Na dwutygodniową labę tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, Jarecka zabrała torbę pełną włóczek, książkę, teczkę i przybory do rysowania (oczywiście wzięła także ubrania i środki czystości, ale to akurat nie ma nic do rzeczy).
Pokrętne rozumowanie Jareckiej było następujące:
"Jedziemy w dwie rodziny, a zatem: do przygotowywania posiłków będziemy dwie a i mężom trzeba dać szansę! Do wszelkich prac porządkowo- organizacyjnych będzie aż czworo dorosłych a i dziećmi można się wyręczyć np. przy sprzątaniu! Do obsługi osobistych dzieci Jareckich będzie też Jarecki, obecny na miejscu 24h na dobę. Dzieci będą miały towarzystwo rówieśników, ergo: rodzice będą zluzowani w kwestii organizacji rozrywki! Itd, itp..."
Snując te radosne rozważania Jarecka zapewniła swoje zleceniodawczynie (11 szkiców i dwie szydełkowe maskotki) że nie ma żadnych, "powiadam Ci, żadnych!!!"(cytat z maila Jareckiej) przeszkód, by wywiązała się z podjętych zobowiązań; wszak w domu daje radę z terminami, nawet w sytuacji, gdy przez większość dnia jest sama na stanowisku szofer/sprzątacz/niania/guwernantka/sprzątaczka/kucharka i jeszcze parę takich.
Jak więc się to stało, że za realizację zleceń Jarecka wzięła się dopiero po powrocie?
Znający odpowiedź proszeni są o jej udzielenie.
Jedyne, co udało się doprowadzić do finału w trakcie urlopu to piątkowy kocyk- a konkretnie jego bordiura.
W zamyśle Jareckiej pledzik ma być podszyty cienkim polarkiem w kolorze szarym, zakup polarku odkłada jednak na bliżej nieokreśloną przyszłość i tym samym przestaje zadręczać Czytelników poniższym wyrobem. Jeśli ukaże się na blogu jeszcze raz, to już z właścicielem w środku :)
przepiękny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA czy nie byłoby lepiej, gdyby był wykończony tylko na biało?
ależ skąd, bo po dwóch tygodniach przybrałby pewnie kolor szary :):):)
Usuńa co do prac zleconych, przecież w wakacje obowiązuje zupełnie innych rozkład dnia i nigdy(!) nie obejmuje on pracy zawodowej :)
Taa, i mnie intuicja tak podpowiada... ;)
UsuńA co do pracy- naiwność Jareckiej nie zna granic! Ale myślałam, że choć książkę doczytam do końca, skoro byłam w połowie. W zeszłym roku na wczasach przeczytałam 3!- no, zgoda, dwa kryminały i jedno babskie czytadło, ale i tym razem była to lektura z tych lekkich i przyjemnych...
Ależ to cudo! Siwiutki jest ok!
OdpowiedzUsuńNo to zostaje siwiutki :)
UsuńPrzecudny.
OdpowiedzUsuńA z wakacyjnymi realizacjami tak właśnie jest. Ale wolne, to wolne i kropka.
Zgadzam się z Tobą, obym pamiętała o tym za rok...
UsuńA jak się ma Twój szary pled? :)
Kocyk cudny.
OdpowiedzUsuńA jak się Jarecka już dowie czemu tak się dzieje to niech i mnie objawi tę wiedzę bo i u mnie plany i założenia jakoś marnie trzymają się terminów ;)
Spójrz w komentarz Mojamania poniżej. Wszystko jasne :)
UsuńWłóczki też chcą wakacji!!! Chociaż pledzik wyszedł cudny! :)
OdpowiedzUsuńSłusznie! Że też sama na to nie wpadłam! :D
UsuńCudny! Szarutek przepiękny!
OdpowiedzUsuńSłodziuchny.. nie ma co:):)
OdpowiedzUsuń