30.09.2015

Kolorowa jesień 9


W pewnym biurowcu, gdy czekałam na windę, dopadła mnie jakaś pani.
- Gonię panią - wyjaśniła - bo chcę popatrzeć na te kolory.

To był bardzo miły dzień :)






Dawno, dawno temu, zamieszczałam na DD instrukcję zrobienia takiej zamotki, ale tutek ów jest tak brzydki, ale tak brzydki!
Że zrobię nowy.

Wkrótce.

13.09.2015

Kombinacje zaogońskie

Jak już się wyjdzie z domu, jak już się wsiądzie na ten rower, jak już nogi oderwą się od ziemi - można żyć.
- Dziesięć? - pyta pan Naróg.
- Dwanaście - mówi  Jarecka - bo jak już się wyda to śniadanie, jak już się porobi te kanapki to nic dla mnie nie zostaje.
- Już nic nie mówię - oznajmia enigmatycznie Naróg i rzeczywiście, bez słowa pakuje Jareckiej do koszyka dwanaście kajzerek.
Przyjemna jest ta poranna przejażdżka, krótka i kolorowa, pachnąca bułkami i jesienią, ale Jarecka myśli tylko o tym, że przed nią jeszcze kilka takich przejażdżek rowerem do szkoły i z powrotem, całkiem jakby bawiła się z dziećmi w wilka, kozę i kapustę, choć już przy drugim kursie najchętniej sama zeżarłaby cały ten łańcuch pokarmowy.

Bo jak już jest ładna pogoda, dzieci zdrowe i jeszcze złaknione szkoły, to samochód weźmie i się, cholera jasna, zepsuje.


...


Takie historie zdarzają się tylko na Zaogoniu.
Nawet mieszkańcom ulicy Czereśniowej (P.L.Travers, Mery Poppins i numer osiemnasty) nie udało się - choć rzecz działa się w książce, a w książkach można wszystko - wymarzyć sobie lokatora, który osiedliłby się w ich pustostanie, choć w marzenia te wkładali wiele serca. 
A na Ślepej stała się rzecz niespodziewana i zadziwiająca. 
Danuta marzyła o czystej sąsiadce, która by sama z potrzeby serca myła schody i zamiatała podwórko - i ma. pani Nestorka chciała chrześcijańską rodzinę bez nałogów - i, przebóg, ma! - Jarecka zaś w osobie nowej lokatorki zyskała wymarzoną ciotkę-plotkę, z którą może przechadzać się po gościńcu jak te balzakowskie zwierciadła.

W związku z powyższym Jarecka wykombiowała, że Luba i Taras są szpiegami.
("Luba?" - zakrzyknie bsytry Czytelnik - "kakaja Luba? kilka postów temu była Sonia!" Zaiste, lecz tylko imię Luba odda uczucie, jakim z góry na dół zapałali do sąsiadki mieszkańcy Ślepej Ulicy, na czele z Piątkiem, który na widok blond krasawicy rzuca się na ziemię i staropolskim zwyczajem - wot, dżentelmen - podejmuje ją za nogi).
...są szpiegami - dedukuje Jarecka. Po pierwsze - nie piją alkoholu! Po drugie - po dwóch miesiącach Luba rozumie już i mówi po polsku. Czasem tylko angielskim słowem upewnią się z Jarecką, że myślą o tym samym, i, że na przykład, I didn,t see i I didn,t know wymawia się po polsku ciut inaczej. Azaliż to możliwe, że anielska ta para pozuje sąsiadom w puchatych kombinezonach owieczek by nocą wyciągnąć z szafy (starej szafy Jareckiej!) radiostację i nadawać meldunki wrażym mocarstwom? Że sąsiad Znaprzeciwny ma broń na gumowe kulki i biega z nią po lasach w stroju Taliba uszytym przez żonę, na przykład? Że Jareccy tych dzieci mają podejrzanie dużo i podejrzanie te dzieci do siebie niepodobne?...

Zresztą dzieci naprawdę podobne do siebie coraz mniej.
Dwójka okazała się nastolatką w przyciasnym kostiumie dziewięciolatki, ujawniła też kierunek swoich zainteresowań - prawo. "To niesprawiedliwe, to niesprawiedliwe, to niesprawiedliwe"- powtarza. Wykazuje też ciągoty ku psychologii a nawet psychoanalizie: - wy kochacie tylko Jaśnie Panicza, Czwórkę i Piątka! - rzuca Jareckim w twarz.
Jareccy wycierają to, co im zostało w twarz rzucone, lecz wycierają dziwnie długo i powoli, z ociąganiem i charczeniem niewyraźnym, oblicza im od tego wycierania czerwienieją, oczy łzawią i wstrząsają nimi dreszcze.
Jarecka kombinuje, że skoro tak wcześnie się zaczęło, wcześnie się skończy.


