Bo wciśnięty w okolice mostka żołądek reaguje zgagą na ukochaną kawę, która ponadto wypłukuje tyle cennych pierwiastków- magnez, wapń i insze, co to się przydadzą jednak Jareckiej i numerowi 5...
Herbatę na Zaogoniu trzeba zaś uzdatnić, bo filtr Brita, jak się okazuje, to mało. Niezakwaszona herbata pokrywa się czymś w rodzaju nieapetycznego kożucha, który w trakcie picia osiada na ściankach kubka i obraca w gruz przyjemność delektowania się tym napojem.
Zazwyczaj wystarczy kilka kropli cytryny by herbata uzyskała krystaliczną przejrzystość.
Cytryna jednak schładza organizm, czego byśmy sobie, nieprawdaż, jesienią nie życzyli, toteż Jarecka produkuje zimowe uzdatniacze do herbaty, które mają ponadto rozgrzać i przeciwdziałać podstępnym katarom, kaszelkom i tym podobnym, co to się lubią jesienią przyplątać.
Sok malinowy- w Deszczowym Domu traktowany z nabożeństwem. Zapasy trzyma się na czarną godzinę, gdyby tak ciężarnej albo karmiącej Jareckiej przyszło do głowy zagorączkować!
Miód- jako słodzik, do przestudzonej herbaty dla dziatwy.
I typowo jesienne uzdatniacze:
Syrop z pigwy, skład: pigwa i cukier (bo Jarecka słodzi nim gorrrącą herbatę, toteż szkoda miodu, którym miałaby ochotę owoc pigwy osłodzić, ale, jak wiadomo, wysoka temperatura zabija to, co w miodzie najlepsze). Widoczny poniżej na zdjęciu syrop z owoców pigwowca (taki niski krzaczek, owoce wyglądają jak małe żółte jabłuszka) to wersja "na już", niepasteryzowana. Kilka zapasteryzowanych słoiczków poszło do spiżarni czekać na swoją kolej.
Syrop z imbiru, skład: świeży imbir i cukier, oraz miód- Jarecka machnęła ręką na to, co się z nim stanie w zetknięciu z wrzątkiem, bo ostry smak imbiru i specyficzna słodycz miodu po prostu dobrze razem smakują.
Herbata z tym syropem jest SPICY!!!! HOT!!!
Syrop imbirowy jest sporządzany na bieżąco, nie pasteryzowany, nie cedzony.
A cały post, niestety, świadczy też o tym, że w Deszczowym Domu przypomniano sobie, że dzieci czasem chorują. Szczęśliwi Jareccy, prawie już o tym przez ostatnie miesiące zapomnieli!
W ruch poszły też wakacyjne pamiątki; lipa- na kaszel i melisa- na tę Jareckiej zgagę...
Pod filiżanką podkładka by Addicted to crafts (KLIK), jedna z nagród w Wiankowym Wyzwaniu :)
Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, Drodzy Czytelnicy!
Jarecka... No zdrowka Wam zyczymy... My tez zaliczylismy pierwsze wirusisko... :/ u nas do herbatki byl syrop z agrestu... Ale o pigwie to ja totalnie zapomnialam... Az mi sie wspomnialy czasy pigwowe w PL... Tu w DE nie widzialam jeszcze....
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko imbirowy musze "zaliczyc", bo okazji nie bylo...
Kurujcie sie!
Pozdrawiam
U nas na razie jeno kaszel, choć w przypadku Czwórki na tym pewnie się nie skończy... :( No ale mikstury w akcji na całego, jestem dobrej myśli!
UsuńMadre ludzie te Jareckie:) U nas do kupienia jeszcze sok z agawy-zamiast cukru. Niech zdrowie szybko wroci do Waszego DD!
OdpowiedzUsuńZ agawy powiadasz... Muszę się rozejrzeć po znajomych, komu by tu parapet oskubać;)
UsuńMoge podeslac;))Syrop, nie agawe;)
UsuńSerio serio?
