To prawda, że dwoje jej dzieci przyszło na świat w niedzielę, ale to ledwie połowa jej potomstwa!
Z początkiem listopada dopadła Jarecką zwykła jesienna infekcja, w efekcie której zaległa na kanapie w przekonaniu, że to już.
Rodzić w weekend niekoniecznie jest dobrze. Niby mąż w domu, podobnie jak sąsiedzi i rodzina, byłoby z kim zostawić dzieci. Nie trzeba nikogo nigdzie wozić, nikogo znikąd odbierać.
Niestety w domu są także lekarze, na świątecznych dyżurach zaś ktokolwiek.
Szczęśliwie nastał poniedziałek, na kolejne kilka dni Jarecka porzuciła więc zamiar rodzenia i rzuciła się w wir codziennych zajęć. Każdego wieczora myślała tylko: żeby to jeszcze nie dziś, jestem taka zmęczona, żeby tak jeszcze się wyspać... I nastawał poranek, dzień następny - Jarecka witała go na nogach, z kubkiem kawy w ręku, gotowa wziąć na klatę szoferowanie, zarządzanie zasobami ludzkimi i wszystko, co się zdarzy - byle nie poród.
Tymczasem nadszedł kolejny weekend, znów - o zgrozo! - długi!
W sobotni poranek, wijąc się w bólach, Jarecka dokończyła pakowanie torby. Jarecki został pouczony, że od tej pory ma zakaz wypowiadania pytania "co się dzieje?", bo jeśli coś się będzie działo, to tylko to, że jego żona RODZI! I że dalszych instrukcji będzie udzielała na bieżąco. I że nie życzy sobie, by w szpitalu używał telefonu. I w ogóle, ma obstawiać plecy, li i jedynie, w przenośni i dosłownie.
Minęła sobota, i noc, i poranek - dzień następny.
W niedzielę Jarecka pozwoliła się nawet zawieźć (wraz z torbą!) do Centrum Nauki Kopernik. Wołami nie dałaby się tam zawlec, zwłaszcza w przedłużony weekend - co niebagatelnie wpłynęło na frekwencję tamże - gdyby nie to, że w bliskim sąsiedztwie CNK są dwa szpitale położnicze, zaś jeden z nich to rodzima placówka Czwórki, do której Jarecka ma wiele ciepłych uczuć.
No i nic.
Kolejny tydzień upłynął spokojnie.
I znów przyszedł weekend, zawierający już w sobie datę, która padła była z okrytych białym wąsem ust doktora Ahmeda. Niestety, w piątkowy wieczór Jarecka przypomniała sobie, że nie odebrała z przychodni wyników ostatnich badań, które mogą mieć duże znaczenie przy porodzie; a zatem: not yet.
Poród musowo było przesunąć o kolejny tydzień.
A skoro jest weekend i nie można rodzić - co robić?
Jarecka siadła więc do maszyny i radośnie przystąpiła do recyklingu.
Uszyła Czwórce poszewkę na poduszkę z jaśniepańskiej flanelowej koszuli.Tył poszewki wycięła z przodu koszuli załatwiając w ten sposób kwestię zapięcia. Awers poduszki z lnu w kolorze ecru przyozdobiła aplikacją wykonaną tym sposobem KLIK
Ale w Deszczowym Domu ubrania nie tylko się psuje szyjąc z nich poduszki. Jeszcze się je ratuje!
Rzadko, bo rzadko. Częściej okazuje się, że bardziej opłaca się wycieczka do pobliskiej hurtowni odzieży używanej niż łatanie. Czasem jednak żal rozstać się z ulubionymi spodniami lub bawełnianą bluzką doskonałej jakości.
Ta bluzka Dwójki miała zniszczoną naprasowankę, więc Jarecka naszyła na jej resztki serce z kwiecistej tkaniny.
To niezły sposób, żeby nie tylko ukryć plamy czy dziury, ale też niepożądane facjaty czy napisy - kotki, czaszki, i co tam kto nie lubi :)
Albo bardzo wygodne portki Trójki - przetarły się tu i ówdzie. Łaty są naprasowane, przeszyte czerwoną nitką dla ozdoby. Drobne czerwone elementy pełnią już tylko funkcje dekoracyjne.
- Dlaczego cały dzień musi być noc?- pyta rozpaczliwie Czwórka, gdy zaraz po obiedzie Jarecka zapala lampę.
Jeśli, Cny Czytelniku, znasz odpowiedź na to pytanie, bez trudu wytłumaczysz sobie kiepską jakość zdjęć, które teraz w Deszczowym Domu nastaną.
Aby do wiosny! :)
Portki po liftingu wyglądają szałowo... poszperam w szafie córci może tez coś zliftinguję :D a za pomysł z koszulą wielki buziak dla Jareckiej... genialny!
