Razu pewnego, niedawno, przyszedł był do Deszczowego Domu listonosz.
Ten, co głośno puka (ale tylko jeden raz! Gdy mu się nie otworzy, zostawia awizo i ucieka). Toteż gdy Jarecka usłyszała łomot do drzwi nie padła ze strachu; że niby: o Boże, policja!- tylko spokojnie poturlała się do przedpokoju i odebrała paczkę.
Taką piękną, dwie nawet:
W tej większej była książka i podkładka w kształcie Aleksandra (tej myszy, co to ją Jarecki...) i tego się Jarecka spodziewała, albowiem zajęła drugie miejsce w wiankowym wyzwaniu u Addicted to crafts, ale mała paczka to był bonus, a w nim...
Cudo, zobaczcie sami- TUTAJ!!!
Jarecka popadła w zachwyt i inne emocje. Bo kapcioszki były tak starannie zrobione!
(ach, gdzie te czasy, gdy robiłam sobie na drutach całe swetry! Ach, czemu ja tak nie potrafię?!- wykrzykiwała Jarecka)
Pomyślała też Jarecka już bardziej posępnie- naprawdę, noworodki mają AŻ tak małe stópki? Taka wątpliwość naszła, zauważ Czytelniku, matkę kilogramowego wcześniaka. Poszła więc ta matka do pokoju swoich córek i zdjęła ze ściany wzorzec z Sevres, odcisk stopy czterokilagramowego dziecka (czyli pięciomiesięcznej Czwórki) i sprawdziła.
Gra gitarra, prawda? Nawet zapas jest! :)
A teraz, Czytelniczko w rozmiarze powiedzmy... 38, spójrz na swoją dłoń i wyobraź sobie dzieciątko w proporcji jak poniżej...(przedramię długości palca wskazującego... Całe plecy można było przykryć dłonią)
Tu Czwórka miała około trzech tygodni, co Jarecka wnioskuje po tym, że nie jest już zaintubowana, lecz oddycha przez CPAP.
Ale, ale. Prrrr, Dygresjo!
Bo skoro już Jarecka weszła w posiadanie tak szykownych kapciochów, chwyciła za pięć drutów, włóczkę cienką i miłą (a raczej resztki takowej) i postanowiła sklecić swemu dziecięciu stosowną czapkę. Jarecka rzadko robi na drutach, a na pończochowych robiła ostatnio czapkę dla Czwórki- trzy lata temu.
Toteż nie ma się czym chwalić, no ale...
Szare paski na turkusowej czapeczce okazały się konieczne- nie starczyłoby włóczki :( A taka piękna byłaby jednolita turkusowa czapa...
- A nie będą za małe?- zapytał Jarecki :)
Nie no, Jarecka!!! Ekstraśne!! I czapełka z pSCołą w kolorze, który dzięki ulubieniu, farby właśnie tej barwy, przez mojego dziadka i wiecznemu powtarzaniu jej nazwy - UGIER PALONY - jest moim numerem 1. Teraz to się czasami określa jako "musztardowy", ale dla mnie to będzie po wsze czasy rzeczony "ugier palony" ;)))
OdpowiedzUsuńbuźka!
p.s. ten Aleksander, co to go Jarecki "kill him" ;))))
Ten sam... ;)
UsuńOjeju, ojeju to sie wzruszylam, takie malenkie Malenstwo!
OdpowiedzUsuńBuciki i Twoje czapeczki- miodzio, ze sie tak wyraze..
Buziaki:)
Szczerze mówiąc, trochę się martwię, że czapki będą za małe... ;)
UsuńAle za to od początku Piątunia będzie zgrabnie odziana w dopasowane odzienie :) a potem się spruje i przerobi na większe:) Jedyny problem to to, że samo to się chyba nie spruje ani nie przerobi. A może to nie problem? :)))) Pozdrawiam gorąco!
UsuńW prucie to już się bawić nie będę, o nie :)
UsuńOddam znajomym albo lalkom baby born moich dziewczynek. W końcu te lalki dzieliły się kiedyś odzieżą z Czwórką, jakaś rekompensata im się należy! :):):)
W takim razie jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu :))) trzeba musowo zrekompensować braki odzieżowe lalkom ;)))
UsuńCudniaste prezenty. I czapki a raczej czapusie śliczne.
OdpowiedzUsuńBędzie Piątka / Piątek ;) elegancko się prezentować.
Maleństwo na zdjeciu okruszek maleńki. Ile to jareccy przejść musieli :( Dobrze, że maleństwo wyrosło i i urosło :)
Sama rozumiesz, że jak dostało dziecię takie buty, matka musiała zadbać o "drugi koniec" :D
UsuńA maleństwo kute na cztery kopyta. Typ wojownika ;)
Jak się ma taka matkę to wiadomo, że zadba o co trzeba :)
Usuńjarecka ciągle nowe talenta nam pokazuje, zaczynając od literackich po typowo wytwórczo-artystyczne :)
piękne te szydełkowe cuda
OdpowiedzUsuńale czwóreczka do zacałownia :*:*:*
To druciane, druciane! cuda :)
UsuńSwoją drogą, zauważyłam, że nie ma w DD etykiety "druty", a przecież czasem mi się zdarza...
