Rankiem załadowany już na daleką podróż samochód Jareckich zatrzymał się na parkingu przy jednej z bram do rozległej nekropolii. Na placu było prawie pusto, do jedynego stojącego tam samochodu wsiadała właśnie kobieta. Jarecka poznała ją od razu, tamta Jarecką też.
Pani (powiedzmy) Kowalska, mieszkała w tym samym bloku co CałkiemInni. Najstarsza córka Kowalskich, Paulina, to rówieśnica Jareckiej. Pani Kowalska zawsze z uśmiechem odpowiadała na Jareckiej- CałkiemInnej "dzieńdobry" i zawsze wydawała się jej pogodna, ładna i zadowolona. Otoczona gromadką pięknych, czarnookich, czystych i zadbanych dzieci. A dzieci u Kowalskich było siedmioro- równie licznej rodziny Jarecka w czasach swego dzieciństwa nie znała, choć w domu CałkiemInnych dzieci było pięcioro, też niemało. Rodzina ta nie wykazywała śladu patologii, z którą wiązało się- i wiąże- rodziny wielodzietne. Być może tak samo postrzegano Mamę CałkiemInną, ale Jarecka widziała swoją mamę zmęczoną i zdenerwowaną, a panią Kowalską- nigdy; zawsze tylko idącą powolnym krokiem, z uśmiechem w oczach.
Nawet na ślubie Jareckich pani Kowalska była obecna- Paulina wychodziła za mąż tydzień później więc jej mama przyszła na "zwiady".
Teraz Kowalska znów rozpromieniła się na Jareckiej pozdrowienie.
Z czymś, co wyglądało na zachwyt, przyglądała się trzódce wysypującej się z gardzieli samochodu- jeden, dwa, trzy, cztery... Dziwnie miło zrobiło się Jareckiej, bo pani Kowalska patrzyła na nią z taką przyjemnością jak kiedyś Jarecka na nią.
Pan Kowalski odpalił silnik i samochód ruszył a Jarecka da głowę, że wtedy Kowalska mówiła do męża: zobacz, pamiętasz, a Kowalski, który na pewno nie pamiętał, przyglądał się w lusterkach malejącej w tyle grupie zmierzającej przez parking do sklepu ze zniczami.
Na progu sklepu ze zniczami stała właścicielka i aż klasnęła w dłonie na widok Jareckich.
-Jaka pani jest szczęśliwa!- wykrzyknęła- jaka piękna rodzina!!!
Jareccy, nieco onieśmieleni tym osobliwym powitaniem, weszli do sklepu.
-Nas było w domu dwanaścioro!- trajkotała radośnie sklepowa częstując wszystkich cukierkami- teraz już w ogóle nie ma takich rodzin. A przecież wszyscy się wychowaliśmy, niczego nie brakowało...
I znów: jaka pani szczęśliwa, jak pani dobrze!
A Jarecka nie mogła zaprzeczyć, bo to była prawda, choć tak łatwo się o tym zapomina.
Dobrze jest czasem spojrzeć na siebie cudzymi oczyma.
...
-Ty zawsze byłaś dla mnie taka prawdziwa matka Polka!- wyznaje z naciskiem Ramona, mama Dwójkowego kolegi ("zawsze", czyli od dwóch lat- przyp. Wszechwiedzącego Narratora- bo tyle liczy sobie znajomość Jareckiej z Ramoną)- tu z dziećmi, tu praca... tak sobie mówiłam: o, to jest prawdziwa matka Polka.
-Ależ ona ma oczyska!- wykrzykuje po chwili na widok Trójki, która właśnie przypadła do maminej nogi.
(nie dziw się, Czytelniku, że Jarecka nie zabiera głosu!- tym właśnie charakteryzują się rozmowy z Ramoną)
-Po kim ona ma takie oczy?? Wiesz- Ramona nagle zniża głos i zawadiacko mruga swoim polichromowanym okiem- ja na początku myślałam, że ty ją masz z jakimś murzynem...
Cudny komentarz Ramony ;)
OdpowiedzUsuńA co jak Jarecki przeczyta ? ;)
Miło usłyszeć miłe słowa na temat ilości czy płci dzieci ja np tylko raz usłyszałam, że dobrze, że mam same córki bo przeważnie każdy ubolewa, że mąż ma taki babiniec ;)
Jarecki już się przyzwyczaił, że kwestia pochodzenia Trójki raz po raz budzi wątpliwości ;D
UsuńJa Cię tam wcale nie żałuję, że masz same córki :) A już pomysł, żeby ubolewać nad mężem? Takiemu to dopiero dobrze! :)
Tak samo pomyślałam, jak się Jarecki ustosunkuje;))
OdpowiedzUsuńJa jestem jedynaczką, teraz mam dwójkę dzieci i zawsze podziwiam i szanuję rodziny wielodzietne, ile tam musi być miłości.... no i ta organizacja, bo bez niej to chyba ani rusz....
