- Jak ja nie znoszę podróżować! - powtarzała raz po raz Mme Miraille, nauczycielka francuskiego w liceum Jareckiej - nie lubię spać w obcych miejscach, nigdzie nie jest mi tak dobrze jak w domu!
Madame poprawiała na ramionach futro, potrząsała lwią grzywą w kolorze marchwi i trzepotała rzęsami, a tona zielonego lub granatowego cienia do powiek osypywała się na podłogę.
Jarecka uwielbiała Madame Miraille, z wzajemnością - choć pomysł, że można nie lubić podróży znajdował się daleko poza granicami percepcji nastoletniej Jareckiej.
Prawie dwie dekady później Jarecka zgromadziła w swoim niezbędniku prawie wszystkie narzędzia, które pozwalają jej zrozumieć pogląd świętej pamięci Pani Mirelli.
I nie o inne łóżka się rozchodzi, bo wszystkie łóżka świata są wygodniejsze niż dziesięcioletnia sofa Beddinge, która w Deszczowym Domu robi za małżeńskie leże.
I nie o to, że się Jarecka troska o dzieci, że im się krzywda stanie - bo zostawia je z takimi osobami, że się troszczyć nie musi.
Nie o to, że dzieci będą tęsknić - bo będą; Jareccy też będą tęsknić za nimi, i cóż z tego. Nikt nikogo nie porzucił, nikt od nikogo nie uciekł. Tęsknić za kimś, kogo się kocha - rzecz ludzka, piękna i NORMALNA. Od trzech dni tęsknoty nikomu się kuku na muniu nie zrobi.
A jednak Jarecka jakoś-jakby-się wije. Najsamprzód oczyma duszy widzi, że samoloty spadają, autobusy się rozbijają a pociągi wypadają z torów i strasznie jej żal, że coś takiego mogłoby jej przeszkodzić robić to, co robiła do tej pory, za czym niby nie przepada, ale co w obliczu śmierci uznałaby za najfajniejsze.
Potem widzi, że w innych stronach ludzie zabijają się za różne dziwne rzeczy, i znów - patrz wyżej - szkoda by było.
Że co, że takie rzeczy dzieją się także na sąsiednich zaogoniach? Tym bardziej - po co jeździć daleko?
A na koniec robi się Jareckiej tak, jak po raz pierwszy się jej zrobiło kilka lat temu na lotnisku w Innej Metropolii.
Pierwsze sto metrów przemaszerowała ochoczo w euforii, że nie musi pchać żadnego wózka, ciągnąć niczyjej ręki, na nikogo się oglądać i nikogo nie nawoływać, ale już w autobusie jadącym do hotelu myślała, że dzieciom podobałyby się widoki, zastanawiała się, co zrobiłoby na nich największe wrażenie, wreszcie - postanawiała, że musi tu przywieźć wszystkie swoje dzieci i zobaczyć to z nimi raz jeszcze, bo bez nich w ogóle się nie liczy, do poprawki.
I tak przez cały tydzień, z przerwą na sen.
Przed dorosłą Jarecką pierzchają smaczki oczywiste dla nieletnich.
- Zobaczcie, jakie piękne domy! - zakrzyknęła zachwycona Jarecka w Krakowie na ulicy Świętego Sebastiana.
- A zobacz, jakie TO jest piękne - odparła Dwójka podnosząc Jareckiej do oczu kwiat migdałowca.
P.S. Do Krakowa pojechaliśmy Polskim Busem. Piątek został w domu z Marią Sosną (i niestety, czuł się raczej nieszczęśliwy).
Koszt podróży w tę i z powrotem dla sześciu osób wyniósł (dzięki promocji) 50 zł.
Szczególne pozdrowienia dla ALI, której się chciało wyjść nam na przeciw :)
P.S.2 Przypominam też o konkursie ŚWIERSZCZYKA <TU>
Całe to podróżowanie opóźniło publikację mojej pracy konkursowej, ale - czuj czuj! Lada dzień! :)
Bo podróże z rodziną to fajna sprawa:)
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZA :)
UsuńJak tu się nie wić, gdy wyobraźnia co dzień podsycana jest zewsząd nowymi nieszczęściami.
OdpowiedzUsuńAle że za 50zł, sześć osób, w obie strony... Zaczynam ponownie rozważać tezę o nadprzyrodzonych mocach Jareckiej.
Nadprzyrodzone moce ma raczej Jarecki. Poczekaj! Przy jego kolejnym polsko-busowym zakupie te pięć dych to kupa kasy...
UsuńMi się marzy taki babski wypad tylko z córką :) na dłużej niż kilka godzin ;) ale jeszcze chwila.... i może się na to odważę (w sensie zostawić w domu resztę ;) )
OdpowiedzUsuńNie żartuj. Daj im szansę! Myślisz, że runie im na głowę sklepienie niebieskie podtrzymywane Twoją głową? :)
UsuńBuziaki dla Piątka. Jarecko a noclegi, skoro podróż za 1 grosz tomoże Jarecka noclegi jakieśpolecić może za groszy 2:-)?
