Żyrafka Małgosia była bardzo smutna.
Czuła się zapomniana. Trójka coraz częściej bawiła się innymi zabawkami, nawet do spania zabierała tę idiotyczną poduszkę z foczką! Na Święta do Dziadków Jareccy zabrali ją co prawda ze sobą, ale już pierwszej nocy zapomnieli o niej i musiała spać w zimnym samochodzie...
Żyrafka cierpiała okropnie.
Całymi dniami leżała na szezlongu pogrążona w smutnych myślach.
Aż przyszedł jej do głowy straszliwy plan...
Gdy w sobotni poranek Trójka zapytała, czy może wyjść na podwórko, bo właśnie spadł śnieg i można się fajnie pobawić, Jarecka oczywiście pozwoliła. Trójka ubrała się błyskawicznie i wyszła.
Po chwili rozległ się nieludzki wrzask, od którego całe Zaogonie podniosło się pięć centymetrów nad ziemię i opadło, zanim ktokolwiek zauważył. Jarecka, gdy już opadła na podłogę, wyskoczyła za drzwi przekonana, że Trójka spadła ze schodów, ale zobaczyła córkę całą, stojącą i sparaliżowaną strachem na widok tego, siedzącego na progu stworzenia.
Czego tu się bać?-zapytacie. Otóż Trójka boi się psów jak niczego na świecie.
W ogóle Jareccy nie znają wielu psów i stąd są do nich trochę nieufni. Zwłaszcza Jarecki.
Pewnego razu, na przykład, jechali sobie Jareccy do Dębowego Domu na herbatkę. Dębowy Dom leży pod samym lasem i tuż obok jest wielka polana. I po tej polanie biegały sobie dwa psy. Ogromne, piękne, z długą sierścią- Jarecka patrzyła na nie przez szybę oczarowana, taka w nich była radość życia. Nieopodal stała psia pani i przyglądała się pupilom z takim samym zachwytem. Samochód zatrzymał się przed bramą Dębowego Domu, Jarecka wysiadła, a za nią starsze dzieci; Jaśnie Panicz, Dwójka i Trójka.
Nagle Jarecka zobaczyła, że w ich stronę pędzi (ale jak!) jeden z psów! Sierść mu powiewała, wargi łopotały i choć na pysku miał szeroki uśmiech, Jarecka wiedziała, że nie zdoła wyhamować i lada moment cała gromadka wyląduje w rowie, na wierzchu Jarecka, a na Jareckiej wielgachny pies!
Imaginuj sobie, Czytelniku- ta kobieta, która sama wszczęłaby wrzask na cały las, w towarzystwie dzieci przeobraziła się w prawdziwą heroinę.
-Spokojnie- mówiła, usiłując schować za sobą trójkę dzieci- on biegnie się z nami przywitać, powącha nas, powie "cześć" i pójdzie. Tylko nie krzyczcie, bo go wystraszycie.
Dzieci, o dziwo, stały cicho w osłupieniu, Jarecka wyciągnęła w kierunku psa rękę na powitanie i już, już psisko miało tej ręki dopaść, gdy nadbiegła psia pani, przerażona bardziej niż Jarecka, chwyciła psa i przepraszając, że napędził strachu, wycofała się.
Wtedy dopiero Jarecki mógł wysiąść z samochodu...
Ale, ale- wróćmy do tego poranka, gdy na progu domu zasiadł obcy pies.
Żyrafka Małgosia, usłyszawszy krzyk Trójki, tak się przestraszyła, i uderzyła w tak żałosny płacz, że wszystko stało się jasne. To ona zaprosiła Fafika (jak można bać się psa o takim imieniu?) specjalnie po to, by Trójce napędzić strachu- ot, tak, z zemsty za swoje złamane serce. Usłyszawszy jednak ów krzyk zrozumiała, że zrobiła coś bardzo niemądrego, przyznała się i błagała Trójkę o wybaczenie.
Trójka wybaczyła, wyprzytulała Żyrafkę, wyściskała i zamknęła się w pokoju dosłownie na chwilkę, bo Jarecka zapowiedziała, że woła Fafika na ciepłe mleko, bo się wymarzł, biedaczek.
A potem Fafik odjechał i Trójka mogła już opuścić bezpieczny pokój.
Przez resztę dnia nie rozstawała się z Małgosią, a wieczorem, jak zwykle, poszły spać razem i długo słychać było jak rozmawiają i chichoczą.
P.S.
Czy pamiętacie, że Przytulas
co nieco zarobił i nie chciał powiedzieć, na co przeznaczył pieniądze?
Jareccy byli przekonani, że je przehulał. Zniknął ostatnio na dwa dni, co nikogo nie zdziwiło, okazało się jednak, że pojechał do Metropolii i kupił sobie...Rower!
Maładiec!
Doprawdy, Jarecka nabrała nadziei, że wyrośnie z Przytulasa porządny kot!
Powiedział, że czekał do zimy, bo teraz taki sprzęt jest tańszy. Jak tylko na Zaogoniu stopnieje śnieg będzie mógł zamienić swoje
poranne przebieżki do sklepu NaRogu na rowerowe przejażdżki!
I myśli sobie Jarecka, że skoro Przytulas tak dobrze rokuje, to może i dzieci jej się uda dobrze wychować?