Pozdrawiam Asia
A widzisz, Jarecki się nawet zaniepokoić nie chce ;)
UsuńMyślę, że w rodzinach wielodzietnych miłości jest dokładnie tyle samo, co w małodzietnych, tylko tam może lepiej widać jej okazywanie- zawsze jest jakiś dyżurny maluch do bezkarnego obściskiwania, międolenia i noszenia na rękach. U nas na razie tę funkcję wciąż pełni Czwórka, ale już deklaruje, że jak się urodzi nr5...
no jak tak cudzym okiem chcecie... ja od dawna zachwycam się jak Jareckim dobrze (nie mylić z: wygodnie!) z taką fajną gromadką ;-)
OdpowiedzUsuńP.S. Ja mam tylko jednoosobowe rodzeństwo i zawsze odkąd pamiętam, żałowałam, że nie ma nas więcej...
Nie mylić z wygodnie!!! :)
UsuńTwoja gromadka niewiele mniejsza...- chłopaki nie proszą Cię o więcej? :)
Proszą? Nie. Oni czekają ze spokojem podbitym pewnością, że więcej nadejdzie ;-)
UsuńJak jarecki to przeczyta to zrobi szlaban na komputer którego nie ma jarecka i skończą się posty w deszczowym domu więc lepiej żeby tego nie zobaczył
OdpowiedzUsuńNiech lepiej Jarecka szybciutko wydzierga jakąś przepaskę na oczy Jareckiego, żeby juz na pewno nie przeczytał :)
OdpowiedzUsuńJuż się robi ;P
Usuńhehe to Jarecki lekturę będzie miał :)
OdpowiedzUsuńa o szczęściu swym nie zapominaj :)
buźki
Staram się pamiętać :)
Usuń:*
Ja to bym chciała wiedzieć po kim Romona ma oczy, że się tak mienią:)A o szczęściu niech Jarecka nie zapomina i takiego posta sobie raz w miesiącu machnie. Ja chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńRamona swoje oczy stylizuje osobiście,bo ma męża obcokrajowca i obcokrajowe dzieci, więc musi pasować ;D (w efekcie wygląda bardziej egzotycznie niż reszta rodziny :))
UsuńA przed porodem, nie ma zmiłuj, jeszcze jeden macierzyńsko- pozytywny post pójść musi.
Bo dalej to już nie wiadomo, co będzie ... :O
A na kiedy Jarecka ma termin ? Żeby było wiadomo, że jej na blogu nie ma bo to już :)
UsuńChyba, że na ten czas pisanie przejmie Jarecki ? ;)
Dr Ahmed wymienił 17 lub 27 listopada. Jarecka, która- z całym szacunkiem dla wiedzy i magicznych tabel doktora- ma więcej danych, spodziewa się raczej grudniowych terminów.
UsuńAle ostatecznie- któż to wie? ;)
To jeszcze czasu sporo.
UsuńPierwszą córę miałąm zapowiedzianą na 27 listopada a ostatecznie wyciągnęli 2 grudnia więc możę się nam terminy pokryją ;)
Wolałabym jednak wcześniej...:)
Usuń... z murzynem ;))))))) no bomba!!!
OdpowiedzUsuńJarecka, w Hiszpanii do Zoo byście prawie za darmo wchodzili ;))) Tam "familia numerosa" zawsze otaczana jest czcią i opieką :)
co mi z tym Zoo do głowy przyszło?
Taaa, no raczej do ZOO niż do Guggenheima! :D
UsuńI u nas będzie otaczana czcią, jak się sama nią otoczy- nad czym pracuję, tak mi dopomóż Bóg ;)
Ty lepiej nie pisz takich tekstów, ja mam trójkę i czwarte śni mi się po nocach... ale że dwoje w niebie, trzy cesarki, to lekarze odradzają... i jak tak czytam to czuję, że dziś znów będę śniła o Lusi Malusi:-)
OdpowiedzUsuńJa tam nikogo do rozmnażania się nie namawiam. Ale znam takie, co po sześciu cesarkach mają się dobrze :)
UsuńOsobiście nie mogę się nadziwić pragnieniu posiadania kolejnego dziecka! Obce mi uczucie, choć jak już jestem w ciąży to się cieszę :)
Mi Piotrek sam chciał wyjść przez brzuch, tzn. śniło mi się, że mi łapka mała z brzucha wystaje i trzyma mnie za palec, a na wieczornej wizycie wyszło, że w bliźnie dziura... stąd wcześniaczka mamy i stresa przed kolejną dziurą :-(
UsuńA dzis nawet mąż mówił, że Pio taki duży (2latka), aż niemowlaczek się marzy :-) Masakra :-(
Dzielny mąż! Ostatnio ciągle słyszę: ja też bym jeszcze chciała ale mój mąż nie chce...(kolejnego dziecka)
UsuńAle rozumiem ten strach, bo to poważne sprawy i duża stawka...
Cudzym okiem?
OdpowiedzUsuńto niech będzie.
Jarecka ma dobre pióro, Jarecki niech Ją wspiera.
Blogowy świat ma wiele twarzy- moje dzieci mają: 24, 19, 10 lat.
Dziś u Jareckiej CZYTAM emocje, które mną targały, gdybym WTEDY miala blogi i pomoc.
Ale idziemy do przodu- Mamusi- samych dobrych i pozytywnych radości życzę, reszta Rodzinki się dopasuje :)))
Mała dala nam tyle radości i pozytywnej energii i tak jest do dziś, że kibicuję i pozdrawiam z całego serca :) A.
Dziękuję A.!
UsuńI za życzenia i za cały komentarz :) tak mi się zdaje, że małe dzieci cieszą stokroć bardziej, gdy już się ma te duże :)