U progu wakacji zdarzyło się, że Jarecka udała się w podróż- SAMA!!!
Na całą dobę wybrała się do grodu swojego protoplasty w celach- oficjalnie- służbowo szkoleniowych, a przede wszystkim- o:
-spotkała się z Najlepszymi Przyjaciółkami.
Na zdjęciu kolejno: Jarecka, Najlepsza Przyjaciółka i NajNajlepsza Przyjaciółka (definicja TU)
Dziś wszystkie wyglądają już nieco inaczej a najbardziej inaczej ta ostatnia, co już się szczęśliwie rozdwoiła dwa tygodnie po owym spotkaniu.
Na tę okazję Jarecka uszyła swoją pierwszą książeczkę, powiedzmy szumnie- sensoryczną.
Trochę szeleści (rękaw do pieczenia szeleści wspaniale!), trochę drapie (czarne kwadraty to kawałki rzepów), mizia filcem oraz przykuwa wzrok kolorami.
Ponieważ jest to debiut na tym polu, książeczka doskonałą nie jest, ale dla swojego dziecka, Jarecka zasobna już w niejakie doświadczenie, będzie się starała jeszcze bardziej :)
Fantastyczny pomysł!!! Co prawda, ja mam już spore dzieciaki ale jeśli można byłoby skopiować chętnie obdarowałabym kogoś takim prezentem :-) Buźki!
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo, kopiować można do woli :)- chociaż z doświadczenia wiem(i w komentarzach dziewczyny potwierdzają), że jak już się siądzie do takiej książeczki, pomysły rodzą się same i to w takich ilościach, że trudno wszystkie zrealizować:)
Usuńksiążeczka cudna ale fota to mistrzostwo świata:D
OdpowiedzUsuńFajnie nam się złożyło, nie? :D
UsuńFajna. Ja mam setki pomysłów na takie książeczki:) i dopiero jedną udało mi się zrobić...taaa.
OdpowiedzUsuńto samo! z tym, że mi...żadnej :(
Usuńa ostatnia pani to jest na pewno narysowana a nie tuż przed rozwiązaniem! to jakis skandal! kto tak wygląda! to fotoszop lub insza manipulacja, FOCH :)
a swoją drogą to Jarecka chodziła do loiceum dla modejek czy jaki czort?
miało być liceum i modelek rzacz jasna, ale się podekscytowałam i tak wyszło:P
UsuńAsiamarysia, ja mam nadzieję, że chociaż jedną jeszcze uda mi się zrobić... Dla nr 5, na gwiazdkę :)
UsuńGosia, liceum dla modelek powiadasz... Hmm, w sumie tak. I dla modeli. Nawet pozowanie trzeba było od czasu do czasu zaliczyć :)
Świetna książeczka. Nieważne, że dla Ciebie nieidealna (bo ja tam nie widzę niczego do przyczepienia się). Ważne , że uszyłaś, bo ja mam milion pomysłów na takie książeczki i jeszcze żaden nie został zrealizowany. Ale we wrześniu idziemy na chrzcinki do mojego siostrzeńca świeżego, to może coś zmajstruję :)
OdpowiedzUsuńJak masz taką motywację, to już połowa sukcesu. Koniecznie się pochwal, jak już uszyjesz- czasu zostało niewiele ;)
UsuńNa pewno dziecię zostanie odpowiednio pobudzone...;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rewelacja!
No, skoro Ty tak mówisz... :)
UsuńKsiążeczka super wyszła. Kolorowa no i fajny patent z wykorzystaniem rzep.
OdpowiedzUsuńI popieram Gosię, ta ostatnia koleżanka to musi być przeróbka ;) Kurcze też strzelę foch ;)
Hehehe! Mówiłam, że miałyśmy lekcje pozowania! :):):)
UsuńI ja taką muszę wyprodukować dla Fasoli (tj. Siostrzenicy lub Siostrzeńca) co w mojej Siostrze sobie rośnie ;-) A rękaw do pieczenia leży bezużytecznie w szafce i czeka na nie wiem co...a tu się przyda ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie też przeleżał w szufladzie że dwa lata. Tyle dobra się marnowało! ;)
Usuńzapatrzyłam się na zdjęcia, zamiast czytać i oczom nie wierzę ależ Jarecka ma figurę, z miesiąca na miesiąc coraz lepszą. I brzuszek już tak urósł? Ależ ten czas leci. :D
OdpowiedzUsuńKsiążeczka przecudna, mi się podoba grzybek.
Urósł... To zdjęcie z końca czerwca, teraz mam brzuch jak ta koleżanka w środku.
UsuńA z książki też lubię grzybka, choć w założeniu książeczka miała być op-artowsko-suprematyczna :)
Następna będzie bardziej "przedstawiająca" ;)
Ja nie mogę! Ta Jarecka to ma same przyjaciółki w ciąży! Czy to szczęśliwy zbieg okoliczności czy specjalnie uknuty spisek? :D
OdpowiedzUsuńNo wiesz, akurat nietrudno być w ciąży w tym czasie co Jarecka :)
UsuńW ostatniej dekadzie aż sześć razy była taka okazja ;D
Nie "wytrzymłam". Musiałam zajrzeć, pozdrowić na Twoim blogu. Te brzuchy są super! I książeczka niczego sobie. Patrzę, jak ludziska potrafią i zazdroszczę. I cieszę się, że ktoś potrafi. Jaki świat byłby nudny, gdyby miał tylko moje ręce...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już wróciłaś do blogosfery! I do Deszczowego Domu!
UsuńA brzuchy... Ja tam wolałam poprzedni...
Za to chwilowo cieszę się biustem;)