Na tydzień przed urodzinami Jareckiej Jarecki zaczął zachowywać się dziwnie.
-Ale mam dla ciebie prezent!- powtarzał ni z gruchy ni z pietruchy w stanie najwyższego upojenia.
A czasem nawet dodawał- już nie mogę się doczekać!
Wszystko to niezmiernie dziwiło Jarecką- owszem, Jarecki lubi jej robić niespodzianki, ale żeby aż tak się tym ekscytował? Chichotał pod nosem, zacierał ręce- kilka razy zdało się Jareckiej, ze mąż już, już bliski jest zdradzenia tajemnicy- tak był przejęty. W końcu Jarecką zaczęło to zachowanie irytować, utwierdzało ją bowiem w przekonaniu, że z pewnością prezentem tym nie będzie książka, której sobie wyraźnie zażyczyła, to byłoby zbyt proste...
Poczuła ulgę, gdy nadszedł już ten dzień i mąż wytrwał nie pęknąwszy z nadmiaru emocji.
Ale urodziny wypadały w piątek, jeden z tych przeklętych piątków, może nawet gorszy niż zwykłe. Wczołgawszy się do Deszczowego Domu Jarecka bez protestu zasiadła w fotelu i zamknęła oczy- na prośbę rodziny.
Gdy je otworzyła, na stole stał tort- pralinowy, z cukierni Sowa.
W dłoni zaś Dwójka trzymała niepozorną torebkę, z której Jarecka wyjęła tę swoją książkę i natychmiast zaczęła się dyskretnie rozglądać za czymś większym, wartym pomieszania zmysłów Jareckiego.
-Otwórz!- zasugerował Jarecki, ciągle z obłędem w oczach.
Jarecka otworzyła odpędzając natrętnie podsuwane jej przez wyobraźnię wizje książek wydrążonych przez profanów dla ukrycia marnej butelczyny; nie, to nie w stylu Jareckiego...
Przerzuciła posłusznie parę kartek.
I trafiła na stronę przedtytułową, a na niej kilka linijek skreślonych długopisem.
Z podpisem:
Pamiętacie TEN WPIS ? Koniecznie przeczytajcie, to wszystko wyjaśni.
I wiedz, Czytelniku, że dziwne zachowanie Jareckiego okazało się zaraźliwe. U kobiet w pewnym wieku, jak się okazuje, przybiera nawet jeszcze gorszą postać...
Co się działo dalej, o tym nie warto pisać, po prostu wstyd!
Wszechwiedzący Narrator do dziś czuje się zażenowany na wspomnienie tamtego wieczoru.
Jubilatka zachowała się jak... jak BABA!
Jarecka już wie,co czują staruszki, którym na Dzień Babci wnuczęta i prawnuczęta zamówiły w Koncercie Życzeń piosenkę Karela Gotta.
I jest niezmiernie ciekawa biografii Tove Jansson, ale jakoś nie może się przebić przez stronę przedtytułową :)
Czasem banalne staje się niebanalne... Jarecki umie zaskoczyć no. A Jarecka niech tak się nie martwi. Zdarza się każdemu podobne zachowanie. To zwyczajnie nazywa się szok he!
OdpowiedzUsuńJarecka się nie martwi, ale taki zwykły szok to to nie był. Trudno jest zszokować matkę czwórki dzieci.
UsuńNo Jarecka wyjątkowy Ci się trafił egzemplarz, który tak altriuistycznie cieszyć się czyimś szczęściem. Szczęściara :)) no i pińćset lat (bo Listonosz mnie tak otumanił, że mi się zapomniało).
OdpowiedzUsuńDzięki!!! :)
UsuńJak ja lubię Ciebie czytać... (Monotonna się staję, wiem, ale wybacz). Sam tytuł mnie rozochocił, a reszta wpisu potwierdziła, że może zachcieć się żyć nawet wtedy, kiedy jest się niewyspaną, nieumytą, głodną i niezrozumianą. (Bo ja nie chcę dziś nigdzie wychodzić, a rodzina rzuca na oślep pomysłami do realizacji "na zewnątrz".) To raz. Dwa: STO LAT! Albo i więcej! Trzy: pogratulować Jareckiemu. (Kocha, jasny gwint, i lubi i szanuje i takie tam). (Cztery: coś "schrzaniłam" przy swej klawiaturze i nawet poza Wordem mogę dziś pisać po polsku jak należy.) Pozdrawiam poczwórnie wzruszona.
OdpowiedzUsuńAleż ja lubię jak jesteś monotonna! :)
UsuńDziękuję za życzenia i gratulacje, również wzruszona...
Proszę bardzo!
UsuńTo przebrnij jakoś przez stronę przedtytułową, bo tez chcę poczytać jak skończysz! :) A nie tak łatwo ją znaleźć w dostępnych mi bibliotekach :)
OdpowiedzUsuńI zaraz dzwonię z życzeniami, bo mi się trochę zapomło... :(
OdpowiedzUsuńPo pierwsze życzenia najlepsze urodzinowe :) A po drugie już po poprzednim wpisie za każdym razem jak słyszałam Nogasia to mi się przypominała Jarecka a teraz to już się na pewno nie uwolnię od skojarzeń ;)
OdpowiedzUsuńI to jest DOBRE skojarzenie! Nie broń się przed nim! :)))
UsuńŁaciu,
OdpowiedzUsuńjesteś Wielka :)))
trafiłam przez przypadek, weszłam, przeczytałam, oniemiałam,zaśmiałam się :)
też uwielbiam Nogasia...
pozdrawia Poniedziałek,
Matka tylko Dwójki Pociech :)
Jak to przez przypadek???
UsuńPoniedziałku, ale się cieszę!!
Nie no ja rozumiem, autograf, książka.... Ale tam jeszcze był... TORT 🍰😉😍
OdpowiedzUsuń