Koleżanka-Z-Pracy pochorowała się.
Po dzisiejszym dniu w pracy Jarecka wcale się jej nie dziwi, podejrzewa nawet, że wkrótce pójdzie w jej ślady. Nie byłoby to zbyt pożądane zważywszy, że marzec spędziła przy własnych chorych dzieciach, ale przekrzyczeć kilkunastu dwulatków, zdążyć z pomocą wszystkim uderzonym, pchniętym, siłą pozbawionym zabawek, obetrzeć cieknące nosy, sprostać nakarmieniu tej ferajny w stosownym czasie a także wprowadzeniu ich w stan spoczynku- to niełatwe, to nie na zdrowie Jareckiej! A co dopiero bez Koleżanki-Z-Pracy!
I otóż z odsieczą Jareckiej pośpieszyła Pani Koczek.
Pani Koczek jest jedną z sąsiadek Jareckich. To istny wulkan energii- mała, czarna, fryzura na Mimblę. Zawsze elegancka, ubrana na czarno i przy ciele, butki drobne w obcas i na tym obcasie nieustannie biega.
Latem z miotłą. Jak już zamiecie sobie taras z płatków pelargonii, biegnie na dół i zamiata podjazd. Niestety na podwórku nie ma wiele do grabienia więc wychodzi na drogę i grabi na drodze a fryzura podskakuje w rytm zgrabnych ruchów. Krzewy w ogrodzie Koczków stoją na baczność przycięte w stożki i kule, firanki w czystych oknach sterczą od linijki.
Zimą Pani Koczek jest w swoim żywiole, bo może odśnieżać. Choćby śnieg padał całą noc, u Koczków wjeżdża się do garażu po gołym chodniku.
A przecież Pani Koczek jeszcze pracuje zawodowo i księdzu proboszczowi gotuje, jak mu się ekipa budowlańców zwali na głowę. Ma w domu porządek na błysk! I męża biznesmena!
- Zaraz tu pomyję podłogi- obwieściła dziś Pani Koczek wychodzącej z pracy Jareckiej, gdy ostatni waleczny dwulatek padł w objęcia Morfeusza (dochodziła czternasta).- W Wielki Czwartek pomyłam tu wszystkie okna jak spali. I jeszcze zdążyłam wyjść na papierosa.
Niejasne uczucie przygnębienia towarzyszyło Jareckiej w drodze do domu.
Wjechała na podwórko, na te pozamarzane grudy śniegu i pomogła swoim dziewczynkom przebrnąć do drzwi Deszczowego Domu.
I nareszcie mogła iść się wysikać.
Miło mieć takich walecznych ludzi blisko...
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że pani Koczek nie zapędza się na nasze podwórko...
UsuńWaleczność to my mamy w genach!!!!
UsuńPani Koczek jest z turbodoładowaniem hi hi. Na mnie takie osoby, mimo oczywistego szacunku z mojej strony, wrażenia już nie robią, sumienia nie ruszają :) A po cóż się tak szarpać, żeby wstydu z oknami nie było albo coś w tym guście? Jeszcze mi żyłka pęknie :) Już się oduczyłam tego pędu ślepego do ideału bycia matką, gospodynią domową i wydajnym pracownikiem naraz. Przeszło zaraz po tym, jak też nie miałam kilkakrotnie czasu spokojnie skorzystać z toalety :) Pozdrawiam serdecznie! Wiosny życzę niezmiennie!
OdpowiedzUsuńEch, a ja odrobinę pani Koczek zazdroszczę. Że ma tyle energii i sił witalnych.
UsuńAle i współczuję, skoro byle opad atmosferyczny nie pozwala jej spokojnie spać ;)
a ja mam swoją prywatną teorię: takie osoby to dorośli z ADHD, którzy w ten sposób rozładowują nadmiar energii. Ja ADHD nie mam, więc i sił witalnych jakby mniej... ;-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Jest na Zaogoniu więcej takich dorosłych ADHD-owców. Wygląda na to, że w pewnym wieku to całkiem pożyteczna przypadłość :)
UsuńNadpobudliwych ludzi to mamy dużo na świecie
UsuńNie ma za co przepraszać, zaraz do Ciebie zajrzę! :)
OdpowiedzUsuńhej
OdpowiedzUsuńp.s wszystkie te mebelki drewniane były w zestawie z domkiem jedynie te z cukierni (regał i stolik obok regału) z Sylvanian Families
:)))
pozdrawiam ciepło
Dzięki! :)
Usuń