Gdy Jarecka leżała w szpitalu w oczekiwaniu na Czwórkę, odwiedził ją kolega.
- Na pewno ci się nudzi - powiedział - przyniosłem ci szkicownik, może porysujesz...
Jarecka leżała w tym szpitalu już kilka tygodni, ale odpowiedziała - nie. Co miałaby rysować? Ze swojego łóżka nie widziała nawet tego, co za oknem.
Ale szkicownik miał miłe szare kartki... A już jak Jarecka zobaczyła te ołówki, węgle i inne sprzęty rysujące, co to miał je kolega Jareckiej na okoliczność rysowania pożyczyć - wzięła czym prędzej.
Potem pomyślała, że może spróbuje narysować tę obcą dziewczynkę w swoim brzuchu.
Może pokaże to dzieciom, żeby i one ją poznały?
Tak powstał rysunek jeden, drugi, kolejny... Zaczęły się te rysunki układać w historię, którą Jarecka opowiedziała dzieciom, gdy po siedmiu tygodniach rozłąki wróciła do domu - sama.
Niektóre rysunki prawie się już zatarły od ciągłego oglądania. Niektóre uzupełnił Jaśnie Panicz, bardzo przejęty historią dziewczynki szukającej mamy.
Chyba tak to szło:
...
Dziewczynka obudziła się w pewien słoneczny dzień.
Była sama.
Była sama.
Płynęła po wielkim jeziorze na papierowej łódce i patrzyła w niebo. Nad nią latały ptaki a jeden z nich usiadł na brzegu łódki i powiedział:
- mam dla ciebie wiadomość od twojej mamy. Szuka cię i czeka na ciebie. Musisz ją znaleźć, ale przed tobą długa droga. Idź przed siebie, będę ci pomagał.
Zaraz potem z wody wynurzyła się wielka ryba i połknęła Dziewczynkę. Przeniosła ją na brzeg. Tak Dziewczynka ruszyła w swoją drogę.
Mały, czarny ptaszek przynosił jej wiadomości od mamy. Zawsze takie same: "Przyjdź do mnie. Odwagi córeczko. Wytrzymaj" (W tym momencie zasłuchana Dwójka wtulała się w ramię Jareckiej i zaczynała szybciej i płycej oddychać).
Czasem listy od mamy przypływały w butelce.
Dziewczynka szła i szła. Krajobraz się zmieniał i było coraz cieplej. Któregoś dnia stanęła na skraju pustyni. Wiadomość od mamy spłynęła do niej tego dnia wprost z balonu, który nadleciał jakby od słońca...
Znowu: "odwagi, idź.."
I dziewczynka poszła przed siebie.
Znowu: "odwagi, idź.."
I dziewczynka poszła przed siebie.
Szła w pełnym słońcu i była coraz bardziej zmęczona (Dwójka w tym miejscu już niewątpliwie łkała).
A gdy już była tak zmęczona, że nie mogła dalej iść, zobaczyła drzewo, a na drzewie jabłka.
Usiadła, żeby odpocząć. Nie miała siły iść dalej.
Jak długo tak siedziała, nie wiadomo.
Aż nagle pojawił się drewniany koń.
- Wstawaj - powiedział - musimy jechać. Ja zaniosę cię dalej.
- Wstawaj - powiedział - musimy jechać. Ja zaniosę cię dalej.
Dziewczynka weszła do wnętrza dziwnego konia i natychmiast zasnęła.
Obudził ją niezwykły blask, który przebił się nawet przez zamknięte powieki. Jakaś wielka ręka uniosła ją wysoko... (I tu Dwójka wybuchała już niepohamowanym płaczem, więc Jarecka robiła przerwę w opowieści, także po to, by przełknąć własne łzy.)
Gdy Dziewczynka otworzyła oczy, leżała na dnie szklanego pudła. Spowijały ją kabelki i plastry a wokół szumiały maszyny.
Było tam źle i niewygodnie, i trudno było oddychać.
Ale wtedy zasłonka tuż na wprost uchyliła się i Dziewczynka zobaczyła wielkie oko.
Poznała od razu, choć nigdy jej nie widziała.
Udało się. Dotarła do mamy.
EPILOG
Ciąg dalszy tej historii dopisało życie a na kolejnych kartkach szarego szkicownika narysowali to Jaśnie Panicz i Dwójka.
Jareccy jadą na wakacje:
Jareccy przed domkiem, który zajmowali na wakacjach :)
Jareccy kąpią się w morzu.
NIE KONIEC :)
To jest taki post, pod ktorym nie wiadomo, co napisac. Bo historia to jedno, ale Twoje rysunki... Czy Sztuki Piekne konczylas?
OdpowiedzUsuńLadna historia sztuki.
Usuńmi też słów brakuje...
OdpowiedzUsuńbędę się zachwycać w milczeniu (te rysunki..!)
Dzięki dziewczyny :) Cieszę się, że Wam się podobają moje rysunki robione na leżąco :)
OdpowiedzUsuńPiękne rysunki i historia. Niebywałe dla mnie... Pisać tu można wiele Sylabo, lecz dużo nie trzeba, skoro to samo życie. A życie pisze najlepsze historie...
OdpowiedzUsuńUjales to slusznie. Dobra historia, zanim sie ja na bajke przerobi, ma zawsze korzenie w zyciu...
