Dasz wiarę, Czytelniku, że jest Jarecka pedagogiem?
I że montessoriańskim, w dodatku!
Jaśnie Panicz przychodzi do Jareckiej, która- niespodzianka!-siedzi i szydełkuje.
-Co mogę zjeść?
-Nic, jadłeś obiad.
-Ale dawno! (Nie martw się, Czytelniku, godzinę temu)
-Zaczekasz do kolacji.?
-Ale ja jestem GŁODNY!!!
Nic Jarecką nie wzruszył ten rozdzierający okrzyk, okrutna! Jaśnie Panicz jest w rozpaczy.
-Mogę zrobić tosty?
-Dobrze- ulega Jarecka- to zrób więcej, od razu dla dziewczynek. I dla mnie.
(Na tym przykładzie widać, o Czytelniku, że Jarecka podąża za potrzebami dziecka, pozwala mu samodzielnie dążyć do rozwiązywania problemów i zaradzać piętrzącym się na jego drodze przeszkodom- czyli głodowi i opornej matce)
-Na którą jutro zawieziesz mnie do szkoły?- pyta Jaśnie Panicz.
-Na dziewiątą trzydzieści- odpowiada Jarecka po chwili zastanowienia (ech, ten podstępny piątek!)
-Ale Dwójkę na ósmą?-upewnia się.
-Tak.
-Ja też chce na ósmą! (Będzie w tej szkole siedział do osiemnastej!- przyp. Wszechwiedzącego Narratora)-mamy z chłopakami kończyć naszą pracę...
Jarecka chwilę się namyśla i mówi:
-Dobrze. Pod warunkiem, że pozbierasz się całkiem sam. Sam sobie przygotujesz ubrania, zapakujesz jedzenie (zrobione przez rodziców, zaś się tak nie sumuj, Czytelniku!), strój na w-f. Ja tylko raz powiem "wstawaj" i jeśli nie wstaniesz, zawiozę cię dopiero jak będę jechała do pracy.
(Kolejny przykład na montessoriańską orientację Jareckiej- dziecko sobie zaplanowało dzień a Jarecka na to pozwoliła! Nie stanęła w poprzek jego potrzebom! A jak będzie gotów na czas to go weźmie i zawiezie, słowo się rzekło)
Jarecki celuje w montessoriańskich, praktycznych zabawach.
Leży sobie tedy na podłodze w pokoju córek (bo lekko mu grzeje w schorowane plecy i twardość podłoża odpowiednia).
-Ty zbierasz kredki, a ty książki- dyryguje- a Czwórka...lalki.
A gdy dziatwie znudzi się wedle tego klucza, albo uznają, że to niesprawiedliwe, zarządza inaczej. Wszystkie rozrzucone po całym pokoju zabawki każe zgromadzić na środku i dalej zabawa przebiega tak:
-Wybierz sobie trzy zabawki i odłóż na miejsce (na "ichniejsze" miejsce; Jarecka kładzie dzieciom do głów, że każda zabawka ma swoje ulubione miejsce, jak na ten przykład Jarecka- fotel w kącie), wybierz dziesięć zabawek...
W zależności od wieku i tempa pracy.
Sam zaś Jarecki występuje tu w roli owego pedagoga, co to się nie wtrąca w indywidualny rozwój, tylko łagodnie nakierowuje na cel, leżąc na podłodze, czemu by nie?
Tak więc gdyby się komuś zdało, ze Jareccy wykorzystują dzieci do pracy fizycznej, każąc na przykład odśnieżać- nic bardziej mylnego- oni je edukują w duchu Montessori!
Na zdjęciu - nieszczęsne dzieci nocą (na dowód-piżamy)
zapędzone do pracy fizycznej.
Szkoda tylko, że ciszy, która pomaga dzieciom skupić się na powziętych zadaniach, nie da się w Deszczowym Domu wygenerować...
P.S. Jak zapewne goście Deszczowego Domu zauważyli, z prawej strony pojawił się banerek, jakoby ten blog brał udział w konkursie na blog roku. To zdaje się prawda!
Gdyby zatem ktoś odczuł przemożną potrzebę wysłania sms-a i absolutnie nie mógł się tej pokusie oprzeć, powinien natychmiast wysłać tego sms-a do swojego współmałżonka, rodzica, ukochanego czy dziecka o treści "kocham Cię".
Jeśliby zaś objawy uzależnienia od wysłania sms-ów nadal nie ustępowały, można wysłać tego sms-a
na numer 7122 o treści A00816 (słownie A zero zero osiemset szesnaście)
oddając tym samym głos na "Deszczowy Dom"
Po prostu A00816 (bez żadnych spacji) na numer 7122
Kosztuje taki SMS 1,23 pln
Potem już objawy uzależnienia od wysyłania smsów powinny bankowo ustąpić.
Ach przeciez... banerek! Zaglosowalaby ja, zaglosowala, ale o ograniczeniach znadoceanskiej telefonii komorkowej to biadolilam juz wczesniej i nie wypada sie powtarzac... szczegolnie, ze nalezy kibicowac!
OdpowiedzUsuńZawsze jeszcze możesz wysłać mężowi "kocham Cię" :)
OdpowiedzUsuńPani Maria byłaby z Ciebie dumna:):):):)
OdpowiedzUsuńNo i złamałam swoją "świętą" zasadę - nie wspierać-popierać-opłacać żadnych smsowych "konkursów", ale tak po koleżeńsku...tym bardziej, że małżonek siedział obok i jeszcze zasugerował, żeby z jego komórki...:)))
OdpowiedzUsuńNo to nie złamałaś żadnej zasady- małżonek Cię zwiódł! :)
UsuńChociaz raz mozna zwalic wine na faceta, a nie czepiac sie kobitki...
UsuńAleż wszystko, zawsze, jest winą facetów! ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że najlepiej tak sobie tłumaczyć. Nasza bardzo wielka wina... He. Oj chciałybyście drogie nam kobiety he.
OdpowiedzUsuńŻeby tak dzieci wykorzystywać po nocach, rodzice muszą być faktycznie leniwi qrcze... A może i znajomi, bo Ta pani tak tyłem to jakoś znajoma... Z twarzy pewnie podobna zupełnie do nikogo hm...
OdpowiedzUsuńProszę nie obrażać moich znajomych! Ta pani jest podobna do Tej pani!
OdpowiedzUsuńTu wszyscy są znajomi dla każdego przecież... A ona jest moja bliższą znajomą więc mogę.
OdpowiedzUsuńŻe niby co? Że jak bliższa znajoma to myśli że obrażać może...? Niech się zastanowi co pisze ;p
OdpowiedzUsuńOooooo! Nowy Czytelnik;)
OdpowiedzUsuńHello Beti! :D
Witaj Amaranto! Czytam jak zakleta, często komentarze same cisna się, żeby je napisać, ale odwagi brak... ;)
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam :):):)
OdpowiedzUsuń