odpowiednie artefakty.
Przejrzawszy internet w celu pozyskania inspiracji, poczyniła konkretne spostrzeżenia:
Otóż pokoje dziecięce maluje sie na biało. To się widzi Jareckiej słuszne, bo pokoje dzieci zazwyczaj pełne są kolorowych bambetli. Łóżeczka białe, pościel biała. Okej, wystarczą kolorowe sny.
Lecz gdy białe te sale rodzice zapełniają li i jedynie lalami w kolorze surowego lnu, klockami w kolorze drewnianym i szarymi przytulankami, trochę się Jarecka marszczy na czole.
Ale ostatecznie cóż zrobić - klient nasz pan! Chcą ludziska kupować szare misie to niech mają! Pan każe, sługa musi.
Patrzę na te Zjawiska i wcale, ale to wcale szaro-burości nie widzę! Oj Jarecka włożyła na nos dziś nie te okulary co trzeba?? :))))
OdpowiedzUsuńWspaniałe są, bez dwóch zdań. Będzie zatem jedno :)
No właśnie wic polega na tym, że one MIAŁY być szlachetnie szare. Do skrzynki z podręczną robótką specjalnie wpakowałam tylko trzy kłębki: szary, brąz i śmietanka i naprawdę nie potrafię wytłumaczyć jak to się stało, że zrobiły się trzy misie papuzie, jak moja nieprzezwyciężalna papuzia natura ;D
Usuńgenialne;-))))
OdpowiedzUsuńJarecko miła ja im starsza tym bardzie patrząc w lustro widzę moja rodzicielkę a w moim bracie ojca, i choć żadnemu z nas się to tak do końca nie podoba korzeni wyprzeć się nie możemy.
OdpowiedzUsuńA misie cóż mam rzec... misie kocham miłością wieloletnią żeby nie powiedzieć całożyciową. Szydełkowych widziałam dziesiątki ale żaden nie był taki jak te! wbrew pozorom wcale nie szarobure bo maja barwną duszę to widać!
Buziaki!
Hm, patrzę na moje dzieci, ich zachowania i trochę mi się nie podoba, że one w pewnym sensie "muszą" być takie je ja, że nic na to poradzę :/ No ale cóż zrobić, zaakceptować siebie z tym, co się dostało i z tym, czym się emanuje ;) To dla mnie niełatwe
UsuńCo tak Jarecką naszło na egzystencjalne dywagacje? :)) Misiaki czadowe!!!
OdpowiedzUsuńA co Cię dziwi? ;))))
UsuńDzięki :)
Misie są piękne i wcale nie szarobure... :)
OdpowiedzUsuństaram się rozszyfrować czy te kwiatki na misiach są najpierw zrobione i potem doszyte, czy jakoś inaczej wykonane....
Doszyte.
UsuńJak to Jarecka robi, że nawet zwykłe misie wychodzą jej takie niebanalne?
OdpowiedzUsuńSamosię ;)
UsuńJarecko czy aby Babcia z Czerwonymi Drzwiami to Moja Bronia.
OdpowiedzUsuńMoja Prababcia plotła warkocza tak długiego i oplotała w kółeczko, spinając go wsuwkami długimi jak kredka.
Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam jak to okrągłe misterne zawiniątko zmienia się w warkocz za pas.
Oj Jarecko! Piekny obraz w moim secu przypomniałaś tym wpisem. Dziękuję
Bardzo proszę :)
Usuńkocham Ciebie czytać....
OdpowiedzUsuńMisie są przeurocze, absolutnie chciałabym takiego, choć dzieciakiem nie jestem od daaaaawnnaaaa... ;)
Dziękuję!
Usuńoj Jarecka ty masz "łeb"...ochy i achy mi się tylko nasuwają jak Cię czytam i oglądam :)
OdpowiedzUsuńłeb jak sklep ;) mocno zagracony :))
UsuńCzy mój komentarz się opublikował? Ostatnio znikają! A ja tu ochy i achy nad misiami roztaczam...
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi się przypomniało, że próbowałam kiedyś też zrobić granny square na brzuszek, ale efekty mnie wtedy nie zachwyciły. A o Twoich misiach od rana ciągle myślę i myślę :).
UsuńZnikają? Ajajaj!
UsuńTwoje pochwały przyjemnie łechcą moją próżność!
Jarecka tu, widzę, dywersję uprawia przeciwko skandynawskiemu design'owi :P Oceniam jednak, że te misie zejdą na pniu :)
OdpowiedzUsuńPociesze Jarecką - pokoje moich dzieci są kolorowe, jeden żółty, drugi liliowo błękitny. Do tego pościel zawsze kolorowa, niekoniecznie pod kolor i wspomniane przez Jarecka wywalające się z półek i szuflad bambetle, bo przecież wszystko musi być pod ręką :)
Bynajmniej! Uważam, że skandynawski oszczędny dizajn jest wspaniały! Ja sie bardzo dobrze czuję w takich wnętrzach. Tylko na pastelowe zabawki sie marszczę. Oraz jestem (to niepopularne!) fanką plastikowych zabawek Fisher Price i Lego. Pierwszego za kolor, drugiego za możliwości.