UsuńNiesamowicie wzruszający post i piękne rysunki! Przeraziło mnie tylko samotny powrót do domu, ale doczytałam już, że Czwórka ma się cało i zdrowo, więc ufff :) Blog bardzo wciągający, więc lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa! Nie masz pojęcia jak miłe :)
OdpowiedzUsuńO Panie Boże - dziękuję Ci za takie mądre i utalentowane osoby...
OdpowiedzUsuńSą posty, pod którymi nie wiadomo co napisać i takież komentarze...
UsuńWitaj Elu :)
Zajrzałam dzisiaj do Ciebie i jestem zachwycona!!!! Jak Ty cudownie rysujesz!!! Przepiękne rysunki i przepiękna historia!!! I ta czwóreczka, która działa jak magnes na mnie:)
OdpowiedzUsuńWitaj w Deszczowym Domu!
UsuńJak to miło! :))
A Czwórka rzeczywiście ma w sobie coś z magnesu :)
Hej. Nie bądźmy tacy jednostronni mili czytelnicy. Należy także pochwalić warsztat plastyczny Dwójki i Jaśnie Panicza. Przyjrzyjcie się tym kreskom, cieniom, a ta głębia... Zobaczycie za kilka lat...
OdpowiedzUsuńAleż tak! Nie trzeba czekać kilka lat! Ta radość życia, szczegóły (widzicie Czwórkę na ręku mamy?) i ogromne słońce na rysunku Dwójki (ten ostatni).
UsuńDla mnie bomba :)
Pewnie... jak inaczej ma wyjsc rodzina na rysunku, kiedy obejmuja ja promienie sloneczne?
UsuńAleż mama pięknie rysuje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję raz jeszcze!
UsuńPiekne, czy myslalas o wydaniu tego jako ksiazki? Ja bym byla pierwsza w kolejce do zakupu..
OdpowiedzUsuńKamyku, ja tez bym te ksiazke kupila. Amaranto, ze tez na to nie wpadlam... Gdyby udalo Ci sie kiedys to wydac, informuj!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńKamyku, Sylabo- jakoś mi się nie wydaje, żeby ktoś chciał wydać smutną ksiażkę z szarymi ilustracjami... Ale jak kiedyś będę bogata(a wszystkiego w życiu należy się spodziewać ;)) wydam własnym sumptem- żeby się spadkobiercy o zeszyt nie pobili i resztę sprzedam. I wtedy dam znać :)
Ja wydam i wtedy Ty dasz znać światu - ONIEMIAŁAM!
UsuńJak ja to przegapiłam...
:DDD
UsuńJesteśmy umówione! ;)
Zgadzasz się? To ja juz idę na pocztę!
UsuńDeal :)
UsuńRok prawie minal ...i?
UsuńCoraz wiecej talentow Jareckiej odkrywam. Przecudne.
Do Marys mam prosbe (jesli doczyta) o dodanie na swoim blogu mozliwosci pisania komentarzy dla "bezprofilowcow" (anonimowy). Tez bede wielbic.
marielle
Taka do konca smutna to ona nie jest. Jest o nadziei. :)
OdpowiedzUsuńI o milosci, o wytrwałości - ale zanim nastąpi szczęśliwy finał jest raczej do płaczu...
UsuńO to chodzi. Happy End bez poprzedzajacych go lez nie bylby Happy Endem. :-)
UsuńMożna by coś w tym kierunku pomyśleć drodzy czytelnicy... Ogłaszam blogowe pospolite poruszenie...
OdpowiedzUsuńCzyli? :-)
UsuńBardzo wzruszajace.
OdpowiedzUsuńA,jeszcze w jezykach europejskich,
OdpowiedzUsuńi amerykanskich
Siedzę tutaj u Ciebie od ponad trzech godzin...
OdpowiedzUsuńBez kawy, śniadania i właśnie zauważyłam, że bez skarpet, bo mi zmarzły nieludzko stopy :P
Jeszcze 2012 przede mną, a ja już NA PRAWDĘ nie mam czasu i na prawdę MUSZĘ wziąć się za robotę, a nadal tutaj siedzę i śmieję się do siebie i spędzam wspaniale poniedziałkowy poranek, mimo, że miał być zwyczajny i pracowity.
Aż pociekły mi łzy. I już nie mogłam po prostu czytać. MUSIAŁAM napisać Tobie, że jesteś fantastyczna, masz doskonałe, "moje" poczucie humoru i ogromnie się cieszę, że do Ciebie trafiłam dzisiejszego ranka.
Dokończę na pewno :D Ale póki co - wspaniałe są Twoje rysunki :D Zostaję stałym bywalcem waszego Deszczowego Domku :)
Coś mi się porobiło na łączu i powieliło mi komentarz. Bardzo przepraszam :D
UsuńBez śniadania? Bez kawy???
UsuńBohaterska kobieto!
Bardzo się cieszę, że tu trafiłaś i że zechciałaś zostawić dobre słowo :) rozgość się!
powielone komentarze jarecki usunął ;) przy okazji odświeżył zdjęcia, bo miał wrażenie, że nie wszystkie wyświetlały się poprawnie.
OdpowiedzUsuńCzy udało się wydać tę historię w postaci książki? Wysupłałabym na nią ostatni grosz.
OdpowiedzUsuńPisanie powyższej linijki zajęło mi sporo czasu, wciąż czuję kłucie w oczach. Wspominam mojego Aniołka i płaczę ze szczęścia, że Czwórka jest dziś wspaniałą, zdrową dziewczynką.
I tak sobie myślę, że te rysunki i ta historia to największy "materialny" skarb Waszych Dzieci.