I tak, na przykład, budzi się Jarecka w sobotę, a tu- czwartek! W kuchni naczynia po czwartkowym obiedzie, na krzesłach ubrania noszone w czwartek. A znowuż w czwartek wraca Jarecka z pracy, zdaje jej się że już po południu- a w Deszczowym Domu poranek! Zaczyna się ścielenie łóżek, sprzątanie po śniadaniu i bezładne próby dogonienia godziny, którą wskazują zegary.
Na drugą połówkę ferii zjechała Mama CałkiemInna (czyli mama Jareckiej) i chwilowo czas Deszczowodomowy zrównał się z miłościwie nam panującym środkowoeuropejskim. Gdy Jarecka wraca do domu w porze obiadu, zjada obiad, który już tam jest, naprawdę! Dobry to czas.
Tak się jakoś utarło, że skoro nie trzeba nic nadrabiać i wybiegać na oślep w przyszłość, wieczorami Jarecka bawi się w amigurumi. Zaczęło się latem (gdy była Mama CałkiemInna, a jakże). Zrobienie takiej zabaweczki/ breloczka nie zajmuje wiele czasu, ale wymaga spokojnej głowy i nastroju do zabawy właśnie. Wtedy można z radością szukać inspiracji, kolorów i po kilka razy wyszywać buźki, żeby były odpowiednio zadowolone.
Oto wakacyjne amigurumi:
Nie mają więcej niż 10 cm, jak to amigurumi.
A oto teraźniejsze, feryjne. Gromadzą się w pewnym tajemniczym celu, ale Jarecka już nie może wytrzymać, żeby ich nie pokazać światu choć odrobinkę.
Jeszcze je zobaczycie, tymczasem tyle:
???
Lepiej nie zdradzajcie Jareckiej swoich tajemnic... :)
Jak nic zacznę robić. Jak na kapustę kiszoną znalazłam czas...to i na to znajdę!
OdpowiedzUsuńW kosmosie jest czas na wszystko ;)
UsuńNic, tylko brać! A skoro ja ukisiłam kapustę, nie ma przeszkód żebyś zajęła się amigurumi :):):)
Te ostatnie (w ostrych barwach) to kolory modne dzis dla dzidziuska...
OdpowiedzUsuńCiepło ciepło! A te kolory dla dzidziuśka nie tylko modne ale i pożyteczne!
UsuńŚwietne... Zebry górą he. Co do Jareckiej- Hmmm, uuu. Jeśli Jarecka się wygada o naszych tejemnicach, będę zmuszony Ją zaszyć, zaszydełkować...
OdpowiedzUsuńJarecko! Cała elita na Ciebie liczy. Bądź dzielna i się nie rozpruj...
OdpowiedzUsuńCzy to nie podchodzi pod groźby karalne? Już się boję...
UsuńOd dziś zasypiam z drutami pod poduszką. Numer 4, więc uwaga!!
Myślę, że możesz być spokojna. Parę tygodni temu widziałam jak szydelko w ręku trzymał... predzej sam sobie oko wykluje niż Ciebie zaszydelkuje ;-)
UsuńHoho nawet się zrymowalo...
Tak, widziałam go z szydełkiem. Dlatego właśnie się boję :)
Usuńte ostatnie to naprawdę na zabawki dla malucha wyglądają: grzechotki? gryzaczki?
OdpowiedzUsuńteż bym takie chciała, ale kapusty jeszcze nie kisiłam, więc nie wiem czy dam radę ;-)
Ciepło ciepło ale nic cieplej niż Sylaba :)
OdpowiedzUsuńDla maluchów, to pewne.
A z kapustą to zaczekaj do jesieni i zrób chłopakom że wszech miar pożyteczne zajęcia z kiszenia kapusty :)
Z racji niemania dzieci na fachowych nazwach zabawek się nie znam, ale może zamontuje to Jarecka na takim kreciolku co to nad lozeczkiem się wiesza....?
OdpowiedzUsuńAlbo da Jareckiemu na Walentynki ;-)
Osz Ty, Beti!
OdpowiedzUsuńCzy ja Ci aby o tym sama nie mówiłam?
No i teraz nie wiem, które trafienie jest poprawne ;)
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie, żebyś coś wspominała...