Potem sielskie suburbie znikają w bocznych lusterkach i zaczyna się właściwa pieśń dzieciństwa Jareckich - wielkie bloki z wielkiej płyty.
Też na bogato - pięter dziesięć, w każdej klatce na każdym piętrze cztery mieszkania, klatek sześć, bloków sto. Enutzjaści wielkiej płyty (Jarecka wie z radia, że tacy są) przeżyją tu jeszcze swoje chwile wzruszeń, choć ludziki zmyślnie podwieszone w specjalnych koszyczkach w dni powszednie od 8 do 16 pracowicie oklejają bloki styropianem - musi być ładnie, musi być ordnung.
Po jednej stronie miasta, na horyzoncie - góry.
Po drugiej - hałdy usypywane niestrudzenie przez tajemnicze machiny wyglądające jak skrzyżowanie gigantycznego owada z robotem.
Odwiedzić rodzinne strony to jak wpaść do głębokiej studni
Raz do roku, od ładnych kilku lat cała rodzina CałkiemInnych gromadzi się na Pierwszej Komunii jednego ze swych licznych potomków.
W tym roku uroczystość taka przypadła u Mireckich, rzecz ma więc miejsce w kościele odmalowanym na kolor komunijnego tortu, opasanym ciasnym kordonem cmentarza. Z głównej fasady świątyni łypie niewielkie oko Opatrzności wprowadzając niepokojący, masoński akcent.
We wnętrzu tego kościoła, w oczekiwaniu na mszę, dopada Jarecką jakiś smutek - niby echo wcześniejszych takich imprez w tym miejscu (więc czemu smutek?). A może to wspomnienie tego jednego zdjęcia sprzed trzech lat, na którym Tata CałkiemInny i Czwórka spotkali się, każde na swoim brzegu życia. Jest w tym wspomnieniu coś tak grząskiego, ze Jarecka salwuje się ucieczką w irytację, bo oto majstry od renowacji wpakowali osiemnastowieczny trójkątny obraz Opatrzności Bożej w ramy podświetlone jak rozkład jazdy pociągów w przejściu podziemnym albo, w najlepszym wypadku, lustro łazienkowe. Dyskomfort natury estetycznej wypiera inne.
- Mamo!- Jaśnie Panicz odwraca się do Jareckiej i szeptem suflera obwieszcza jej i całej nawie - tu jest twój grób!*
Efektem ubocznym rodzinnych spotkań CałkiemInnych jest dla Jareckiej cały wachlarz objawów hiperwentylacji a także chrypka.
Wszystko przez to, że siostry CałkiemInne gadają dużo(na zapas), głośno i wszystkie naraz.
Oraz każdorazowo każą zrobić sobie wspólne zdjęcie z rodzicami, sto ujęć; tak, żeby każda mogła wybrać sobie takie, na którym wyszła najlepiej, oprawić w ramki i postawić/powiesić w swoim domu.
Fota jest ekskluzywna, z planu surowo przegania się dzieci (żeby nie robiły konkurencji), w cenie także miejsce bliżej środka, bo na brzegach podobno wychodzi się trochę grubo...
Poniżej: members only! Mama CałkiemInna z córkami.
(plus Farciarz Roku, siostrzeniec Mirmił Fistaszko)
*To prawda! Na jednym z nagrobków jak byk stoi Jareckiej imię i nazwisko. Tylko daty się nie zgadzają, co także nie umknęło uwadze Jaśnie Panicza.
PS. Ze względu na te wydarzenia w rodzinie Jareckich mini konkurs na tytuł posta (KLIK) został rozstrzygnięty z opóźnieniem, co uczestnicy raczą wybaczyć?-
Palma zwycięstwa wędruje do MAMELKOWO! :)
(tlysiak już był w ogródku, już witał się gąską - wszelako Jarecka nie jest pewna, czy aby aluzja zawarta w proponowanym tytule "moja krew" nie jest dla niej hm... obraźliwa ;) Nie będąc tedy pewna, honoruje tytuł "wieża Babel")
Bardzo podoba mi się to rodzinne zdjęcie:) Ale Was dużo...muszę brać się do roboty!;))
OdpowiedzUsuńJa tam nie namawiam, żeby potem nie było na mnie ;) a....ale zachęcam :)))
UsuńMieć tyle sióstr to moje marzenie... niestety już się nie spełni... mam jednego brata... co więcej moja córka również miała takie marzenie i już w wieku lat 6 i pół wie, że to jedno z tych nie do spełnienia ;) (ale ona ma dwóch braci)
OdpowiedzUsuńa rodzinne zdjęcie świetne :)
proponuję konkurs: które nogi są Jareckiej? ;)
ja obstawiam drugie od lewej ;)
pozdrawiam
Haha, wiesz, ze ja tez obstawiłam drugie od lewej? Ciekawe, do których Jarecka się przyzna?:))
UsuńMoże nie wiem wszystkiego ale życzenie Twojej, Mruwko, córki nie wydaje mi się nierealne... :-)
UsuńNo i zgadujcie sobie, Jarecka nie przyzna się do żadnych :D
no zdjęcie wymiata ;p
OdpowiedzUsuńI niestety to zasługa zabłąkanego Fistaszka ;)))
UsuńFota rodzinna ubawiła mnie serdecznie:))) Zgrabne z Was laski!!!