...


I różne jeszcze rzeczy sobie Jarecka wymyśla.
Na przykład: dlaczegóż człowiek w swoim doświadczeniu jest taki samotny, nikogo nie może zapytać, jak sobie z tym matkowaniem pięciorgu poradzić, jak udźwignąć, nie można powiedzić: "mamo, a jak ty to robiłaś?" nawet jeśli mama też miała piątkę, bo miała ją w innym świecie, sto lat temu, te sto lat samotności temu. 

Może zrezygnuj z czegoś - mówi Mama CałkiemInna a słowa te brzmią w uszach Jareckiej jak odgłos awaryjnego hamowania pociągu.

Czasem, raz na kilka miesięcy, Jarecka z radością pogrąża się w domowych zajęciach żałując - z każdą minutą nieuchronnie coraz bardziej - że nie może zostać w tym stanie na dłużej. 
Jaka szkoda - myśli sobie - że nie mogę rozkochać się w pakowaniu śniadaniówek i dopasowywaniu butów do spódniczek. Jak smutno, że nie przeszkadza mi, że Czwórka nosi dwie różne skarpetki! Jak to niedobrze, że zamiast prasować wypisuję w internecie historyjki o szpiegach!






5.09.2015

Kołderka dla czternastego

W samym środku wakacji urodził mi się czternasty siostrzeniec.
Kto przebije taką CIOTKĘ, hę? Ktoś ma więcej siostrzeńców/bratanków?
Nie? Tak myślałam.

Zawczasu szykowałam się na ten moment i jeszcze zimą uszyłam wierzch kołderki; tematyka leśna, brązy przełamane żywymi kolorami.
Wszystko po to, żeby na finiszu stwierdzić: nie, to nie to, może siostra Mirecka wolałaby coś bardziej klasycznego, może w oczy będzie ją kłuła ta kolorystyczna orgia?

Wyjęłam więc dwie paczki pociętych już szmatek od niezawodnych ROBOTNIC, kilka haftów od niezawodnej AELJOT (dziękuję dziewczyny!) i szyju szyju, piku piku.
Lamówkę uszyłam według doskonałej instrukcji KASI z bloga BeeInQuiltsland i jestem z niej niezwykle dumna. Wkrótce czeka mnie znów wszywanie lamówki i już się na to cieszę :)

Personalizowana kołderka dla Michała.








3.09.2015

KTO TO JEST?

Gniazda rodzinne Jareckich w mieście J dzieli jakieś kilkadziesiąt metrów - spory przechodni parking, raptem trzy minuty drogi.
Tę właśnie drogę odbywała Jarecka w pewien letni ranek w towarzystwie swoich dzieci.
Ledwie przednie kółka piątkowego wózka dosięgły brzegu parkingu, kobieta, która szła naprzeciw Jareckiej rozpromieniła się i wydała frapujący okrzyk:
- Jarecka, Mirecka czy Drumla?
Na to Jarecka odparła radośnie:
- Jarecka!
I zrelaksowana faktem, że imię napotkanej od razu wychynęło z pamięci, dodała:
- Magda!
Magda, bo ona to była, nikt inny, wypytała Jarecką o losy tych sióstr, którymi się nie okazała, zawierzyła Jareckiej cel własnej przechadzki i poszła.
- Mamo - zapytały dzieci Jareckie, które powyższej scenie przyglądały się w milczeniu - KTO TO BYŁ?
- Koleżanka ze szkoły cioci Fist... - zaczęła Jarecka i urwała albowiem twarz kierowcy w mijającym ją samochodzie wydała jej się znajoma. Podążyła więc ku maszynie, która właśnie zajęła miejsce na parkingu i bezceremonialnie zapukała w szybkę.
Dzieci trwały w stuporze.
- Czeeeść! - zakrzyknęła kierowczyni auta na widok Jareckiej i automatycznie otworzyła boczne drzwi - dzieci! - huknęła przez ramię do swoich pasażerów - przywitajcie się z ciocią!
Młodzież, co to ją Jarecka pamięta w pampersach, zamrugała nerwowo na melodię "mamo-kto-to-jest" ale posłusznie wymamrotała: dzieńdobryciociu.
Po chwili nie krótkiej nie długiej lecz w sam raz Jarecka dołączyła do przyczajonej w głęb parkingu grupki swoich lekko znudzonych dziatek (pomyślałby kto, że to tylko kilkadzieiąt metrów i trzy minuty marszu).
- Mamo! KTO TO BYŁ??


...



Jak zrobić zdjęcia, żeby byli na nich wszyscy a nie było nikogo?

Po latach blogowania ma się tę wprawę, nawet kadrować nie trzeba :)




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...