Usuń"Zielarka Hanka" z Jareckiej :) dużo zdrówka dla wszystkich chorasków :)))
OdpowiedzUsuńJa w tym roku dałam się przekonać i zrobiłam miodek z mniszka oraz syrop z pędzików sosnowych. Okazuje się, że takie domowe sposoby najlepsze. Jak mnie co w gardle drapie, to ja hyc! łychę syropku i po sprawie :)
W przyszłym roku, to chyba wszystkim okolicznym trawniki z mlecza oskubię ;)
Syrop z pędzików! Koniecznie muszę wiedzieć co i jak! Kiedy te pędziki zbierać?
UsuńJarecka podaję linka Na Ogrodowej, bo tam zobaczyłam i tam się zachęciłam do działania. Pędziki trzeba zebrać w maju, zasypać cukrem, dać im spokój na około 6 tygodni, potem przecedzić, przelać do buteleczek i gotowe. Zawsze byłam niedowiarkiem, co to na trzy zdrowaśki raczej do pieca nie wkłada, ale w tym roku dałam się przekonać! W ogóle Na Ogrodowej prowadzą fajowe babeczki, warto poczytać.
Usuńhttp://www.naogrodowej.pl/artykul,Leczniczy_syrop_z_mlodych_pedow_sosny,479
Super, dzięki! :)
UsuńZdrowia :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie, bardzo się przydaje :)
UsuńŻyczę zdrowia Jareckiej i wszystkim mieszkańcom Deszczowego Domu ;))
OdpowiedzUsuńJa też lubię i robię z mojego krzaczka pigwowca syrop, który czasem, jak mam mocny składnik mieszam i wychodzi naleweczka (rozumiem, oczywiście chwilowo dla Jareckiej niewskazana, ale też rozgrzewa gardło i trzewia...)
Robię też syrop z mniszka i kwiatu bzu i jak tylko kaszel daje znać, to córka woła o syrop kwiatuszkowy... A ten z imbiru to muszę spróbować bo ja zwykle imbir w kawałku wrzucałam.....
Pozdrawiam Asia
Jak tylko Jarecki zobaczył, że przywiozłam od sąsiadki siatkę pigwy, zaraz się ucieszył na pigwówkę :)
UsuńNiestety, nie w tym roku, ale może za rok będę się mogła rozgrzewać czymś konkretniejszym :):) no i na kwiaty bzu już się sensownie przyczaję :)
ano zdrówka :)))
OdpowiedzUsuńWzajemnie!! :)
UsuńA ja bardzo jestem ciekawa przepisu na ten imbir. Pozdrawiam i zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńJa robię tak: obieram i ścieram korzeń imbiru (ilość wg uznania, ja pakuję w mały słoiczek tyle ile wlezie- w ten włażą dwa średnie korzonki) zasypuję cukrem(ja na ten mini sloiczek daję 2-3 łyżki), dodaję dużą łyżkę miodu, mieszam i trochę ugniatam. Na zdjęciu jest mikstura tuż po zrobieniu- dziś już imbirowe wiórki zmalały i swobodnie pływają w syropie. Można lać do herbaty sam płyn, ja pakuję na kubek solidną łyżeczkę razem z wiórami, przyjemnie pali :P
UsuńAha! I z pół cytryny wcisnąć też nie zawadzi a wręcz walory smakowe podniesie!
UsuńPozdrawiam i smacznego! :)
Dzięki, jutro pędzę kupić imbir i też sobie taki zrobię, bo uwielbiam herbatę :)
UsuńPo zęby uzbrojeni Jareccy na pewno pokonają wszystkie bakteryje. Tego Wam życzymy!
OdpowiedzUsuńA widzisz jaki Aleksander Drugi jest szczęśliwy z melisą na grzbiecie? :):):)
Usuńpomijając fakt, że lekko spłaszczony...ale to wspólna cecha wszystkich Aleksandrów z Deszczowego Domu ;)
UsuńKto jak nie Jarecki, ma wiedzieć lepiej w jakim stopniu są oni spłaszczeni:)
UsuńUwielbiam pigwę! Nie mam własnej w słoiczku, więc "zazdraszczam" okrutnie.