OdpowiedzUsuńA teraz sprawa druga a właściwie pierwsza - wygrałam!!!!!!!!! aaaaaa radość wielka jak wróbelka Elemelka z pieczonego kartofelka:))))) Dziękuję, dziękuję czy mam podrzucić maila do Deszczowego Domu w tej sprawie, ja się "zapytowywuję"? :)))
Oczywiście!
UsuńWysłałam do Jareckiej mini maila:)))
UsuńJa Cie Jarecka ,mnie znowu zatkało jak czytałam, wielce Jarecka w oczach mych inteligentna,oczytana itd Kobieta jest. Nogi piękne. I wszystkie bez spodni te nogi :-) to niebywałe :-) Ja wiem ,że Jarecka do szkoły corki mej nie uczęszczała, ale z tymi spódnicami. sukienkami to jak nic duch wychowawcy córki mej miał coś wspólnego. Bo wychowawca Z obowiązkowo na Święta dzieweczkom przykazywał spódnice lub sukienki koniecznie! Co mnie zawsze wściekało bo trzeba było nabywać coby dziwecze raz nałożyło, bo potem to już tylko w spodniach te nogi córki biegały. Zdjęcie jeszcze mi stare przedwojenne zdjęcia Babci mej i sióstr jej przypomniało, ten sam klimat, choć jasna rzecz na tych z dwudziestolecia kobiety te całe sylwetki prezentowały w scenerii ulic warszawskich. Jarecka jednym wpisem tyle drzwi do wspomnień otwiera. Za co Jareckiej serdecznie dziękuję. No i Mirmił Fistaszko - jako ta wisienka na torcie. Pozdr A
OdpowiedzUsuńJa po prostu lubię spódnice! A najbardziej to sukienki - chwilowo muszę je troszkę ograniczać ze względu na karmienie - ale tylko troszkę! :)
UsuńZ takimi nogami tylko spódnice i sukienki :-)
OdpowiedzUsuńEh, a ja już tyle Komunii opuściłam z Dzikiego Zachodu śledząc jedynie, okiem rzucając przez ocean, sztuka nie lada:) Tak mi się nostalgicznie zrobiło. Piękny post:)
OdpowiedzUsuńW zasadzie to czekam na autobiografię Jareckiej-Całkieminnej Amaranty... TAK właśnie napisaną, rozmarzyłam się:)
Coś podobnego!
UsuńWiesz, jak już opublikowałam ten wpis to zaraz pomyślałam: kogo to interesuje? Po kiego takie posty? :)
Obawiam się, że przy napisanej przeze mnie autobiografii legion redaktorów kląłby dzień i noc poprawiając te literówki, wielkie/małe litery, przecinki, styl i inne byki, które zauważam zawsze poniewczasie ( a ile w ogóle nie zauważę?) A koniec końców nie warta skórka wyprawki. Nuda i polityczna niepoprawność ;P
Ja obstawiam trzecie z prawej zaraz obok mamy...bo Jarecka nie musi byc z brzegu nawet w środku wskazane...a za mamą steskniona to i pchala się do środka:) sie Jarecka niech jednak przyzna...
OdpowiedzUsuńNo już Ty powinnaś wiedzieć najlepiej - kto za mną "łydki łydki" wołał? :))))
UsuńA czy Ty wiesz, że młodzież teraz nudzi się przy Ferdydurke? Że ich to nie bawi? Dasz wiarę??
Dam, dam kochana my to z innej gliny jesteśmy i z innego pieca chleb jedliśmy..
Usuń-mogłam wołać, ba nawet pamiętam jak wolałam... ale te Wasze łydki rodzinne to takie podobne są.. a to jednak prawie 20 lat temu było wiesz starość, pamięć nie ta.. usiadłam na tarasie z moją przyjaciółką ostatnio( bo muszę się pochwalić, że na "babski wypad + Johny" planowany 3 lata mi się udało załapać) i zaczęłyśmy opowiadać jak to w czasach szkolnych na wycieczki się jeździło i bardzo ubawiłam ją opowieścią o poszukiwaniach w rozmówkach włoskich choćby jednego nieprzyzwoitego zwrotu podczas długiej podróży autobusem.. no i efektem czego było "voglio vedere" i śmiechu było co nie miara..:)
Zaczynam, koncze, zaczynam. Co za piekny feletonik. Zgrabny taki i wzruszenie za gardlo sciska i usmiechnac sie mozna. ba, nawet trzeba. Na miejscu Siostr, wydrukowalabym, dala w ramki i powiesila obok rodzinnego zdjecia.
OdpowiedzUsuńChcialabym miec rodzenstwo, ech..
Ja jestem ciekawa, jak to jest mieć brata. Szwagry to nie to samo ;)
UsuńA ja to choćby jedną siostrę.. u nas w rodzinie od czterech pokoleń pojedyncze kobiety i tylko bracia..
UsuńJak zwykle...
OdpowiedzUsuńwarto poczytać :)
Buziaki!
Świetna historia:) Masz Kobieto dar niesamowity:) ..książkę napisz!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w mojej zabawie:)
Pozdrawiam cieplutko:)
to ja dziękuję :)
Usuń