:D Otwórzmy manufakturę! My będziemy kapcie do tych Jareckich czapek dorabiać. Ta niebieska bez tych szarych pasków byłaby bez sensu,bo nie ma niebieskiego zwierzęcia, a tak to na złość Jareckiemu, dwóch szarych Aleksandrów można do niej dorobić:D Ahahahaha
OdpowiedzUsuńNie ma problemy chętnie przyjmę dwóch , jeden do pracy , a drugi do domu ...pod kubek ;) miło z Waszej strony ;)
UsuńAle jakby była cała niebieska, można by rybkę dorobić, że niby taka marine...
UsuńA na nogi po parostatku...
Jesli otworzycie manufakturę , to chyba Jareccy dzieci będą musieli dorobić :D
UsuńFantastyczne pszczołki, w sam raz na te listopadowe pochmurne dni.
Dajta już spokój Jareckim! Addicted to Crafts są aż trzy - taki potencjał rozrodczy!!!
UsuńJak dobrze czytać, że Czwórka, jak matka nie poddaje się... A maleństwo było maluśkie bardzo... Aż strach dotknąć...
OdpowiedzUsuńJarecka ma w paluszkach ADHD (nienawidzę tego określenia i jestem w tym temacie "niewierząca"), ale do paluszków pasuje chyba... Nie rozwijam tematu, bo się w nim jeszcze pogubię ;)
No ale czapunie... No rewelacja, ja też piecioma drucikami czaruje czary nasze, ale moje chlopaki "łepetyny" wieksze mają, więc czas wykonania okrycia głowy jest proporcjonalny do jej obwodu i stanu zmęczenia matki...
Ja też nie dowierzam w temacie ADHD... Połowa populacji ma ADHD, a druga zespół Aspergera. Po co wychowywać dzieci, jak można przyczepić etykietkę i umywać ręce.
UsuńA za czapki na drutach dla starszaków nawet się nie zabieram. Co się umordowałam z tymi drutami! Są za grube do tej włóczki i wysuwały mi się z oczek, i nierówno wyszło... Ale przecież nie będą w użytku zbyt długo- pocieszam się :)
a mnie najbardziej dotyka, że Jarecka tak się szykuje na narodziny PIĄTEGO dziecka. Takie mu cuda przygotowuje jakby było pierwsze, najpierwsze! I to jakoś tak "po mojemu" więc mnie wzrusza bardzo, bardzo...
OdpowiedzUsuńHa! Mogę sobie dziergać czapeczki i kocyki, bo nie muszę kupować: wózka, śpiwora, łóżeczka, pościeli, ubranek, fotelika samochodowego, zabawek i dziesiątek rzeczy, o które muszą się martwić debiutujący rodzice. Ponadto wiem, że: dziecko wytarte zwykłym ręcznikiem jest suche i zadowolone tak samo jak owinięte w ręcznik z kapturkiem i haftem misia, że jak przyjdzie pora na stały pokarm, ze zwykłej łyżeczki, jaką my mieszamy herbatę zje tak samo jak z plastikowej/melaminowej z atestami. Oraz, że nie wymaga pudła kosmetyków, moje nie wymagają również zastępów butelek i smoczków. Nawet "biedna" Czwórka musiała się poddać i zacząć jeść wprost z piersi, bo się matce nie chciało sterylizować butelek ;)
UsuńJa się już w temacie noworodków tyle nastresowałam... Teraz zamierzam się cieszyć, cieszyć, cieszyć, tak jak to widzę u moich wielodzietnych koleżanek. Troski i tak przyjdą, przecież wiem...
Ale to jest najważniejsze - cieszyć się :)
UsuńI mnie się najbardziej podobało przy kolejnych dzieciach, że człowiek już wie co trzeba a co nie, że pudło kosmetyków niepotrzebne a wierzyć trzeba sobie i swojemu instynktowi.
Dokładnie tak :)
UsuńPiątka będzie zestrojona, ze hoho :D
OdpowiedzUsuńKomplecik pszczółkowy wyszedł fantastycznie :)
Dziękuję! (kłania się w pas) :)
UsuńŚliczne czapeczki. Pszczółka mnie zdołowała. Chyba bym takiej nie potrafiłą zrobić....
OdpowiedzUsuńMasz na myśli kapcie-pszczółki? Bo chyba nie czapkę... Bo co to czapka dla Ciebie...
UsuńPani Pszczółka Królowa nad królowymi - przeprosiłam bym sie dla niej z kolorem żółtym! ♥
OdpowiedzUsuńA ładnie by Ci było! :D
UsuńMam nawet pasujący szaliczek do tej żółtej czapeczki. I lasche by się lansowała tej jesieni. Szkoda, że rozmiar nie ten ...
OdpowiedzUsuńAle na jakiś koczek będzie w sam raz ;D
Usuńbomba! i prezent i to co wydziergałaś:)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
Usuń