OdpowiedzUsuńNiestety, tego tematu jeszcze nie zgłębiliśmy ;)
UsuńJa też już nie lubię jeździć sama, część powodów j.w. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię, jeśli spełnione są pewne warunki.
UsuńDuuużo warunków :)
Mnie też się zdarzyło podróżować samej i zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, zaczepiałam niewinnych cywili w muzeach żeby dostać informację zwrotną, że tak owszem to niezwykłe, piękne, tajemnicze, olśniewające, wyjątkowe, hipnotyzujące,
OdpowiedzUsuńczadowe. Można pęc z nadmiaru niewyrażonych emocji.
Otóż to właśnie! Bo może być tak, że nam się śnią te katedry i inne dzieła mistrzów, ktoś obiektywnie musi ten fakt potwierdzić.
Usuńwiwat Polski Bus ! :-)
OdpowiedzUsuńa ja bym tak chętnie pojechała gdzieś sama.....
przynajmniej tak mi się wydaje, że byłby to odpoczynek bezcenny....
może się uda w czerwcu na warsztaty serowarskie ;-)
pozdrawiam
ivonesca
Warsztaty serowarskie. To zrobiło na mnie wrażenie!
Usuńo tutaj: http://www.dompodsosnami.agrowakacje.pl/ - myślę, że Aneta się nie pogniewa że tu ją wkleję ;-)
Usuńbyłam już raz w zeszłym roku - super było! a jakie miejsce....jeśli ktoś lubi ciszę, spokój, las za ogrodzeniem to polecam bardzo :-)
pozdrawiam
ivonesca
PS. mam próbki wszywek, cyknę zdjęcia i podeślę ;-)
bo podróże są fajne :)
OdpowiedzUsuńO ile spełnione są pewne warunki. Duuużó warunkow ;D
UsuńJa tez nigdzie się nie ruszam sama bo jak to tak oglądać widoki, smakować nowe smaki a dzieciom tylko o tym opowiadać, no nie da się :) matczyne sumienie nie pozwala a i tęsknota po kilku godzinach daje się we znaki ;) i tak za każdym razem ciągnę ten swój "ogon" za sobą mimo, ze ogon marudny i często narzekający ale mimo wszystko zadowolony :)
OdpowiedzUsuńPolski Bus the best!
Dobrze prawisz, w sedno.
UsuńAczkolwiek mam takie przekonanie, że i my, i dzieci, musimy się uczyć tego dystansu do siebie, i że musowo trochę się porozstawać, dla higieny psychicznej. Jak się tej odrębności nie nauczymy to potem przeobrazimy sie w troskliwe teściowe, które wszystko zrobią lepiej, i zainteresują się, i pouczą i - o zgrozo - bezinteresownie będą służyć radą w każdej sprawie, 24 na dobę.
Jejciu, ja nie wiem jak to się podróżuje samotnie. A przepraszam, raz jedyny podróżnęłam się samotnie na sympozjum do Warszawy na dwa dni. Ale to było w czasach panieńskich. Niemniej bardzo przeżyłam swoją nocną hotelowa samotność pośród obcych ścian. I co z tego, że meble, jak w moim pokoju, jak jakieś inne. Bezsenne noce w obcych miejscach są takie oziębłe!
OdpowiedzUsuńI z drugiego gara - Ty mnie nie strasz, że się tak przygotowujesz do boju świerszczykowego jak na wojnę! Wdzieję zatem szyszak z durszlaka za Twoim przewodem!
Straszę, tralalala! Już jestem PRAWIE gotowa! Zaatakuję jeszcze dziś!
UsuńOd jakiegoś czasu proponuję M podróż bardzo poślubną na Kretę, bez dzieciów. I już kilka razy ten plan porzucałam bo jak to tak .. bez dzieciów?? Teraz już nawet termin jest - za rok:-) no zobaczymy..
OdpowiedzUsuńPiąteczka zostawiliście? O biedny malutki..ale jakiegoś Smoka Fafelskiego dostał?
Wiesz co? My właśnie (Jarecki i ja) wróciliśmy z weekendu. Było super, dziatki z babcią, my zwiedzaliśmy do upadłego, jedlim, pilim i się cieszylim. Po czym zgodziliśmy sie,że ani dnia dłużej byśmy tego cieszenia się nie wytrzymali. Weekend to jest dla mnie optymalny okres - Można odpocząć po byku i nie zaprzątać sobie głowy jakimiś tęsknotami.
UsuńNie dostał.
Co uświadomiłam sobie właśnie w tej chwili ;))))
"Podróżować, podróżować jest bosko!"
OdpowiedzUsuńAle zapewne zadławiłabym się zachwytem i wrażeniami, gdybym nie mogła się tym podzielić:)
Choć bywa i tak, że samotne wędrówki przynoszą swoiste katharsis, szczególnie wędrówki po górach:)
Przyjeżdżajcie częściej w podwawelskie okolice!
Możliwość przebywania w Radosnym Kręgu Jareckich to wielka frajda! :))
Po górach samotnie? To dla bear gryllsów :)
UsuńChodzisz sama po górach???
Z aparatem ;-)
UsuńPrzysiadlabym sie do Was na tych Plantach. Bo tam troche zaczarowanie jest. Lubie samotne podroze.
OdpowiedzUsuń