UsuńWyszło jak to zawsze u Jareckiej elegancko i wyjątkowo :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńCuuuudoooowneeee :D
OdpowiedzUsuńkiedy ja się nauczę takiego szydełkowania?? chyba w niebie... jak kiedyś uda mi sie do niego trafić :P
sama dla siebie chciałabym takiego misia :P
no pochwaliła ja, a tymczasem muszę oddalić się od dobrodziejstwa jakim jest internet, i chwilowy święty spokój, bom dziś znów kapitanem na statku zwanym 'szpital domowy'
ehhh wrrrr i takie tam - uśmiech na twarz i idę leczyć tuleniem i głaskaniem po główce :)
to taki maminy przyspieszacz regeneracji :D no ale Jarecka pewnie to wie :P
Miłego i mało zasmarkanego dnia :D
Niestety i u nas smarki się pojawiły :(
UsuńWrrrr. A Czwórce tak się podoba przedszkole. I mnie się tak podoba jak wszyscy zdrowi :)
ehhhh zaczęło się przedszkole zaczęły się choroby :( a my od przyszłego tyg sami (sic!) mam nadzieje ze jak teraz przechorują trochę to potem bedzie lepiej - naiwna jestem co?? :D
UsuńKiedyś spotkałam siebie samą o 10 lat postarzałą. Patrzyłyśmy na siebie i widziałyśmy że każda z nas myśli to samo i żadna się nie odezwała i jestem przekonała że tamta kobieta też żałowała że nie porozmawiałyśmy :)
OdpowiedzUsuńMisie są GIT!
Dzięki :)
UsuńJA proszę Jareckiej chciałam się wymądrzyć, może by Jarecka wyheklowała misie w gwiazdkowe wzorki, sama nie umiem ale tak sobie myślę, że jak Jarecka o Świętach to gwiazdki świąteczne jak nic pasują, I nie mówię, żeby szare, ecru czy takie niekolorowe. Takie banalnie świąteczne. A jakby taki miś miał na sweterku renifera , ups, się chyba zapędziłam. Pozdrawiam podziwiając nieustająco. Agnieszka
OdpowiedzUsuńI moje myśli błądzą w tym kierunku...
UsuńBo w serduchach kolorowo-tym misiom:)
OdpowiedzUsuńjak to dobrze, ze nie jestes kims innym. Usciski sle:)
W sumie też się cieszę. Już się przyzwyczaiłam ;P
UsuńNajbardziej podoba mi się ten z kolorową blizną po trepanacji czaszki:)
OdpowiedzUsuńTen z blizna po wyrostku tez przystojny! :-)
UsuńTen przy nadziei tez niczego sobie.
UsuńDostrzegam w Waszych skojarzeniach jakiś element identyfikacji... Tylko po Kaczce się nie spodziewałam problemów z wyrostkiem :))
Usuńpssst.. Kaczko.. po śledzionie..;)
Usuń(to było pisane szeptem, żeby nikt mi impertynencji nie zarzucał)
no jakie piękne porównania...hi,hi,hi....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam zdolniachę :-)
ivonesca
Znaczy, że mnie? :)
Usuńtak, psze panie :D
Usuńivonesca
Pani miało być ;-)
UsuńNie no ..cudne są :-) ja wszystko widzę kolorystycznie i jestem zachwycona Twoimi misiami :)))
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, misiom też :)
UsuńTo są zwizualizowane czakry misiowe.Takie wyjątkowo słoneczne sploty.
OdpowiedzUsuńBingo!
UsuńŻal Taty CałkiemInnego. Ale misie pocieszają. I te Twoje włóczki. Pozdrawiam Cię gorąco.
OdpowiedzUsuńI ja Ciebie! Byłoby miło widzieć Cię tu częściej.
UsuńMoi rodzice są wspaniałymi ludźmi, ale mi się oczywiście trafiła kumulacja ich przywar - wkurzam się dokładnie tak jak oni, każde z osobna i razem wzięci :) Moja mama też kiedyś wspominała, że jak się na nas denerwowała, to widziała w sobie własną mamę (nota bene też wspaniałą, silną kobietę!) i była na siebie wściekła, bo zawsze uważała, że ona nigdy by się tak nie zachowała wobec swoich dzieci :) ot, nadwrażliwa dusza :)
OdpowiedzUsuńCo do miśków, to chyba miśkowa bohema :)
Mnie też się włącza lampka: Jarecka! Zachowujesz się jak wlasna mama!
Usuń:))
Absurdalia z niecierpliwością czekają na misie Jareckiej!!!! Oby ten Mikołaj szybko nadszedł (albo raczej paczka z Deszczowego Domu). Takiego misia jak Jarecka to nikt nie potrafi zrobić!!!!
OdpowiedzUsuńJuż zasuwam z misiami i pieskami. Szykujcie się :)
Usuń