Owszem, widziałam regulamin konkursu i przeczytałam go, chociaż był bardzo długi a Piątek jak zwykle ani myślał cierpliwie czekać, tylko uciekł z przedszkola i zawisł na klamce furtki.
Czwórka narysowała projekt pluszowego misia a ja obiecałam, że uszyjemy go w weekend.
W ten weekend, który przeleżałam w malignie. W poniedziałek okazało się, że konkurs trwa "do dzisiaj", we wtorek spotkałam zastęp pań przedszkolanek i choć jasne było, że właśnie dokonują one wyboru laureatów, umówiłam się z panią dyrektor, że "jeszcze jutro".
I cóż było robić?
Był obiad do zrobienia, ciasto do upieczenia i wyjście do wyjścia, ale słowo się rzekło, Czwórka liczyła na mnie.
Oczywiście można było akurat w taki dzień podać makaron z pesto z Lidla, ale nie, jak się człowiek w gorączce naogląda Masterszefa, to potem układa musakę ("to takie, prawda mamo, spaghetti z ziemniakami zamiast makaronu, prawda?") i zamiast "ciasta - błyskawicy"* produkuje tartę z batatów ("Co? To jest ze słodkich? Ziemniaków?? Fuj!")
Z misiem musiało więc pójść ekspresowo:
Na koniec jeszcze rzutem na taśmę zrobiłam zdjęcie szczęśliwej projektantce -
I to mi przypomniało inne zdjęcie.
Blog Deszczowy Dom miał wtedy dosłownie kilka dni.
Znajdź dziesięć różnic.
* Na okoliczność jubileuszu Deszczowego Domu zaserwuję Wam okolicznościowe ciasto, tak proste, ale tak banalnie proste, że nawet jakby Wam przyszło w jeden dzień uszyć pięć gitar i siedem misiów - dacie radę. Nazywam je
CIASTO BŁYSKAWICA
Szykujemy jedną miskę i mikser, piekarnik odpalamy na 180stC i zapewniam, że prędzej namieszacie ciasta niż on się rozgrzeje, nawet jeśli ma turbo grzałki.
Do michy wrzucamy:
- jajko
- szklankę cukru
- 3 szklanki mąki
- 1,5 łyżeczki sody
- pół słoika dżemu (ja używam konfitur wiśniowych domowej roboty; miło potem trafić w cieście na całą wisienkę - bez pestki oczywiście)
- cynamon lub (u mnie zimową porą koniecznie) przyprawa do piernika
- kakao
- pół szklanki oleju
- 1 szklanka mleka
Wszystko razem miksujemy aby-aby, byle się połączyło i pakujemy ciasto do wyścielonej pergaminem keksówki. Pieczemy ok. 50 minut, do suchego patyczka.
Moim zdaniem najlepsze jest na drugi dzień, ale rzadko mam okazję utwierdzić się w tej opinii.
"Mamo, KIEDY to upiekłaś??"