Podczas gdy Polacy nadal oddawali się świętowaniu Jareccy już mknęli nazad, na Zaogonie.
Lżejsi o Jaśnie Panicza, obciążeni za to pierogami i ciastami, po pustych drogach (bo Polacy, jako się rzekło, świętowali), z nadzieją na kilka dni odpoczynku od "mamo, mogę coś upiec?", "mamo, dziewczyny mi bałaganią!" i w ogóle, z nadzieją.
W Deszczowym Domu zimno, choinka obrażona, że ją Jareccy ubrali a potem zaraz zgasili lampki i wyjechali.
Na zdjęciu dwa z trzech pierników, które udało się Jareckim obstalować z dala od zębów potomstwa. Resztę spotkał pospolity los pożywienia.
Złota rybka, która spełnia życzenia!- podobno, Jareccy jeszcze nie próbowali.
Biały anioł- jedyny biały na choince w Deszczowym Domu. Nie, to nie Jarecka się zawzięła i zrobiła- dostała go od koleżanki.
I tegoroczna nowość- żołędzie ujrzane TU a potem przez Jarecką zrobione, sfotografowane, wysłane i pokazane TU. A teraz sobie wszystkie wiszą na choince i się śmieją.
A te piernikowe serca odszyte przez Jarecką tego roku z myślą o choince już się na niej nie zmieściły...
Za to o szopce ktoś w Deszczowym Domu pamiętał.
Jaśnie Panicz.
A skoro w Deszczowym Domu jest i stajenka, i choinka-
Jareccy wzięli się do przerwanego podróżą świętowania.
Zapalili wszystkie cztery świece na wieńcu adwentowym (obok piernikowe choinki, tradycyjnie wypiekane dla wnuków przez babcię CałkiemInną).
A dla rozgrzewki uraczyli się tejże babci nalewką z aronii.
I znów życzą wszystkim, którzy do Deszczowego Domu zaglądają-
WESOŁEGO ŚWIĘTOWANIA!
Szydełkowe żołędzie wyglądają uroczo.
OdpowiedzUsuń