Taka była reakcja kolejno wszystkich moich dzieci na widok urodzinowego prezentu Piątka.
(Gdyż tak, minęły już dwa lata)
Prezentu miało nie być w ogóle, ale tak się złożyło, że Piątek zasnął gdy reszta ferajny jeszcze była w placówkach, na obiad zostało trochę wczorajszej zupy.
Całe dwie godziny miałam na to szaleństwo.
Sporządziłam naprędce wykrój, rysunki na awersie gitarry zrobiłam specjalnym markerem do tkanin.
(zdjęcia okropne, jak to jesienną porą w DD)
Do brzegów przypięłam atłasową wypustkę - wypustki zawsze robiłam sama, z bawełnianych lamówek i sznurka, tym razem nie było czasu a gotowych bawełnianych w najbliższej pasmanterii nie ma.
Potem fastrygą doczepiłam jeszcze bok gitarry.
Rewers przyszyłam analogicznie.
Guziczki na gryfie doszyłam już nocą :)
"Mamo, kiedy to uszyłaś?"
Szału nie było, bo od matki chrzestnej Piątek dostał prawdziwą gitarę z metalowymi strunami.
Ale przynajmniej zrobiłam wrażenie na starszych dzieciach!
P.S. W dzisiejszym poście miałam się chwalić spotkaniem z MISIURĄ, na kiermaszu Mojego Mieszkania. Niestety. Sama w to nie wierzę, ale gorączkuję od piątku wieczór (klasyka - matki chorują w weekendy).
Pozostaje mi więc spotkanie z Misiurą w innym wymiarze - z kubka utoczonego jej rękoma popijam obrzydliwe zioło, uniwersalne panaceum Ukraińców, "matka i macocha".
Czyli podbiał.
Jutro muszę być zdrowa :)
Że w dwie godziny....Mnie by i dwóch lat nie starczyło.
OdpowiedzUsuńCudna gitarrrra :) Ma Jarecka zdolności :)
To był galop jak w MasterChef! A wszystko dzięki temu, że była zupa! :)))
UsuńGitara przepiękna. Masz talent. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:) a jaki gitarzysta przepiękny!
UsuńUrodzinowe uściski dla Gitarzysty, zdrowia dla jego Mamy :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo bardzo jabłkowa dziewczyno :)
Usuń2 godziny! Ładnie to tak większosć populacji spychać gitarą w odchłań niskiej samooceny?
OdpowiedzUsuńA dlaczego niby mam w tej otchłani siedzieć sama?
UsuńHipokrytki dwie... jakby dla Was tam w ogóle miejsce było...
UsuńUściski dla Matki i Syna. Dwa lata. Jak wczoraj. Od dwóch lat piekę środowe drożdżowe. Ale ten czas. .... Imbir Jarecko pije ja i jest lepiej. Zdrowia życzę. Agnieszka
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja mam wrażenie że to było sto lat temu.
UsuńPamiętam, jak mówiłam Jareckiemu w szpitalu: weźże tam wrzuć mi post, wszystko jest gotowe tylko kliknij "opublikuj" :)))
I w ten sposób na jakiś czas uniknęłam komentarzy w stylu: "rany boskie Jarecka, nie pisałaś od dwóch dni, to JUUUŻ???"
Chociaż to były przemiłe komentarze :)
Wiesz co Jarecko, czekałam jak na włąsne:-) Napięcie rosło :-). Trochę mnie to zaniepokoiło - się zaczęłam zastanawiać czy cienka czerwona linia nie została aby przeze mnie przekroczona :-). Na Piątku się zaczeło i skończyło. Więc może jednak proporcje zachowałam :-)
UsuńJarecka! Ty kosmitko! Dwie godziny!?!
OdpowiedzUsuńNajgorsza ta wypustka, psia kostka!
UsuńU Jareckiej czas musi biec inaczej.
OdpowiedzUsuńU mnie biega w kółko, więc zasadzam się na niego na stałej trasie i łapię, inaczej się nie da.
UsuńWiwat wczorajsza zupa! To też moje ulubione danie :)
OdpowiedzUsuńJubilatowi naj naj najlepszego
U mnie zupa z wczoraj to rzadkość. Tyle jemy, że już nam na drugi dzień nie zostaje :/
UsuńInstrument jak talala!
OdpowiedzUsuńAleś to pieronem wystrugała:)
I jaki korpusik kształtny!
Najlepszego dla Młodego Hendrixa i dla Mamy-lutniczki:)
Dziękujemy za życzenia! Korpusik kształtny, powiadasz. Zgadnij, dlaczego nie ma zdjęć-zbliżeń? :))
UsuńA jednak! Zostałaś Jarecka przyłapana i dałaś nam kolejny dowód na to, że w DD jest jakiś alternatywny wymiar i/lub zakrzywienie czasoprzestrzeni! W dwie godziny???!!!