OdpowiedzUsuńZdrowia! U mnie chorobowe domino. :-/ Taki czas, psiakrew.
To z przedszkola ta zaraza! O tej porze roku z niezwykłą mocą odzywają się wszelkie "alergie"- tak rodzice tłumaczą przedszkolankom gluty i kaszel u dzieci. A potem tę zdrowe dzieci przywloką tę bakcyle do domu i nie ma zmiłuj, to w domu się rozłoży... U nas też tak było- u Trójki w przedszkolu rozlegał się gruźliczy kaszel, Trójka trochę kaszle, ale Czwórkę to już trzeba inhalować... :(
Usuń"Przedszkolna alergia" i w naszym domu już zagościła... I u Tosi inhalacje w toku :/
OdpowiedzUsuńPigwowiec obsypany w ogródku. dużo cukru do tego syropu? Mogę poprosić o proporcje? I jak długo pasteryzować? bo póki co, to tylko pigwóweczka u mnie :P
Zabierając się za ten syrop przejrzałam wiele przepisów i uśredniłam. Jak już pokroisz i pozbawisz pretekst pigwę, odmierz szklankami- szkl.pigwy- szkl.cukru. Potem trzeba to wymieszać i odstawić na ok.2 dni, żeby owoce puściły sok a cukier się rozpuścił. To, co do spożycia bieżącego włożyłam do lodówki a resztę zapakowałam w małe słoiczki (jak po musztardzie) i pasteryzowałam 20 min od momentu jak woda zaczęła wrzeć. Zaglądałam przed chwilą do spiżarni- wieczka wklęsłe jak należy :)
UsuńDzięki :) Idę pozbierać owocki :)
UsuńJednak nie za dużo. Do pigwówki dawałam kilo cukru na kilo owoców. Słodka jak byk wychodzi ;)
Ale weź pod uwagę, że pigwówkę popija się solo, a stropu pakujesz łyżkę na lubaszenko niesłodzonej herbaty! :)
UsuńO Boże! Strop, lubaszenko! :DDD
UsuńSyrop i kubas- o to mi chodziło!
NO ALE HERBACIARNIA!! Cudo... u nas herbatka z sokiem z kwiatów czarnego bzu... Mniam... Ale Twoje imbirowe syropy trzeba spróbować!!
OdpowiedzUsuńTen polecam szczególnie, rozjaśniał mi zeszłoroczną długą i ciężką zimę...
UsuńA herbaciarnia... Właśnie udało mi się dziś po raz pierwszy zaparzyć sobie gorącej herbaty, ale żeby ją wypić, muszę już przelać do kubka termicznego i picie odbędzie się za kółkiem :(
Lubie takie dodatki do herbaty... Skuszona syropem z pigwy wpisuje się na listę czytelniczą:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, rozgość się w Deszczowym Domu :):)
UsuńU nas też ostatnio lipa, malina, imbir, miód .... Pigwy nigdy nie próbowałam ale chęci są ;) Zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńWy też się zdrowo trzymajcie! A pigwa smakuje ni to cytryna ni kwaśne jabłko ;)
UsuńMy mamy z mniszka od babci. W sumie to się kończy, trzeba się uśmiechnąć :)
OdpowiedzUsuńCzym byłby świat bez babć? :)
UsuńZdrówka, zdrówka. Niech wirusy i zarazki z daleka omijają Deszczowy Dom. U nas w zeszłym tyg polegliśmy rodzinnie na jelitówkę. A fe. Ale teraz czytam tu o syropku z imbiru. W poniedziałek lecę próbować.
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego od jelitówki!!! Współczuję. Tego paskudztwa dawno u nas nie było... I oby jak najdłużej :)
Usuń