OdpowiedzUsuńNormalnie sama jestem tym pomysłem zachwycona! Można uszyć poszewkę w 15 minut! :D
UsuńNo to już wiem, Jarecka jeszcze "wash and go". Bo stoję sobie któregoś dnia przy garach i myślę: jak dzisiaj wpisu w Deszczowym Domu nie będzie, to pewnie Jarecka już urodziła i czasu na pierdoły mieć nie będzie. Zaglądam - wpis jest, znaczy jeszcze nie teraz. Lepię w tygodniu pierogi i dumam: pewnie Jarecka już malutkie stopki w pszczółkowe Marczaki odziała i śmieje się do Piątki. Zaglądam - jeszcze nie. Czekam z całym Deszczowym Domem i ja, i pewnie nie ja jedna ;))) buźka Jarecka!
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMarczaki czekają w torbie, torba w samochodzie. Sylwia, gdzie nie zajdę na Zaogoniu, słyszę: A ty jeszcze?
Ale fajne rzeczy mi napisałaś, buźka! :)
Jarecka,masz złote ręce. Takie portki z łatami czerwonymi sama bym chciała.
OdpowiedzUsuńI taaaak, czekanie na poród jest taką dłuuuuuuużąąąąącąąąą sie czynnością! Może jutro? :-)
Mogło by być - ale albo tak wcześnie żeby Jarecki nie zdążył wyjść do pracy, albo dopiero jak wróci :)
UsuńTo ma Jarecka wymagania, no, no, no ;)
UsuńKochana Jarecko , na szczęście Twoje i nasze po nastawaniu kolejnych dni pewien Ktoś odpoczął i też tego z serca całego Ci życzę !
OdpowiedzUsuńRecykling cudny !!!! Ja też naszywam gdzie wlezie i gdzie trza.
Aaaaa!!!! Ale żeby to jeszcze nie był wieczny odpoczynek!!! :)
UsuńTo prawda, ja też o Deszczowym Domu i Jareckiej myślałam, kiedy chwilowa cisza w eterze zapadła :) I trzymam mocno kciuki!
OdpowiedzUsuńA jakość zdjęć rekompensują sfotografowane przedmioty!
To miłe! :)
UsuńJak się zdarzy słoneczny dzień, to i zdjęcia będą lepsze :)
Jarecka Ty mi ciśnienie podnosisz :D Trzymam za Ciebie/Was kciuki.
OdpowiedzUsuńTrzymaj, nie puszczaj!
UsuńChciałam Jarecką zapewnić, Jarecka się wyśpi ........................ w bliżej nieokreślonej przyszłości. Czego z serca życzę. Na piątkę oczekiwam z całą resztą . Lubię takie małe :-) świeże,nowe pachnące:-)AA
OdpowiedzUsuńJarecka nie ma złudzeń co do wysypiania się po porodzie :)
UsuńTrudno, da radę. Jak odstawi od piersi, to Jarecki będzie w nocy wstawał- wtedy sobie odeśpi :)
:-). Uffff to perspektywa szczęśliwie odległa nie jest. Optymizm z Jareckiej bucha. I za to Jarecka ma taki Fan klub :-). Mój potomek o rok starszy od JP czasami nad ranem pojawia się w naszym łózku - pada i zasypia natychmiast - czego o matce powiedzieć nie można. Więc jak u Jareckiej tylko do odstawienia - to luz.
UsuńAle to chyba nie dzień w dzień tak przychodzi? Bo i nasze po nocy wędrują, ale zasadniczo to nam nie mąci snu. No teraz akurat mi mąci, ale ja już w ogóle nie śpię spokojnie ;)
UsuńJa to nigdy nie miałam możności czekania na rozwiązanie. .. dwoje moich chłopaków mnie zaskoczyło, to i tylko domyślam się jak to jest. ..łokropnie pewnie... ściskam (delikatnie) i myślę! Poducha czadowa! Normalnie zwariuję, mnie tak Jarecka inspiruje, że muszę pożyczyć od rodziców maszynę :) tylko kiedy? Kiedy pytam- szyć będę? Chlip chlip czasuuuu brak.
OdpowiedzUsuńJa przenosiłam tylko Dwójkę, JP i Trójka urodzili się na trzy dni przed terminem, więc też nie najgorzej. Ale tym razem terminy są tak rozbieżne, że i do grudnia może zejść :(
UsuńA na szycie najlepsze weekendy! Ja usiadłam do maszyny, żeby zszyć obrus i... jeszcze go nie zszyłam :P Są ciekawsze rzeczy do szycia, nieprawdaż ;)
Bardzo dobry pomysł, z tym zapięciem koszulowym - jestem zachwycona kreatywnie::)
OdpowiedzUsuńSerduszkowe spodnie są czadowe, bluzka nabrała wyrazu...
Z tym czekaniem na poród to jak z uczeniem się do egzaminów - pamiętam z dawnych czasów, że wtedy sprzątałam, prasowałam i szyłam różności;))))
Trzymam kciuki, żeby w dobrym czasie przyszło i logistycznie sprzyjającym;)
Pozdr w biegu
Tak, dokładnie- jak przed egzaminem! Wszystko się robi, i to co trzeba, i to co niekoniecznie :)
UsuńA to, co niekoniecznie jest zawsze przyjemniejsze ;)
Podziwiam i trzymam mocno kciuki za Jarecką :-)
OdpowiedzUsuńA ja trzymam za słowo! :)
UsuńTrzymaj się, Jarecka droga! Ja tu też na straży :) Aż sama muszę wreszcie wymienić w mojej maszynie tę igłę, co to ją złamałam na szyciu mężowych portek i do tej pory nie wyrobiłam się jej wymienić, a będzie już blisko rok... Aż żem se siadła, jak to sobie uświadomiłam :) Poza tym ja z rodu szyjącego, moja babcia ś.p. była krawcową i nauczyła mnie i siostry szyć od podstaw, na wakacjach u babci nawet dostawałyśmy od niej zlecenia na mniejsze prace "szyciowe" dla niezaradnych babci klientek, np. przyszycie guzików lub podszycie listwy w spódnicy. Potem była maszyna do szycia "na nogi"- babcia bała się nas, smarkule niespełna dziesięcioletnie, puścić do maszyny elektrycznej. A ta "na nogi" była bardzo trudna do opanowania :) Po tej nauce dziesiejsze maszyny na prąd to pikuś, rekreacja :) Wzbudziłaś we mnie piękne wspomnienia z dzieciństwa... Trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJa też złamałam igłę na mężowych portkach, więc od tej pory mu nie szyję. To wyciągaj maszynę i do dzieła! :)
Usuńpomysł z zapięciem genialny! zgłosiłabym Panią, proszę Pani do jakiego Nobla, czy co, hę? ;) opatentowany, czy można skraść?
OdpowiedzUsuńMożna kraść, na zdrowie! A i do Nobla można zgłosić, nie zaszkodzi ;)
UsuńZaglądam do Ciebie od niedawna ale uwielbiam tu zaglądać :) rewelacyjnie czyta się Twoje wpisy więc zaczęłam czytać wszystko od początku :) pomysł na poszewkę z koszuli rewelacja ale widzę że kraść można więc kradnę :) pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńp.s. jestem wręcz pewna, że te dni szybko miną... przy dzieciach zawsze szybko i wesoło mijają :) wiosna już blisko ;)
Szybko i wesoło, powiadasz!
Usuń:DDD
Koszulowa poducha świetna, a i inne aplikacje do pozazdroszczenia!
OdpowiedzUsuńCiągle pracuję nad starannością wykonania, żeby szwy były równe... Nie ma LETKO ;)
UsuńTym bardziej dziękuję za miłe słowa :)
Ja zaglądam do Jareckiej od niedawna, a też złapałam się na myśli "czy to już". Jako matka I kwartału ;) miałam odwrotny problem i siłą woli przeczekałam magiczną datę 17.03 (a potem miejsc na porodówce nie było). Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńPomysł z koszulową poduchą super.
Jak to: miejsc na porodówce nie było?
UsuńTak,od tego czasu szczerze wierzę w siłę woli. Przed 17 wiatr po salach hulał, a po 17 kobiety do innych szpitali odsyłali, bo miejsca brakowało.
UsuńZdolna Jarecka.
OdpowiedzUsuńŚwietny patent z zapięciem koszuli jako tyłem poduszki. Genialne.
Spodnie wyglądają cudnie, uwielbiam czerwień i tu jest super. Pomysł na bluzkę pierwsza klasa.
No i że się Jareckiej jeszcze chce cokolwiek robić?
Szacun również za sterowanie swoim ciałem zależnie od dnia tygodnia ;)
Ty też to potrafisz, tzn.sterować własnym ciałem, nie wiedziałaś ? ;);););)
UsuńNie dało rady bo po pierwszym cc to mnie zawsze potem tydzień przed kazali przychodzić więc nie za bardzo w temacie jestem ;) (teorię znam i czasem w TV widzę ale praktyki nie posiadam ;) )
UsuńŻe ty masz jeszcze siłę na cokolwiek :) Dzielna jesteś dziewczynka :*
OdpowiedzUsuńSiły niekoniecznie, chęci - jeszcze tak ;)
Usuńjejku, jak ja lubię Cię czytać!!! aż sie buzia śmieje:)
OdpowiedzUsuńMoja też się teraz śmieje :)
UsuńTo, że też myślę o Jareckiej/Piątce a nawet całej piątce - to oryginalna nie będę:)) Oby wszystko poszło z godnie z Jareckiej "planami":))) Niech będzie już i tyle, bo te ostatnie dni są już "nie fajne". Poza tym Piątka "na zewnątrz" to zupełnie co innego:)))
OdpowiedzUsuńps. a może zorganizujemy akcję "Cała Polska czeka z Jarecką" ;)
pozdrawiam cieplutko i wytrwałości życzę
podoba mi się ta akcja ), wpisuje się jako pierwszy
Usuń1. Jarecki czeka z Jarecką ;)
2. Ja też AA
UsuńProponuję raczej akcję: udawajmy że nic się nie dzieje, to Jareckiej lepiej zrobi ;)
UsuńOK ,podoba mi się ta akcja ), wpisuje się jako pierwszy
Usuń1. Udaje, że się nic nie dzieje ! ;)
2. Ja też , Jarecka mówi - Jarecka ma:-)
Usuń3. to ja obowiązkowo też:)
Usuńno i fajne robótki :D
OdpowiedzUsuńja w weekend byłam w pracy :P
:*
Tak, czytałam :)
UsuńAle Ty to nadrobisz rach- ciach :D
pracowita pszczółka :)
OdpowiedzUsuńI tego się trzymajmy ;P
UsuńNiedawno temu jak znalazłam Twój Blog tak wsiąkłam, że zamiast spać normalnie to kładłam się po 1, bo czytałam - a na dodatek popełniłam dwie szydełkowe sowy (taa sowy - sówki) -przez Jarecką:)) Trzymam kciuki za łatwe i szybkie rozwiązanie - może Piątka w piątek?:)) popołudniu:) Pozdrawiają mazurskie Futrzaki:)
OdpowiedzUsuńJarecka z radością bierze na siebie winę za wszelkie popełnione przez czytelników (pod wpływem lektury DD) szydelkowce i szyjątka. Pochwal się tymi sowami!
UsuńI tego zazdroszczę. Wyciągnie maszynę, przerobi, naprawi. Byś widziała jak zeszyłam sobie wczoraj ręcznie spodnie od piżamy. Zbrodnia!!! Na szczęście pod kołdrą tego szwu nie widać, ale wiem, że tam jest. Ja chyba nigdy nie przemogę swojego lęku maszyny do "szytości"... :-( Dlaczego tak daleko mieszkasz od moich podartych, ulubionych ciuchów? ;-)
OdpowiedzUsuńMoim dzwon też nie należy przyglądać się z bliska :P
UsuńJa lęk przed maszyną już oswoiłam, teraz byłaby pora na zdobycie jakiejś wiedzy w tym kierunku... A mieszkam daleko nie tylko od Twoich ciuchów, ale od mnóstwa rzeczy, od kursów dla początkujących szwaczek na przykład :)
Moim szwom!!! :)
UsuńNie dzwon :P
Szew może i nierówny, ale maszynowo jakiejś tam szerokości się trzyma... A to, co odstawiłam (przyznaję, bez okularów) wczorajszym wieczorkiem to... na to nawet nazwy nie ma. Tak patrzę i myślę, po co Ci kurs dla początkujących szwaczek? Na moje początki dawno masz w małym palcu.
UsuńA Ty się swoim szwem nie przejmuj. Balon helem umiesz napełnić od Alleluja... To ci dopiero!! :DDD
Usuńjeszcze ze dwa takie wpisy i maszynę kupię...
OdpowiedzUsuńI co u Was Jarecka? Czekasz do kolejnego weekendu? Ja obstawiam pewną datę - zobaczymy...
A cóż to za data? Zobaczymy ... ;)
Usuńhttp://www.spryciarze.pl/inspiracje/43872
OdpowiedzUsuńwyzwanie dla Jareckiej.. :) Jarecki będzie poruszony:)
Pędzę sprawdzić!
UsuńŻe się Ahmed pomylił to mnie nie dziwi, ale że Jarecka co przed Ahmedową datą miała rodzić też nie przewidziała, to z tej 5 będzie niezły ancymonek. Już robi co chce i ani Matki ani Ahmeda nie słucha.
OdpowiedzUsuńPS. Ponieważ lubimy z Jarecką bliźniacze posty pisać u nas też jutro o recyklingu:)
Zacieram ręce na ten pościk.
UsuńA 5 jako dziecko- niespodzianka, musi zaskoczyć :)
Oh, Jarecka, czekamy z Tobą:) i podziwiam twórczy szał! i w ogóle! Całusy dla Piątki już niedługo... a.
OdpowiedzUsuńA ja podziwiam Twoje czapki! Twórczy szał wielodzietnych ma ogromny zasięg :):):)
UsuńA calusy przekażę Piątce jak już się pofatyguje...