OdpowiedzUsuńA gitara cudna!!! :D
Niestety, każde nagięcie czasu oddaje mi rykoszetem prosto w łeb :/
UsuńSto lat i samych radości dla Piątka :)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie dużo zdrowia :) [kubek cudowny :) z takiego to pewnie nawet najgorsze zioła są lepsze :) ]
A o nietypowych maskotkach szytych w czasie drzemki dziecięcia coś wiem... ostatnio w podobnym czasie szyłam.... koparkę :)
Koparkę! Pokaż!
Usuńwww.facebook.pl/mruwkowisko w albumie przytulanki i anioły :)
UsuńDroga Jarecka! Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz... czasu!
OdpowiedzUsuńGratuluję zorganizowania. Ja taka zorganizowana jak Ty bywam rzadko - i zawsze wtedy też jestem taka dumna. A gdybym tak umiała zapętlać czas jak Ty...ech!
Co do Piątka - ja już te emocje przeżywałam post factum: trafiłam tu, jak Piątek już był na świcie, choć jeszcze nie chodził. Z zaciekawieniem wtedy zabrałam się za czytanie chronologiczne - jak to było na początku w Deszczowym Domu.
Wiele zdrowia dla Jareckiej i Piątkowego Jubilata.
O tak, ja też jestem dumna jak mi się uda. I zaraz się chwalę na blogu, i z bloga wynika, ze mnie się udae wydusić z każdych sześćdziesięciu minut sześćdziesiąt pięć :)
UsuńMnie i tak urzeka w tej historii jeden bohater - jakiż on przystojniak a do tego z gitarą - coś na ten temat wiem , tego Ci będzie najtrudniej w świat posłać ! I oddać tak na maxa ....
OdpowiedzUsuńNa razie sie tym w ogóle nie martwię :)
UsuńA że przystojniak - jeszcze jaki!
Gitara boska! Sto razy cenniejsza, niż ta ze strunami, bo z serduchem zrobiona!
OdpowiedzUsuńSto lat dla Piątka i reszty z resztą też! Zdrowia Jareckiej!
Dzięki! :)
UsuńNo tak, no tak. Brak mi słów...
OdpowiedzUsuńNiemniej wszystkiego śpiewającego dla Piątka! :-)
Przekażę życzenia jubilatowi :)
UsuńJakież się na niej ma melodyjne sny! :D
OdpowiedzUsuńW malignie testowałam. Nic melodyjnego mi się nie przyśniło, za to we łbie mi dzwoniło i dudniło - może to za sprawą gitarowej poduszki... :)
UsuńI na czytających ten post i oglądających zdjęcia gitarrra zrobiła wrażenie!!! :-o :) Świetna! A tak, tak...moje dziecię też 2 lata zakończyło - tak więc najlepszego dla naszych maluchów! :)))) Zdróweczka! :)
OdpowiedzUsuńJeśli gitara zrobiła na Was wrażenie, to powinniście zobaczyć, jak szyłam Czwórce misia na konkurs. To dopiero był galop, jeszcze po tym odpoczywam
UsuńAha, i serdeczności dla Twojego dwulatka!
UsuńAle czad! Ręcznie robione prezenty urodzinowe - nie ma nic piękniejszego. Darzę wielkim sentymentem. I czasem te rzutem na taśmę najlepsze.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio z bólem serca wyniosłam do śmieci pieczołowicie klejony przeze mnie wieczorami (kilkunastoma!) filcowy domek-parking - na drugie urodziny Ludwiczka właśnie (ostatnio były szóste ?!). Zakurzony, ponadrywany, nie do końca udany prezent...
Może trzeba było co innego (gitarę ;-), ale że było warto odpowiedzieć na tą wewnętrzną potrzebę - wręcz zew, nie mam wątpliwości :-))
Ściskam serdecznie!
Tak, to często bardziej nasza potrzeba, niż życzenia dzieci ;) Mój syn zapowietrza sie na widok plastikowych aut made in China a ja swoje ;)
UsuńChoć muszę powiedzieć, ze Dwójka ostatnio powiedziała mi, że z prezentów to ona lubi dostawać tylko książki i te rzeczy, które ja sama uszyję. Powinnam sie cieszyć? Cieszę się, ale skad wytrzasnąć czas, żeby (najlepiej jeszcze w tajemnicy) uszyć jej paczłorkową narzutę na łóżko? Ech.
Chlopak z gitara, la,la, lala:))
OdpowiedzUsuńZdrowka!!
Podbial -fuj, ale skuteczny;)
100 lat dla Piąteczka.Jaki chłopak!Cmok,Cmok.Z Jarecką cmokać się nie będę jakeś chora.Jak wyzdrowiejesz to może.A pamiętasz jakie handle rok temu odstawiałaś?Do tej pory wyrzuty sumienia mną miotają:)
OdpowiedzUsuńświetna ta gitarra :)
OdpowiedzUsuńgitara-pomysłowa i kolorowa-super projekt!!!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń