"Jeszcze tylko dwa dni i koniec dobrego dnia"
Takiego sms-a od syna dostała Jarecka o siódmej rano. Przeczytała i zanim runęła w głębię tego niepokojąco pozbawionego kropki zdania- zasnęła.
Śniło jej się, że było Boże Narodzenie i z całą rodziną była w swoim rodzinnym domu i wszystkie jej siostry z rodzinami, i rodzice.
-Mamo- mówiła Jarecka do Mamy CałkiemInnej- skąd tu tata? Przecież on nie żyje od dwóch lat. (Jarecka ZAWSZE wie, że sen jest snem)
Mama CałkiemInna tylko wzruszyła ramionami jakby chciała powiedzieć:"nie wiem, też się dziwię, ale skoro już jest..."
Gdy półtorej godziny później Jarecka otwiera oczy, widzi tuż przy twarzy szeroko uśmiechniętą buzię Czwórki. Dzieci Jareckie z reguły nie mogą zasypiać w łóżku rodziców ale skoro przydrepczą nocą- niech im będzie, zostają do rana. Za Czwórką, na poduszkach leżą jeszcze dwie głowy.
-Dzień dobry córki- mówi Jarecka.
-Dzień dobry- mówią córki.
Sierpień w Deszczowym Domu mija spokojnie i bezrefleksyjnie. Same przyjemności; granie z dziewczynkami w scrabble, wspólne czytanie, ciasta z owocami, szycie. Pracy akurat tyle, żeby relaks lepiej smakował. A jednak, nieuchronnie jak jesień, już przekrada się do świadomości jakaś myśl głębsza, odGórna, którą trzeba złapać, której nie można dać uciec.
Dziś na spacerze Jarecka śmiała się jak głupi do sera patrząc, jak Dwójka mknie na hulajnodze; jak robi się coraz mniejsza i mniejsza, aż staje się turkusowo-czerwonym punktem.
-Mamo!- woła Czwórka.
-Co?
-Kocham ciebie.
Pierwszy prześwit powstał wczoraj, gdy Jarecka piekła ciasto. Sięgnęła do zamrażalnika po kruszonkę i na chwilę krótką jak mgnienie zobaczyła tę samą szufladę zamrażalnika wypełnioną po brzegi małymi woreczkami z pokarmem mozolnie ściąganym nocami. Lśniące, żółtawe bryłki. "Czy to możliwe?"- pomyślała Jarecka- "że już zapomniałam? Że były i takie sierpnie, tak niedawno?"
Jak dobrze móc iść z własnymi dziećmi na spacer, jak dobrze mieć w zamrażalniku jagody, które się z nimi zbierało w lesie i koperek pachnący ogrodem.
Jak dobrze, że to, co smutne, można zapomnieć.
Rześki wieczór w Deszczowy Domu. Dwójka i Trójka gawędzą przy kolacji. Warkocz Trójki, napuszony po całym dniu, prześwietlony na wskroś światłem lampy.
"Żeby nie zapomnieć, żeby nie zapomnieć"-myśli Jarecka.
A Wszechwiedzący Narrator pakuje tę chwilę do słoika i odstawia na półkę w spiżarni.
Żeby nie zapomnieć.
Jarecka, Ty książkę powinnaś wydać i to szybko!!!
OdpowiedzUsuńZ ilustracjami Mery Selery ;)
UsuńJuż to widzę na meryselerowym obrazku jak Dwójka mknie na hulajnodze w pozycji jaskółki! :)
hehe dobre ale ja Cie lubię Jarecka czytać:D
OdpowiedzUsuńDziekuję za dobre słowo ;)
Usuńfaktycznie też mnie ten literacki talent powalił, pisz, pisz .... żeby nie zapomnieć....
OdpowiedzUsuńPięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńWekuj, a my będziemy kosztować, jak coś dla nas odkręcisz. Bo wytrawnie i słodko to smakuje. O tak!
OdpowiedzUsuńAsiumarysiu
UsuńAeljot
Gosiu
Dziękuję :)
jak dobrze przeczytać taki pozytywny, magiczny tekst
OdpowiedzUsuńA jak dobrze poczuć się tak pozytywnie!
UsuńAle napisałaś...
OdpowiedzUsuńpięknie...
Dziękuję :*
UsuńJarecko, po pierwsze nie wiem, jak działają blogi, więc nie wiem, czy ten komentarz do Ciebie dotrze.Po drugie to ja - czajnik z wpisu ze zwierzaczkiem szydełkowym do wygrania.
OdpowiedzUsuńPo trzecie - dziękuję . I gdybym umiała wyrazić, ile się w takim "dziękuję" może pomieścić, czym prędzej wyraziłabym. Ale nie potrafię, więc -dziękuję. P. S. Czytam regularnie i na wyrywki, jak się da.Stąd wędrówka w czasie.
Agnieszka